„Bez zobowiązań” – recenzja

Recenzja książki „Bez zobowiązań”.
Do powieści również podeszłam bez zobowiązań. I dobrze.

Powieść zapowiadała się HOT. Przykuwająca wzrok okłada w kolorze soczystej czerwieni, wizerunek mężczyzny, który zmysłowo dotyka twarzy kobiety obok no i te niejednoznaczne teksty: „Poznany przypadkowo mężczyzna…”, „Emocje, których nie można poskromić” … Równie wiele obiecywał blurb, w którym była mowa o nietypowej umowie i sytuacji wymykającej się spod kontroli. Byłam przekonana, że oto trzymam w dłoni gorący, pełnokrwisty erotyk, pełen wyuzdanych scen i opisów przyprawiających o zawrót głowy. Nadmienię, że bardzo lubię powieści kobiece i powieści erotyczne, jeśli są dobrze napisane, a autorka nie deklinuje słowa „kutas” i „cipa” w co drugiej linijce (nie dając tym samym popisu mowy rynsztokowej).

Cóż. Miałam nadzieję na świetny erotyk, a trafiłam na przeciętną historię miłosną z gatunku literatury obyczajowej. Ale po kolei. Główna bohaterka powieści, Maja, jest studentką i jak wielu innych studentów zamieszkuje akademik oraz dorabia sobie jako barmanka (studenci w większości są biedni i wiem o tym doskonale). Na dyskotece poznaje nieziemsko przystojnego Kubę, z którym tańczy hmm… dość wyzywająco. Mężczyzna proponuje jej seks w swoim mieszkaniu. Maja z jednej strony chciałaby spróbować zakazanego owocu, z drugiej zaś – boi się tak śmiałych poczynań. Dyskoteka kończy się fiaskiem dla obojga – Kuba nie zaznaje szybkiego numerku, a i dziewczyna zostaje z niczym - nie ma nawet numeru telefonu do swojego amanta. Pech, a może szczęście chce, że po kilka miesiącach para znów się spotyka na imprezie, powtarzając ten sam scenariusz. Kuba znów proponuje dziewczynie seks, ale ona odmawia. Choć mężczyzna niesamowicie ją pociąga, Majka jest zbyt grzeczna, aby przystać na jego propozycję. W związku z tym proponuje mu pewien układ – najpierw odbędą 10 randek, aby się poznać, a dopiero po nich pójdą razem do łóżka. Układ bez zobowiązań. Czy na pewno?

Mam duży problem z tą powieścią, która ogólnie rzecz biorąc nie jest zła. Pomysł na fabułę jest całkiem niezły, zakończenie – zaskakujące, a sam powrót do studenckich czasów, przynajmniej dla mnie, był wspaniałym przeżyciem (do tego stopnia, że zamiast skupić się na lekturze, wspominałam stare dzieje). Jednak miałam wrażenie, że wszystko w niej jest zbyt „równe”. Bohaterowie jakich wielu, miejsca bez wyrazu, walka z uczuciami i brak większych emocji. Podczas lektury nie czułam się wciągnięta; nie byłam zaskakiwana; w sumie obojętne mi było, co stanie się z bohaterami. Będą razem? Dobrze. Nie będą razem? Też dobrze.

Zgodnie z I zasadą dynamiki Newtona ciało porusza się po torze prostoliniowym (lub pozostaje w spoczynku), jeżeli nie działa na nie żadna siła lub działające siły się równoważą. Nie sądzę, aby Newton znał Paulinę Wysocką – Morawiec, ale stworzona przezeń zasada przepięknie opisuje jej książkę. Prosta linia. Bez sił. Bez emocji. Bez zwrotów akcji. „Bez zobowiązań”.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Paulina Wysocka – Morawiec, „Bez zobowiązań”, Jaguar, Warszawa, 2020.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat