„Blondynka na Jawie” – recenzja

Recenzja książki „Blondynka na Jawie”.
Kiedy podróż staje się wielką niewiadomą, a ryzyko pcha nas w nieznane. Piękna przygoda, która staje się lekcją życia.

Z wielką przyjemnością podjęłam się zrecenzowania książki Beaty Pawlikowskiej. Jest to moja ulubiona, polska pisarka. Jej dzieła czytam z ogromną lekkością i uśmiechem. Szanuję i doceniam wysiłek, jaki wkłada w to, aby żyć w zgodzie ze sobą. Każda jej przygoda to dla mnie lekcja. Od strony technicznej dostrzegam kilka odchyleń, ale czy właśnie nie o to chodzi? Odejście od schematów i powrót do wolności.

Sam początek książki niezwykle rozbudził moją wyobraźnię. Opisy pomieszczeń były bardzo szczegółowe. To bardzo dobra metoda, która pozwala na zapoznanie się z otoczeniem. Wiedziałam już, że podróż, którą odbyła Pani Beata była niezwykle „niewygodna”. Brak okien, porządnej łazienki i ciepłej wody. Karaluchy i myszy urządzające sobie nocne przechadzki. Pajęczyny, bakterie, nieznośne owady. Czy naprawdę tak musi wyglądać życie podróżnika? Oczywiście, że nie! To Pani Beata nie szuka luksusów. Nie pyta o widok z balkonu i nie sprawdza wierzchniej warstwy kurzu na meblach (o ile te, znajdują się w pokoju). Wszystko to, co ją spotyka jest za jej własnym przyzwoleniem. Bo jak sama mówi – podróżnik od turysty różni się diametralnie. Jedni przyjmują to, co dana przygoda przynosi. Drudzy robią wszystko, aby takowej nie przeżyć. Ile emocji, adrenaliny i ciekawości może być w klimatyzowanym hotelu z załogą sprzątającą? Ile piękna jest w leżeniu przy chlorowanym basenem z czystą wodą? Na pewno jest ogromna dawka przyjemności. A przecież nie tylko o to chodzi w podróżowaniu.

Kontakt z drugim człowiekiem to bardzo ważny aspekt, o którym nie zapomniano w książce. Pani Beata zwraca uwagę na życzliwość i otwartość tubylców. Z drugiej strony bez ogródek pisze o drobnych oszustwach, które spotykają turystów. Nawet wytrwali podróżnicy padają ofiarami tych, którzy liczą na zarobek. Uważam, że „Blondynka na Jawie” może posłużyć, jako doskonały przewodnik. Niewielu jest takich, którzy w tak daleką podróż wybierają się sami. Ogromnie podziwiam i szanuję autorkę za to, że udowadnia człowiekowi, na ile go stać. Samotne podróżowanie, stawianie czoła przeciwnościom, a na koniec – ogromna satysfakcja.

Elementami, które mogłyby zostać pominięte to wszelkie odniesienia historyczne. Uważam to za zbędne. Za dużo wspaniałych i ciekawych rzeczy przydarza się Pani Beacie tu i teraz. Autorka nie skupia się na poprawności gramatycznej. Buduje krótkie, treściwe zdania. Wiadomym jest, że taką książkę czyta się z lekkością. Na pewno chciałabym dowiedzieć się więcej o jej przeżyciach. Chciałabym wiedzieć, jak dane wydarzenie na nią wpłynęło. Po przeczytaniu książek z serii „w dżungli podświadomości” czuję niedosyt. Skupianie się tylko na tym, co się przydarzyło jest według mnie niepełne. Świetnie byłoby przeczytać, jakie piętno odcisnęło to na jej rozwoju.

Książkę przeczytałam bardzo szybko. Czytało się ją naprawdę lekko i przyjemnie. Świetne opisy, które nie raz przenosiły mnie do innego świata. Ogromny podziw i wspaniale ukazane różnice między turystą, a podróżnikiem. Namiastka tego, czego być może nigdy nie uda mi się zobaczyć. Podkreślone zdania w lekturze wskazują na to, że niejedną mądrość można z niej wynieść. Rozwój i piękno. Za to szanuję Panią Beatę i za to lubię tę książkę.

Paula Purgał
(paula.purgal@dlalejdis.pl)

Beata Pawlikowska, Blondynka na Jawie, Burda Książki, 2015 Warszawa




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat