„Camille. Moja ptaszyna” – recenzja

Recenzja książki „Camille. Moja ptaszyna”.
Wzruszające pożegnanie ze zmarłą córką, której choroba nagle odebrała życie.

Camille umiera po wyniszczającej walce z niespodziewaną, czterodniową gorączką w przeddzień Bożego Narodzenia. Wszystko zaczyna się na pozór niegroźnie. Dziewczynka nagle dostaje wysokiej gorączki, jednak lekarze uspokajają, że to zwykła grypa. Pomimo przyjmowanych leków jej stan zdrowia nie poprawia się, lecz z dnia na dzień jest coraz gorzej. Camille trafia do szpitala, ale tam również zdiagnozowana zostaje jedynie grypa. Wszyscy lekarze zapewniają, że objawy te są normalne i nie ma powodów do niepokoju. Matka przeczuwa jednak, że dzieje się coś niedobrego. Nieustannie opiekuje się swoim dzieckiem oraz robi wszystko, by jak najszybciej wróciło do zdrowia, jednak dziewczynka słabnie z godziny na godzinę. Camille również próbuje walczyć ze straszliwym bólem i pragnie pozostać przy życiu, jednak nie udaje się tego dokonać.

Książka ma formę pamiętnika, w którym matka opisuje walkę z chorobą swojej córki i zbliżającą się śmiercią. Swój raport nazywa dziennikiem śmierci. Lektura jest napisana w taki sposób, że wszystkie słowa są kierowane do córki, jakby autorka z nią rozmawiała. Pojawiają się w niej nieliczne wulgaryzmy, ale w obliczu ogromnej tragedii i bezradności jest to całkowicie zrozumiałe. W opisach brakuje chronologii, jednak autorka opisuje to, co czuje w danej chwili i co podpowiada jej matczyne serce.

Przez cały czas czytania książki wszystkie emocje przeżywałam razem z cierpiącą matką. Próbowałam zrozumieć jej ból i rozpacz, choć zdaję sobie sprawę z tego, że osoba, która nigdy nie przeżyła tak ogromnej tragedii nie jest w stanie sobie wyobrazić co czuje matka po stracie swojego jedynego dziecka. Jak sama jednak twierdzi – pisanie książki było dla niej swego rodzaju terapią, dzięki której mogła choć przez chwilę pobyć jeszcze z utraconym dzieckiem. To lektura niezwykle wzruszająca i wstrząsająca, która na długo pozostaje w pamięci. Nie można o niej tak po prostu zapomnieć. Podczas czytania tych tragicznych wspomnień niejednokrotnie łzy cisnęły mi się do oczu. Popadałam w zadumę i melancholię. To niezwykle przygnębiające, że pomimo ogromnych chęci i determinacji czasami nie jesteśmy w stanie pomóc ukochanej osobie w obliczu śmierci. Przesłanie książki jest jasne - należy cieszyć się każdą chwilą z bliskimi i spędzać z rodziną jak najwięcej czasu, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.

Beata Jabłońska
(beata.jablonska@dlalejdis.pl)

Sophie Daull, „Camille. Moja ptaszyna”, Warszawa, Wydawnictwo Czarna Owca, 2017 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat