CD Imagine Dragons "Evolve" - recenzja

Recenzja CD Imagine Dragons "Evolve".
Podobno trzecia płyta stanowi swoisty test wartości zespołu. Jak z tym sprawdzianem poradzili sobie panowie z Imagine Dragons?

Tytuł płyty sugeruje, że „Smoki” postawiły na rozwój. Czy chodzi o warstwę muzyczną, tekstową, a może całkowity odwrót z dotychczasowo obranej drogi? Na szczęście po przesłuchaniu płyty okazuje się, że czeka nas raczej stopniowa ewolucja, a nie rewolucyjny przewrót. Zacznijmy jednak od początku. Otwierająca płytę piosenka „I Don't Know Why” ma potencjał na przebój, ale jest to raczej popowe granie z domieszką elektroniki. „Whatewer It Takes” bardziej przypomina wcześniejsze dokonania Imagine Dragons - tekst wypowiadany z prędkością karabinu maszynowego i mocny, niosący refren. Świetną stadionową, koncertową energię mają piosenki „Believer” oraz „Thunder”, które na płycie nie brzmią jednak tak ogniście, jak wykonywane „na żywo”, ale zdążyły już podbić stacje radiowe i serca fanów. „Walking The Wire”, „Mouth Of The River”, „Start Over” oraz I'll Make It Up To You”  trochę rozczarowują, przypominając  masę popowych kompozycji, które niczym się nie wyróżniają. „Rise up” po kilku przesłuchaniach nabiera barw i zapada w pamięć, choć liczne przesterowania dźwięku i dodane efekty drażnią ucho. Więcej brzmieniowego „brudu” wyszłoby temu numerowi na dobre. Dla mnie prawdziwą bombą okazał się natomiast utwór „Yesterday” - nieoczywisty, klimatyczny, lekko folkowy, gdzie słychać w końcu charakterystyczny wokal Dana Reynoldsa. Album „Evolve” zamyka spokojny „Dancing In The Dark”, który raczej nie spina muzyczną klamrą tego, co usłyszeliśmy wcześniej.

Muszę z przykrością stwierdzić, że wielkiej, pozytywnej ewolucji Imagine Dragons nie zauważyłam. Płyta „Evolve” jest nierówna, ma świetne momenty takie jak „Believer”, „Thunder”, „Rise Up”, „Whatewer It Takes” czy „Yesterday”, ale z pozostałych piosenek można było wyciągnąć więcej, a z niektórych w ogóle zrezygnować. Najbardziej styl Imagine Dragons słychać w przebojowym „Thunder” i chciałoby się więcej flirtu z tego typu elektronicznym brzmieniem. Płyta sprawia wrażenie chaotycznej, nie stanowi spójnej całości, a wyczyszczony dźwięk zakłóca odbiór. Chciałabym usłyszeć więcej gitar, więcej emocji, bo na koncertach czuć tę energię, która znika na płycie. Nie jest źle, ale Imagine Dragons stać na więcej. Egzamin trzeciej płyty zdany, choć na piątkę chłopcy nie zasłużyli. Mimo to ogromna grupa polskich fanów powinna być usatysfakcjonowana, ponieważ kilka nowych hitów doszusuje do koncertowych setlist. Czekam na czwartą, tym razem mocniejszą muzycznie płytę Imagine Dragons, bez nadmiaru syntezatorów i technicznych sztuczek, bo potencjał tego zespołu jest ogromny.

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

"Evolve", CD, Imagine Dragons, Universal Music Polska, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat