„CDL/CDS: silne wsparcie w procesie zdrowienia” – recenzja

Recenzja książki „CDL/CDS: silne wsparcie w procesie zdrowienia”.
Chociaż dla wielu osób chemia to prawdziwa czarna magia, to jednak ma ona w sobie coś, co przyciąga jak magnes – tajemnicę, która czeka na nasze odkrycie.

Nie będę ukrywać tego, że kocham chemię – niestety bez wzajemności. O ile w szkole dobrze sobie z nią radziłam, o tyle teraz z uwagi na wiele czynników życia codziennego moja wiedza postanowiła nie tyle wyparować, co zamienić się w szereg liter i symboli nie do odgadnięcia. Kiedy tylko jednak ujrzałam tytuł nowowydanej książki dr Antje OswaldCDL/CDS: silne wsparcie w procesie zdrowienia”, to wiedziałam już, że nie będę mogła przejść obok niej obojętnie. I chociaż rzeczywiście chwile lektury spędziłam na mozolnym rozszyfrowywaniu „tajemnej” wiedzy, o tyle później z wielką satysfakcją obserwowałam wzrost poziomu moich wiadomości, a co za tym idzie - dalszego zainteresowania tym tematem. Przejdźmy jednak do rzeczy.

CDL to nic innego, jak roztwór ditlenku chloru. Ditlenek chloru w temperaturze pokojowej jest lotnym, trującym gazem, jednak rozcieńczony w wodzie w stężeniu poniżej 0,3% nie stwarza już takiego zagrożenia. Środek ten jest bardzo skuteczny w procesie dezynfekowania wody, zabija do 99,9% bakterii i zarazków. Niestety do tej pory badania na temat wpływu substancji na organizm ludzki są znikome. Istnieją co prawda pojedyncze świadectwa osób stosujących roztwór, stanowiące swego rodzaju dowód na dobroczynne działanie specyfiku, jednak każdy, kto decyduje się na kurację ditlenkiem chloru czyni to na własną odpowiedzialność. Autorka wskazuje sposoby na uzyskiwanie roztworu o właściwym stężeniu, podaje schorzenia, w których stosowanie środka mogłoby przynieść pożądane rezultaty. Ciągle przypomina jednak, iż takie postępowanie może pociągnąć za sobą poważne skutki – nie wszystkie osoby tolerują działanie CDL, a poza tym trzeba zwracać szczególną uwagę na przyjmowane dawki specyfiku – niestety także i on, stosowany w nadmiarze (choć to nadal niewielka dawka) może doprowadzić nawet do śmierci.

Niewątpliwie książka dr Antje Oswald jest dla mnie pewnym odkryciem. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tym tematem, więc wiedzę przekazywaną w publikacji chłonę jak gąbka. Wielkim niepokojem napełnia mnie myśl, iż wielu czytelników, głównie tych nieobytych z doświadczeniami chemicznymi, może pokusić się o tworzenie roztworu CDL. Co prawda autorka metodę z wykorzystaniem weka określa jako odpowiednią nawet dla laików, jednak perspektywa stosowania w domowych warunkach żrących kwasów i trującego gazu napawa mnie lękiem. Poza tym mam świadomość, że wiele osób, zdesperowanych poszukiwaniem środków na swoje choroby, może zbyt pochopnie sięgnąć po roztwór CDL. Powtarzam jeszcze raz – to wszystko robi się na własną odpowiedzialność i zawsze należy skonsultować się z lekarzem, który wyrazi swoją opinię na ten temat. Brak badań i szczątkowe informacje na temat skuteczności środka pozwalają mi twierdzić, iż w tym przypadku ostrożność na pewno nie zaszkodzi, a być może uratuje przed poważnymi powikłaniami. Mnie ta metoda na razie nie przekonuje, aczkolwiek samą lekturę książki uważam za naprawdę ciekawe doświadczenie.

Każdy musi sam zdecydować, czy taka wiedza na coś mu się przyda. Wąski krąg tematów poruszanych przez autorkę sprawia, że książka nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli jednak kochacie chemię lub jesteście zainteresowani nowinkami, to koniecznie przeczytajcie tę publikację.

Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)

Dr Antje Oswald, „CDL/CDS: silne wsparcie w procesie zdrowienia”, Wydawnictwo Vital 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat