„Co się zdarzyło w hotelu Gold” - recenzja

Recenzja książki „Co się zdarzyło w hotelu Gold”.
Grzegorz Kozera pokazując bohaterów nieco ironicznie i w krzywym zwierciadle, stara się zirytować nas stereotypami, które rządzą całym światem.

Najnowsza powieść Grzegorza Kozery nie rozczarowuje, ale i nie zaskakuje. Potwierdza, że autor jest mistrzem tworzenia wielu historii w ramach jednej książki, oraz że opowieści zawarte w niej śmiało mogłyby zaistnieć samodzielnie. Może to jednak powodować pewien niedosyt. Skoncentrowanie się na wiarygodnym i interesującym poprowadzeniu kilku aspektów, spowolniło tempo narracji oraz odebrało książce charakter kryminału trzymającego w napięciu. I choć samo zakończenie będzie niespodzianką dla czytelnika, to może się okazać niewystarczające.

Antoni Topola to polski historyk, który w zastępstwie wyjeżdża na kongres naukowy do Wiednia. Typowy czterdziestolatek, żyjący z naukowej pensji, do tego w trakcie rozwodu, staje się niespodziewanie świadkiem morderstwa. Zmienia to diametralnie charakter jego pobytu i staje się początkiem zmian w jego życiu. Nie tylko związanych z jego przyszłością, ale przede wszystkim odnoszących się do jego osobowości.

Nie można odmówić Kozerze talentu do tworzenia postaci ciekawych, z którymi zarówno łatwo się nam utożsamić, jak i osadzić je w otaczającym świecie. Pokazując bohaterów nieco ironicznie i w krzywym zwierciadle, stara się zirytować nas stereotypami, które rządzą całym światem. Jego postacie, często są zdominowane przez narodowość, co czyni je nieco zbyt schematycznymi, zbyt dosłownymi, z przyklejoną „łatką” i nieumiejącymi wyjść poza własne ramy. Może to zdecydowanie razić osoby tolerancyjne i nastawione na pokojowe współistnienie wszystkich ludzi, ale i tym samym wywołać dyskusję, czy my również tak sztampowo oceniamy innych.

Docenić trzeba także tematykę książki, która sama w sobie mogłaby stać się kanwą oddzielnych powieści. Mowa tu o traktowaniu Żydów na przestrzeni wieków, grabieniu ich mienia, a w szczególności cennych obrazów i innych kosztowności, o czym do dziś wielu milczy. Także pokłon w stronę malarstwa oraz poszukiwanie inspiracji, którym ulegali twórcy, samo w sobie jest fascynujące. Może nawet bardziej, niż wolno i niewinnie rozwijający się romans pomiędzy Antonim Topolą a Magdą, młodą mężatką, niekoniecznie szczęśliwą w związku.

Trudno jednoznacznie orzec, który wątek był dla Grzegorza Kozery przewodni w książce. Czy kwestia Holocaustu, czy też zagadka niewyjaśnionego morderstwa i kradzieży cennego szkicu, a może przewodnik po ulicach Wiednia lub pozbawiony namiętności romans? Każdy z tych tematów, sam w sobie niezmiernie ciekawy, nie do końca „skleił” się w ramach jednej powieści. Czegoś zabrakło każdemu z wątków i powieść nie stała się w pełni ani kryminałem, ani romansem. Nie będzie to jednak przeszkadzać czytelnikom, którzy cenią sobie polskich pisarzy, potrafiących pięknie i czytelnie pisać w rodzimym języku i dodatkowo będą umieli delektować się różnorodnością tematów.

Ewa Podleśna-Ślusarczyk
(ewa.podlesna@dlalejdis.pl)

Grzegorz Kozera, „Co się zdarzyło w Hotelu Gold”, Słupsk, Wydawnictwo Dobra Literatura, 2014




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat