Coming out w Teatrze Dramatycznym – recenzja

Recenzja spektaklu "Coming out" w Teatrze Dramatycznym.
Emocjonalne odkrywanie samotności w warszawskim Teatrze Dramatycznym.

Trzy kobiety w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Trzy osobne historie, na pozór zupełnie różne. A jednak mają wspólny punkt odniesienia – samotność. Reżyserka – Aleksandra Popławska zabiera widzów w świat brutalnej liryki i przeklętej miłości. Widzowie przyglądają się monologom trzech kobiet, które przepełnione są naprawdę skrajnymi emocjami. To wszystko w spektaklu pt. „Coming out” wystawianej na Scenie Przodownik warszawskiego Teatru Dramatycznego.

Monolog rozpoczyna Simone Godet (Anna Gorajska). Młoda dziewczyna opowiada o mężczyźnie, na punkcie którego wręcz oszalała. Zakochana bez pamięci z każdym dniem coraz mocniej i mocniej zatracała się w tym uczuciu… Uzależnienie od ukochanego sprawiło, że pozwalała nawet na to, aby on ją upokarzał. Jednak nawet pełne oddanie się mężczyźnie, nie zatrzymało go przy niej, bowiem znalazł sobie inny obiekt westchnień. Przejmujący, poruszający monolog kończy wspomnienie zabójstwa, którego dokonała Simone, wszak oszołomiona miłością nie mogła pozwolić, żeby jej ukochany należał do kogokolwiek… Historia Justyny (Agnieszka Wosińska) to opowieść 40-letniej kobiety, która na pozór miała wszystko: mąż, dzieci, mieszkanie na Powiślu, praca na uniwersytecie. Jednak, tak naprawdę nie była szczęśliwa. Smak tego uczucia poznała dopiero, gdy zakochała się w swojej studentce, dla której postanowiła porzucić dotychczasowe życie. Straciła wszystko, co miała, a jej szczęście trwało krótko, bowiem jej ukochana odebrała sobie życie. Ostatni monolog, to opowieść Lilii (Krystyna Tkacz) – ponad 60-letniej, zapomnianej gwiazdy estrady. Życie chwilą sławy doprowadziło ją do tego, że została zupełnie sama, bez nikogo bliskiego. Samotność kobiety podkreślają jej słowa o paprotkach, których w jej domu nie brakuje.

Każda historia to osobne emocje, które udzielają się również widzom. Nie jest to bowiem spektakl lekki i przyjemny. Wręcz przeciwnie, bardzo poruszający i wywołujący refleksje. Mylny może być tytuł. „Coming out” nie jest opowieścią o homoseksualistach „wychodzących z szafy”. To opowieść o odkrywaniu samotności, której doświadczyła każda z bohaterek. Dopełnieniem każdej historii jest muzyka, wykonywana na żywo. Podkreśla najważniejsze momenty, ale i uwypukla emocje. Perfekcyjnie przygotowana scenografia przenosi widzów w zupełnie inny wymiar. Spektakl ten przeżywa się bardzo mocno i myśli o nim długo, bowiem jest bardzo mocnym akcentem na teatralnej mapie Warszawy. Obnaża kobiecą psychikę, jednocześnie ukazuje jej wrażliwości. Robi naprawdę piorunujące wrażenie i wzbudza skrajne uczucia: od współczucia, litości, poprzez złość. Każdy element spektaklu jest tutaj dokładnie przemyślany. Scenografia przygotowana przez Tomasz Mreńca budzi skojarzenia z jakimś tajemniczym ogrodem… Do tego mrocznym i niebezpiecznym. Wizualną inspiracją była dla autora historia Davida Latimera, który w 1960 r. zamknął w szklanej kuli ogród, ostatni raz podlał go w 1972 r., po czym zakorkował. Przez 40 lat działał tam zamknięty ekosystem, w którym odbywała się fotosynteza, owocowanie, rozrost, zamieranie. Tutaj takie zamknięte ekosystemy też pojawiają się na scenie – widzimy kilka butli zakorkowanych, a największym z nich jest przestrzeń, w której aktorki odgrywają swoje role. Są jakby zamknięte w tym swoim świecie, umierają i rodzą się na nowo, wzrastają i usychają…

Reżyserka chciała, by ta scenografia, trzy kobiece monologi napisane przez Góreckiego, a także muzyka stworzyły obraz przemijania. Założyła, że pod hasłem „coming out” można schować nie tylko potrzebę "wychodzenia z szafy" przez osoby homoseksualne, ale także wychodzenie z ludzkiej samotności.

Czy prawdziwa miłość jest nieosiągalna? Być może dla niektórych właśnie takie wnioski będą płynęły z tego spektaklu. A może warto zadbać o to, aby w trudach codzienności nie zapomnieć o tym, co najważniejsze. Dla każdego z nas szczęście oznacza zupełnie coś innego. Jeśli chcecie poznać ten wyjątkowy spektakl i zmierzyć się z prawdą, która aż uderza widza ze sceny to zapraszamy do Teatru Dramatycznego w Warszawie na scenę Przodownik. Intymna przestrzeń sprawia wrażenie jakbyśmy razem z bohaterkami zostali zamknięci w ich ekosystemach… Niesamowite uczucie!

Joanna Sieg (joanna.sieg@dlalejdis.pl)
Joanna Ulanowicz (joanna.ulanowicz@dlalejdis.pl)

Teatr Dramatyczny w Warszawie, Reżyseria: Aleksandra Popławska, obsada: Lilli - Krystyna Tkacz (gościnnie), Justyna Jabłońska - Agnieszka Wosińska, Simone Godet - Anna Gorajska




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat