Czy my do siebie pasujemy?

Czy przeciwieństwa sięprzyciągają?
Przeciwieństwa się przyciągają, miłość jest ślepa, a serce nie sługa. O różnicach nie do przejścia i o tym, jak odzyskać zagubiony rozsądek.

Zauroczenie to pewna magia, która odbiera nam zdolność chłodnego ocenienia sytuacji. Być może miłość nie polega na zadawaniu pytań „czy on do mnie pasuje?”. Początkowa faza związku przynosi nam radość, pożądanie, długie spacery i rozmowy. W zależności od podejścia i starań, te początki mogą trwać całymi latami! Kiedy scenariusz jest nieco gorszy, to sielanka zakończy się już po kilku miesiącach.

Dwie dorosłe osoby mają już swoje, wypracowane charaktery. Mają przyzwyczajenia i priorytety. Kiedy dochodzi do zderzenia dwóch, silnych osobowości – związek nie zawsze ma rację bytu. Być może pracą i długimi rozmowami da się dojść do kompromisów na wielu polach. Czy chodzenie na ustępstwa i wzajemne dopasowanie to złoty środek? Wszystko zależy od tego, z jakimi stronami mamy do czynienia. Jeżeli jedna z nich to silny, uparty i zarozumiały partner – praca z nim będzie ciężkim orzechem do zgryzienia. Priorytety obu stron, różniące się diametralnie, nie będą mogły współgrać. Po jednej stronie być może najważniejsza jest rodzina, a po drugiej kariera. Warto przed podjęciem decyzji o wspólnym życiu wiedzieć o naszym partnerze dużo. Nie dlatego, że inwigilacja jest tym, co powinniśmy robić. Powodem jest to, że partnerstwo, rodzina czy małżeństwo wymaga wzajemnego dopasowania. Mężczyzna nastawiony na pieniądz i karierę nie będzie chciał gotować obiadów i wychowywać trójki dzieci. Skoro nasze oczekiwania, co do wspólnego życia są inne – nie warto wchodzić w taki związek. Chociaż przynosi on wiele radości, miłych chwil i beztroskich wakacji, nigdy nie będzie taki, o jakim marzyliśmy. Miłość jest stanem w zasadzie niezależnym od nas. Dostarcza nam pięknych emocji i pobudza do życia. Z kolei zbudowane przez nas wyobrażenie o dalszym życiu i świecie może kolidować z wyobrażeniem naszego partnera. Nie należy go obwiniać i zmieniać na siłę. Po co nam ktoś, kto tak naprawdę już nigdy nie będzie sobą? Stworzenie wymarzonego robota chyba nie ucieszyłoby żadnej ze stron.

Być może takie praktyczne spojrzenie na sytuacje jest zaprzeczeniem miłości. Pojawia się tylko jeden problem. Jeśli ta miłość ma nam towarzyszyć przez całe życie, musi być nagrodą, a nie karą. Codzienne kłótnie, krzyki i niespełnione oczekiwania nie przyniosą nic dobrego. Partnerstwo to pomoc, zaufanie, dzielenie smutków i radości. Mając obok siebie kogoś, kto nie jest empatyczny – nie oczekujmy współdzielenia przykrości. Żyjąc z kimś, kto nie cierpi dzieci – nie wymagajmy zaangażowania w opiekę nad bratanicą. Dzieląc mieszkanie z leniem – nie spodziewajmy się czystości i pięknych zapachów. Na tym polega życie. Aby wieść szczęśliwą egzystencję, dwie osoby powinny mieć na nią jeden pogląd.

Prawdziwy i poważny związek to jedno życie, dwojga ludzi. To wspólne plany, marzenia i cele. Nie chodzi o to, aby wyzbyć się swoich. Złotym środkiem jest to, aby słuchać, szanować i doceniać siebie nawzajem. Realne ocenienie szans, niweluje przykrości związane z rozczarowaniem. To bardzo często zdarza się u młodych ludzi. Wielkie nadzieje i pragnienia, zostają zastąpione przez żal i krótkie stwierdzenie „my po prostu do siebie nie pasujemy”…

Paula Purgał
(paula.purgal@dlalejdis.pl)

Fot. pixabay.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat