Czym jednak jest owa organizacja? To tajna brytyjska jednostka rządowa do zadań specjalnych. Za główny cel stawia sobie walkę z wampirami, wilkołakami i potworami. „W ogniu walki” koncentruje się na przygotowaniach do powrotu najstraszliwszego wroga – Draculi.
Po ataku Valeriego Rusmanova i jego armii wampirów na kwaterę główną organizacji, agentów Departamentu 19 została już tylko garstka. Po zdradzie jednego z członków jednostki, w nasilającej się atmosferze strachu i podejrzliwości, zostaje powołany specjalny wydział do poświadczenia bezpieczeństwa funkcjonariuszy. Na jego czele stają Paul Turner i Kate Rundall. Tymczasem Jamie Carpenter, główny bohater i najmłodszy członek jednostki, otrzymuje polecenie przeszkolenia nowej grupy operacyjnej. Pracująca dla organizacji wampirzyca Larissa zostaje wysłana do zaprzyjaźnionego wydziału w Stanach Zjednoczonych, a geniusz Matt pracuje nad projektem Lazarus mającym znaleźć lek na wampiryzm. Atmosfera gęstnieje a ciemne chmury zbierają się nad Departamentem 19. Wkrótce agenci będą musieli zmierzyć się z najpotężniejszym ze wszystkich wrogów. Tym czasem jednak muszą poradzić sobie z ucieczką z więzień setek przemienionych w wampiry skazańców.
Autor prowadzi jednocześnie kilka narracji na różnych poziomach czasowych, co z jednej strony bywa nieco mylące, lecz z drugiej świetnie buduje napięcie i zmusza czytelnika do gorączkowego wertowania kolejnych rozdziałów. Akcja toczy się bardzo dynamicznie zmuszając bohaterów do ciągłych działań. Książkę Willa Hilla czyta się szybko i dość przyjemnie. Dodatkowo ułatwia to prosty język i duża liczba dialogów. Jeśli chodzi jednak o opisy scen walki to autorowi brak tutaj konsekwencji, a może nawet nieco się w nich gubi.
Dodatkowym minusem jest brak humoru. Gdyby Hill usiłował napisać dzieło śmiertelnie poważne, byłoby to do zaakceptowania, jednak sam, co chwila próbuje czytelnika rozbawić. Bohaterowie dużo się śmieją, ale w sumie tak naprawdę nie wiadomo z czego. Humor jest mało błyskotliwy i tak naprawdę zrozumiały chyba tylko dla samych wykreowanych przez Hilla postaci.
Zwykle podchodzę z entuzjazmem do nawiązań do innych dzieł kultury i prób opowiadania historii „na nowo”. Tutaj jednak ich liczba i stopień zmian w stosunku do oryginałów tworzą kolorową popkulturalną papkę, która przez chwilę może smakować całkiem nieźle ale niebawem okazuje się, że jest okropnie ciężkostrawna. Pomieszanie opowieści o Bondzie, Darculi, Frankensteinie i wilkołakach, wbrew pozorom, nie jest dobrym pomysłem. Dla wielbicieli fantastyki książka może wydać się mało odkrywcza i wręcz nużąca. Bo ile można czytać o tym samym?
„Departament 19. W ogniu walki” nie jest powieścią wysokich lotów w swoim gatunku. To typowa przygodówka dla nastolatków. Co prawda Will Hill próbuje dorzucić tam nieco dylematów moralnych i psychologii, ale nie udaje mu się należycie wpasować tego w fabułę. Jeśli jednak macie dość niegroźnych i lśniących w słońcu wampirów i chciałybyście poczytać wreszcie coś krwistego, tzw. „odmóżdżacz” na odprężenie, ta seria jest dla Was!
Beata Żelazek
(beata.zelazek@dlalejdis.pl)
Will Hill, „Departament 19. W ogniu walki.”, Warszawa, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2014