„Dobra siostra” – recenzja

Recenzja książki „Dobra siostra”.
„Siostry to najpierw kobiety, potem siostry.” Rudyard Kipling.

Sally Hepworth poznałam dzięki całkiem niezłej „Teściowej”, więc siłą rzeczy, kiedy sięgnęłam po jej kolejną książkę utrzymaną w podobnej tematyce (i z okładką w spójnej stylistyce), porównania były nieuniknione, ale zacznijmy od początku.

Fern i Rose Castle to bliźniaczki dwujajowe. W ogóle niepodobne do siebie z wyglądu (chuda i wysoka vs pulchniejsza i niska) i charakteru (ekscentryczna, nadwrażliwa na bodźce zewnętrzne i z zaburzeniami ze spektrum autyzmu vs odpowiedzialna, opanowana i matkująca), a jednak wydaje się, że jedna za drugą wskoczyłaby w ogień. Łączy je dorastanie u boku niestabilnej emocjonalnie matki, a potem w rodzinie zastępczej oraz pewne tragiczne w skutkach zdarzenie. Teraz, obie dobiegają już 30tki i pragnąca zajść w ciążę Rose dowiaduje się, że ma na to nikłe szanse. Niewiele myśląc, Fern proponuje jej pomoc, co wprowadza ich i tak już  bardzo zażyłą relację na zupełnie nowy poziom, pozwalając przy okazji odsłonić niejeden pilnie skrywany sekret.

Tak, jak w „Teściowej”, mamy dwie narratorki, przy czym znacznie bardziej wciągające rozdziały pisane z perspektywy Rose są fragmentami prowadzonego przez nią pamiętnika opowiadającego głównie o mrocznych i smutnych wydarzeniach z przeszłości. Teraźniejszość oglądamy więc niemalże wyłącznie oczami Fern i… skłamałabym pisząc, że polubiłam ją od pierwszej sceny. Tak naprawdę w rekordowym tempie doprowadziła mnie do szału. Na szczęście, z czasem dowiadujemy się, że jej zachowanie nie wynika ze złośliwości, a wrodzonych uwarunkowań i bywa nawet zabawne, jak w scenie parodiującej typową randkę z komedii romantycznej.

Główną zaletą „Teściowej” było w moim odczuciu to, że obie bohaterki było dobrze nakreślone, a poza tym równocześnie miały rację i były w błędzie. W przypadku „Dobrej siostry” wygląda to tak, że autorka najwięcej uwagi poświęciła temu, żebyśmy do pewnego momentu wierzyli tylko jednej z nich, a drugą traktowali nieco z góry i pobłażliwie, a potem nastąpił ostry, ale nie do końca przekonujący, zwrot o 180 stopni. Styl jest podobny, jednak tempo jest znacznie wolniejsze, pojawiają się dłużyzny takie jak opisy szarej rutyny dnia Fern. Czyta się bez większych zgrzytów, ale w zasadzie nie za wiele się dzieje, a większość „nieoczekiwanych” twistów można przewidzieć z dużym wyprzedzeniem.

Nie zaliczyłabym „Dobrej siostry” do działu „kryminał, sensacja, thriller”. Jest to raczej typowy dramat obyczajowy/rodzinny z odrobiną nieco mniej typowego romansu. Myślę, że był tu potencjał na bardziej rozbudowaną psychologię, lepiej zarysowane motywy oraz większą dawkę napięcia zamiast dość obcesowego przeciwstawiania sobie bohaterek na zasadzie dobra i zła.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

Sally Hepworth, „Dobra siostra”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2021r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat