„Dom obok” – recenzja

Recenzja książki „Dom obok”.
Mówi się „nie rozdrapuj ran, zostaw przeszłość w przeszłości”. Czasami jednak wewnętrzna ciekawość może sprawić, że dokonamy niesamowitych odkryć – ktoś zostanie uniewinniony, a z ktoś inny okaże się potworem.

Gdy czternastoletnia Julia, bohaterka najnowszej książki Sylwii Gillis pt. „Dom obok”, dowiaduje się, że w sąsiednim domu mieszkał seryjny morderca z lat 80-tych, pod pretekstem szkolnego projektu, postanawia zbadać tę sprawę. Dowiedziała się, że Andrzej Kołtun, nauczyciel polskiego z pobliskiej szkoły, zabił dwie dziewczynki (jedna z nich chodziła do ósmej klasy, a miała raptem osiem lat). Julia wypytuje o dawną tragedię wszystkich po kolei - rodziców (jej tata jest policjantem), zaprzyjaźnionego starszego pana Jana oraz panią Marię Rosę (zgorzkniałą sąsiadkę, której dziewczynka zaczęła pomagać w zakupach, po tym jak zmarła opiekunka kobiety). Swoimi odkryciami i przemyśleniami dzieli się z najlepszą przyjaciółką Marleną. Kiedy w trakcie tego małego śledztwa dziewczyna znika, w głowie Julii pojawia się wątpliwość dotycząca wyroku wykonanego na Andrzeju Kołtunie – co jeśli prawdziwy morderca uniknął kary i to on stoi za zniknięciem Marleny?

Jednym z najciekawszych elementów tej książki jest sposób prowadzenia narracji. Historię poznajemy z czterech perspektyw: Julii, Andrzeja Kołtuna, Aiszy (jest to jedna z zamordowanych dziewczynek) i pani Marii Rosy. Jak można się domyśleć, perspektywa nauczyciela i Aiszy należy do przeszłości (konkretniej dotyczy ona roku 1985), przy czym fragmenty historii z perspektywy Aiszy poznajemy za pośrednictwem pamiętnika, który prowadziła dziewczynka. Julia, która tak na dobrą sprawę jest główną bohaterką książki, należy do teraźniejszości. Rolę takiego łącznika pomiędzy przeszłością a obecnymi czasami pełni pani Maria Rosa, której perspektywa z lat 80-tych przeplata się z czasami współczesnymi. Raptem kilka razy pojawia się „postać” nazwana Mrokiem. Są to bardzo krótkie rozdziały, gdzie pomimo nieznania nadawcy (nie wiemy nawet czy to kobieta czy mężczyzna)  śmiało możemy stwierdzić, że jest to perspektywa mordercy. W przeciwieństwie do pozostałych bohaterów nie wiemy również, czy jest to przeszłość, czy teraźniejszość.

Kolejną zaletą jest język, jakim posługują się bohaterowie. Jak już wyżej wspomniałam, mamy kilka perspektyw. Bohaterowie, którzy prowadzą nas przez akcję książki „Domu obok” są w różnym wieku, niekiedy skrajnym. Bardzo podoba mi się to, że czternastolatka nie posługuje się tym samym językiem co siedemdziesięcioparoletnia kobieta. Autorka dostosowała sposób wypowiedzi bohaterów tak, że jest adekwatny do ich wieku, dzięki czemu całość wydaje się być bardzo naturalna.

Fenomenalny kryminał, od którego będzie bardzo trudno wam się oderwać. Takie książki nazywam pułapkami, jak już zaczniesz ją czytać to przepadasz. Zastanawiałam się, do kogo ona jest skierowana – dorosłych czy młodzieży i mogę zaryzykować stwierdzenie, że obie te grupy przeczytają ją z wypiekami na twarzy. Fabuła jest naprawdę wciągająca, a jednocześnie całość nie jest przesiąknięta niepotrzebną brutalnością, dzięki czemu sądzę, że już trzynasto-czternastoletnie osoby pokochają tę pozycję. Możliwe, że część z nich nawet utożsami się z główną bohaterką bądź zainspiruje się nią i kto wie, może sami zabawią się w detektywów?

Maria Miłobędzka
(maria.milobedzka@dlalejdis.pl)

Sylwia Gillis, „Dom obok”, Novae Res, 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat