Ośmielę się napisać, że chyba niemalże każdy z nas w dzieciństwie oglądał bajki ze słynnym logiem Disney. Do takich też należała „Piękna i Bestia”. Niezwykła historia o miłości i o wartościach, które w życiu są najważniejsze. Piękna Bella gotowa jest zamieszkać w zamku potwora, aby ratować ojca. Z czasem między dziewczyną, a bestią zaczyna rodzić się uczucie. Jednocześnie o rękę Belli zabiega przystojny myśliwy Gaston… Wyciskacz łez dla dziewczynek, ale wiem, że również chłopcy tę animację bardzo dobrze znają. Tymczasem w głowie reżysera Billa Condona narodził się pomysł zrealizowania filmu fabularnego o tej historii. Był to strzał w dziesiątkę. W roli Belli wystąpiła Emma Watson, do tej pory znana głównie jako Hermiona z filmów o Harrym Potterze. Piękno animowanej bajki zostało zaklęte w fabularnym, ponad dwugodzinnym filmie, który ku mojemu zdziwieniu nic nie traci ze swojej magiczności. Wręcz przeciwnie: wszystko tutaj jest niemalże takie samo jak w bajce, którą pamiętam sprzed ponad 20 lat! Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
W filmie poza tytułową Piękną i Bestią możemy także oglądać postacie drugoplanowe i aktorów kryjących się za zaczarowanymi przedmiotami – Ewan McGregor jako Płomyk, Ian McKellen grający Trybika, Stanley Tucci w roli pociesznego Maestro Cadenzy czy zachwycająca Emma Thompson jako Pani Imbryk. Ich bohaterowie są w dodatku tak pięknie – i z najdrobniejszymi szczegółami – zanimowani, że samo patrzenie na nich daje dużo radości. Należy także wspomnieć, że w filmie pojawia się wiele utworów muzycznych, które ku mojemu zdumieniu zostały bardzo dobrze zaśpiewane. Zatem w jesienny wieczór czy to ze znajomymi czy na romantyczne chwile „Piękna i Bestia” jest idealna. Na pewno odprężycie się, a przy okazji będziecie mieli okazję podziwiać piękną warstwę wizualną. Producenci nieźle się napracowali, żeby tak bajkowo odwzorować świat Belli i Bestii. Polecam z czystym sumieniem!
Joanna Sieg
(joanna.sieg@dlalejdis.pl)
Piękna i Bestia, 2017, reżyseria: Bill Condon