DVD „Pokój tajemnic”- recenzja

Recenzja DVD „Pokój tajemnic”.
Młode małżeństwo przeprowadza się do domu na odludziu. Okazuje się, że jeden z pokoi skrywa niezwykłą moc.

Matt i Kate to kochająca i wspierająca się para, która pewnego dnia postanawia porzucić zgiełk Nowego Jorku dla mieszczącej się na uboczu rezydencji. Wszystko układa się pomyślnie do czasu, gdy Matt odkrywa niezwykły pokój, który niczym lampa Aladyna,  spełnia życzenia. Małżonkowie postanawiają wykorzystać uśmiech losu i zażądać rzeczy, które dotychczas nie były w zasięgu ich możliwości. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Oryginalne obrazy najwybitniejszych malarzy, luksusowe jedzenie i ubrania oraz niekończąca się gotówka cieszą tylko chwilę, bo do pełni szczęścia brakuje… upragnionego dziecka. Kate nie cofnie się przed niczym, by zrealizowało się jej największe marzenie, szczególnie teraz, gdy nic nie stoi na przeszkodzie. Nie wie, że tą pochopną decyzją doprowadzi do tragicznych wydarzeń.

Pierwsze minuty „Pokoju tajemnic” zwiastowały klasyczny horror. Od samego początku odczuwałam napięcie i w niepokoju oczekiwałam jump scare’a. Ku mojemu zadowoleniu- nie pojawił się. Odetchnęłam więc z ulgą i kontynuowałam seans. Tematyka filmu i panujący w nim mroczny klimat szczerze mnie zaintrygowały. Stosunkowo szybko okazało się, że produkcji bliżej do thrillera, ale z elementami typowymi dla horroru (istotna dla rozwoju akcji jest obecność świata nadprzyrodzonego). Od razu uspokajam osoby uczulone na składniki „horroropodobne”- ten film naprawdę nie wymaga zerkania przez palce i spania przy zapalonym świetle. Nadaje się na jesienne wieczory nawet dla bojaźliwych odbiorców. Chociaż, tak na wszelki wypadek, zalecam obecność kogoś w pobliżu.

Zaczęło się całkiem dobrze: ładne kadry, napięcie, interesująca, nieoczywista historia, ale potem spójną wizję zastąpiły nieprzemyślane i wykluczające się rozwiązania fabularne, które co wnikliwszych widzów mogą irytować. Wprawdzie przyjemność z seansu jest osiągalna, o ile przymyka się oko na to, że zasady funkcjonowania tajemniczego pokoju są stosowane przez twórców wybiórczo- w jednej scenie obowiązują, w kolejnej już niekoniecznie. Oliwy do ognia dolewa, drażniąca swoim zachowaniem, główna bohaterka, która sprawia, że fabuła w pewnym momencie zaczyna przypominać melodramat.

„Pokój tajemnic” to jeden z tych filmów, który miał szansę być bardzo dobrą produkcją, ostatecznie wylądował jednak w kategorii: przeciętne. Przyznaję, że nie nudziłam się podczas seansu, ale na pewno nie miałabym ochoty go powtórzyć i raczej nie zostanie na długo w mojej pamięci.

Paulina Kryca
(paulina.kryca@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat