„Echo Man” – recenzja

Recenzja książki „Echo Man”.
„Zewnątrz nikt nie zauważy, co kryje się w środku. I nikt się nie domyśli, że to dopiero początek koszmaru.”

O tej książce było głośno, odkąd tylko się pojawiła, dlatego też przykuła moją uwagę. Fabuła osnuta na odtwarzaniu największych zbrodni sprzed lat? Z jednej strony byłam zachwycona, bo czułam, że to na pewno coś mocnego; z drugiej zaś obawiałam się, że autorka pójdzie na łatwiznę i zbuduję historię na czymś, co już było, niewiele dając od siebie. Wiedziona jednak ciekawością i pozytywnymi recenzjami skusiłam się na „Echo Mana”. I nie żałuję.

„- Czy może pan potwierdzić, że ten Echo Man rekonstruuje zbrodnie najsłynniejszych seryjnych morderców?
- Jak pan go nazwał?
- Wszyscy tak o nim mówią, dlatego, że jego zbrodnie są echem zbrodni z przeszłości”

Anglią wstrząsa seria brutalnych morderstw, które poza brutalnością nic pozornie nie łączy. Za każdym razem sprawca jest wyjątkowo okrutny, bezwzględny; używa wyrafinowanych metod, a każde jego działanie wygląda na zaplanowane i zamierzone. Początkowo policja nie widzi żadnego związku pomiędzy autostopowiczkami z odciętymi głowami, skatowanymi i zamordowanymi ludźmi (wśród których była ciężarna kobieta) w jednej z angielskich willi, czy ludźmi, których szczątki znajdowano w lodówce. Z czasem jednak w śledztwie dochodzi do przełomu, a śledczy dostrzegają zbieżności pomiędzy ostatnimi bestialskimi mordami a głośnymi sprawami z przeszłości. Okazuje się jednak, że wytropienie mordercy jest niezwykle trudne, tym bardziej, że… zaczyna on pogrywać sobie z wymiarem sprawiedliwości, mordując jedną z policjantek i celowo podrzucając śledczym mylne tropy. Czy Echo Mana stać na potknięcie się? Czy policjanci zdążą go ująć, zanim ten wcieli w życie swój najbardziej przerażający scenariusz?

„Echo Man” to chyba jeden z najstraszniejszych thrillerów jaki czytałam i chyba najbardziej pomysłowy. Kopiowanie głośnych zbrodni sprzed lat wydało mi się czymś wyjątkowo złowrogim; chorym. Autorka z jednej strony ma doskonały lekki styl, bo powieść czyta się znakomicie, a z drugiej mocno oddziałuje na wyobraźnię, gdyż opisy makabry zrodzonej w chorym umyśle potrafią oddziaływać tak mocno, że momentami aż zakrywałam usta w poczuciu obrzydzenia. Warto jednak dodać, że Sam Holland nie epatuje na każdej stronie opisami tego, co zastali śledczy na miejscu zbrodni – potrafi wszystko perfekcyjnie zrównoważyć. Kto jest Echo Manem dowiadujemy się tak naprawdę gdzieś na samym początku powieści. Autorka pomiędzy rozdziałami wplotła raporty opieki społecznej z wizyt domowych oraz raporty z izby przyjęć Echo Mana, gdy ten był dzieckiem. Dzięki temu wiemy, dlaczego został on seryjnym mordercą, co nie znaczy, że jest to jakimkolwiek usprawiedliwieniem jego okrutnych czynów. Mimo wszystko tropienie go, pokonywanie kolejnych kamieni milowych w śledztwie było naprawdę mrożącą krew w żyłach, a zarazem fantastyczną przygodą.

Bardzo podobała mi się również kreacja głównych bohaterów. Nadinspektor Cara Eliott, jej partner Noah Deakin oraz jej brat – były policjant o dość porywczym charakterze – Nathaniel Griffin nie mają w sobie ani nic z superbohaterów, ani nic ze śledczych ze skandynawskich kryminałów. Są po prostu zwykłymi glinami; mającymi swoje rodziny, zmęczonymi, marzącymi, aby ten koszmar się skończył; glinami, którzy dochodzą do prawdy metodą prób i błędów, gdzie jednych i drugich jest aż nadto. Ciekawą postacią jest również Jess, której udało się wyjść cało z pułapki zastawionej przez Echo Mana i która musi ukrywać się przed policją u… jednego z policjantów.

„Echo Man” to bez dwóch zdań pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku. Myślę, że fani Maxa Czornyja, wczesnego Mastertona oraz „Kasztanowego ludzika” będą tą książką usatysfakcjonowani. Akcja pędzi na pełnych obrotach właściwie od samego początku, kolejne wydarzenia dzieją się tu i teraz; jedna makabryczna zbrodnia goni drugą, pozostawiając czytelnika w niepewności, co będzie dalej. Dodam, że cała powieść została napisana w czasie teraźniejszym, co, w tym przypadku, jest niewątpliwym jej atutem.  

„Echo Man” to mroczna, absolutnie fenomenalna powieść, która zaskoczy niejednego miłośnika tego gatunku. Aż ciężko mi uwierzyć w to, że książka jest… debiutem! Jestem pewna, że o Sam Holland będzie jeszcze głośno. Wszakże taki talent nie może przejść bez echa!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Sam Holland, „Echo Man”, Muza, Warszawa, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat