„Fabryka jutra” - recenzja

Recenzja książki „Fabryka jutra”.
Kreacja literacka Hołowni?

Interesuję się polityką, więc lubię mieć ogląd sytuacji możliwie wielostronny, a także orientować się dobrze, co obecnie „jest na fali”; co i dlaczego myślą inni. Hołowni na scenie politycznej na razie przypatruję się z zainteresowaniem, bo choć mam nieco inne poglądy w wielu kwestiach, szczerze mu kibicuję jako reprezentantowi – być może – nowej prawicy. Stąd i ciekawość względem tego tytułu. Miałam nadzieję, że nie będzie to pokazanie (to nie przytyk czy gra słów!), jaki to on sam jest święty.

Szymon Hołownia postanowił działać nie tylko społecznie, ale też politycznie, co sam nazywa swoją życiową rewolucją. Jest to jego pierwsza książka, odkąd zdecydował się kandydować na prezydenta RP. Wyjaśnia w niej, dlaczego się na to zdecydował, a następnie tłumaczy, jaki obraz Polski zobaczył i co chce z nim zrobić.  Napisał, jaki ma dziś program dla Polski i jak chce, by wyglądała.

Wydanie prezentuje się porządnie. Forma i podział na rozdziały bardzo mi się spodobały. Przypominają serial, gdyż są podzielone na sezony i odcinki, co uważam za pomysłowe, nietypowe i przyciągające uwagę. Chronologia, proporcje, ranking ważności – wszystko to zostało ułożone tak, że tematy wydają się nieźle omówione, a i nie trafiłam na przynudzanie. Autor wprost deklarował swoje osobiste poglądy oraz napisał, jak postrzega pewne sprawy polityczne ogólnie. Trochę publicystyczne podejście sprawdziło się tu jak najbardziej, nie przybierając zarazem mentorskiego punktu. Autor nic nie pchał na siłę, ale nie stronił też od humorystycznego tonu. „Fabryka jutra” wydała mi się więc wyważona w każdym tego słowa aspekcie.

Mimo iż sporo napisał o sobie, a większość dotyczyła jego planów i pomysłów, książki nie można nazwać biografią. To zbiór idei, który opisuje obecną sytuację w Polsce i (mniej) na świecie (wraz z wytknięciem błędów rządzących i mediów). Hołownia wyjaśnił, dlaczego zaangażował się w politykę i nie było to tłumaczenie czcze. Czytając, łatwo o wniosek, że rzeczywiście ma plan na to, jak zmienić kraj na lepsze. Mając doświadczenie w licznych akcjach charytatywnych, społecznych  wydaje się wiedzieć, co robi. Chwilami jednak książkę odebrałam jako napisaną przez osobę patrzącą na to, co jest w stanie zrobić zbyt idealistycznie. Prawdopodobnie chciał uniknąć wrażenia, że „na wszystko smęci i wszystko krytykuje”, jednak budzi to małe wątpliwości. Książka jest jednak napisana lekko, „po ludzku”; czyta się ją łatwo i z tego powodu jego punkt widzenia można zrozumieć bez problemu.

Czy książka sprawiła, że Hołownię polubiłam jeszcze bardziej? Nie, mój stosunek do niego się nie zmienił, bo jak większość książek napisana przez kogoś o samym sobie, jest ewidentnie nieco w wybielonym tonie - co w tym przypadku wcale nie wyszło źle. Autor pokazał po prostu, że faktycznie jest za co go lubić i że warto mu, pomysłowemu i zaangażowanemu w to, co robi, w końcu zwykłemu Polakowi, który chce, aby Polska była jak najlepsza, dać szansę.

„Fabryce jutra” i Szymonowi Hołowni zdecydowanie warto dać szansę. Nie jest to książka trudna ani zbyt polityczna; nie ma w niej zbyt wiele filozofii, ani też „coachingowego” podejścia. Została napisana w pozytywnym duchu; jest wyważona i ciekawa, dająca ogląd na to, co też Hołownia ma do zaoferowania.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Szymon Hołownia, „Fabryka jutra”, Znak, 2020.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat