Filip Kaczmarek o życiu, polityce i Jarku Ziętarze

Wywiad z Filipem Kaczmarkiem o życiu, polityce i Jarku Ziętarze.
Abraham Lincoln powiedział kiedyś: „Polityk odpowiedzialny jest za statek, a nie za fale”.

O brnięciu przez ocean życia – zarówno prywatnego, jak i publicznego, gdzie zagrożona jest nie tylko wolność słowa – opowiada poseł wielkopolskiej Platformy Obywatelskiej, Filip Kaczmarek.

Magda Piechowiak: Jak w kilku słowach przedstawiłby Pan swoją osobę?
Filip Kaczmarek: Jestem Poznaniakiem. W takim sensie, że jestem bardzo przywiązany do Poznania i Wielkopolski. Jeżeli chodzi o zawód, trudno mi go jednoznacznie określić, gdyż wykonywałem wiele profesji: byłem dziennikarzem, publicystą, historykiem, pracownikiem samorządowym, nauczycielem akademickim i posłem. Zajmowałem się w życiu wieloma rzeczami. Generalnie jestem optymistą pozytywnie nastawionym do życia i ludzi.

Magda Piechowiak: Zapewne znaczącą rolę w alfabecie odgrywa dla Pana litera P, jak polityka.
Filip Kaczmarek: Tak, polityka jest moją dużą życiową pasją. Zaczęło się jeszcze w czasach niedemokratycznych, w latach osiemdziesiątych. Pod koniec liceum, na początku studiów zaangażowałem się we wspieranie – jak to się wówczas mówiło – „demokratycznej opozycji”. Byłem mocno zaangażowany w Niezależne Zrzeszenie Studentów, a od 1989 roku już w politykę demokratyczną. Uczestniczyłem w wielu kampaniach wyborczych: jako kandydat, ale również jako osoba organizująca kampanię, czy zabiegająca o głosy dla ugrupowania, niekoniecznie kandydując samemu.

Magda Piechowiak: Dlaczego akurat klub Platformy Obywatelskiej?
Filip Kaczmarek: To była dość naturalna kolej rzeczy, dlatego, iż byłem współzałożycielem Platformy Obywatelskiej w Poznaniu. Wcześniej działałem w ugrupowaniach, z których wyrosła Platforma i myśl polityczna, którą reprezentowała od początku „swojej drogi”. Moim pierwszym ugrupowaniem był Kongres Liberalno – Demokratyczny, a następnie Unia Wolności. Nie zmieniałem poglądów, natomiast przekształceniom ulegały formy organizacyjne, ze względu na to, iż poprzednie partie przestały z różnych powodów istnieć. Chcąc realizować te założenia, czy też ideały polityczne, które im przyświecały, współtworzyłem Platformę Obywatelską. W moim przekonaniu to była „naturalna droga”, wynikająca z moich poglądów.

Magda Piechowiak: Funkcjonuje Pan w różnych strukturach. Jedną z nich jest Intergrupa Tybet. Uznaje Pan autorytet Dalajlamy?
Filip Kaczmarek: Tak, można tak powiedzieć. Jestem chrześcijaninem. Natomiast jeśli chodzi o Dalajlamę, dla swojego narodu i wyznawców buddyzmu jest On kimś więcej niż autorytetem. Dla Tybetańczyków jest zarówno liderem religijnym, jak i politycznym, choć sam od tej drugiej roli ostatnio chce odejść. Uważam, że warto wspierać Tybetańczyków dlatego, że znajdują się w opresji. Mimo, iż ten kraj jest położony bardzo daleko i mogłoby się wydawać, że niewiele nas obchodzi, to jeżeli jakiś naród nie może kultywować własnego języka, kultury czy religii, to powinniśmy wspierać jego dążenia do tego, by mógł cieszyć się wolnością. Dalajlama jest jej symbolem dla Tybetańczyków. Niedawno obchodził osiemdziesiąte urodziny. W Warszawie została wydana książka, która jest prezentem Polaków dla Niego. Również ja napisałem tam krótki tekst, dotyczący moich spotkań z Dalajlamą.

Magda Piechowiak: W tym roku zasilił Pan grono członków Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Gratuluję, to duże wyróżnienie.
Filip Kaczmarek: Tak. Dziękuję bardzo. Jest to związane z moimi zainteresowaniami zupełnie odmiennymi od polityki, a mianowicie działalnością naukową. Pracuję na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Towarzystwo jest bardzo zacne, z długą i bogatą  tradycją, gdyż zostało założone w 1857 roku. Cieszę się, iż jestem jego członkiem. 

Magda Piechowiak: Czym Pan się zajmuje na Uniwersytecie Ekonomicznym?
Filip Kaczmarek: Jestem adiunktem w Katedrze Publicystyki Ekonomicznej i Public Relations.

Magda Piechowiak: Prowadzi Pan zajęcia ze studentami?
Filip Kaczmarek: Tak, prowadzę zajęcia ze studentami, z różnych przedmiotów z zakresu public relations i z ekonomii rozwoju. Ekonomia rozwoju dotyczy najbiedniejszych państw świata. Tym też zajmowałem się przez dziesięć lat w Parlamencie Europejskim. To dobrze, że  taki przedmiot jest wykładany na uczelni.

Magda Piechowiak: Prywatnie wprowadza Pan jakieś struktury polityczne? Np. niepisaną ustawę o obowiązkach domowych?
Filip Kaczmarek: Raczej nie, aczkolwiek uczestniczę we wszystkich pracach domowych. Mam wrażenie, że na „równych prawach”. W moim domu nie ma podziału, iż pewne konkretne funkcje są „przypisane” tylko do jednej osoby, a inne nie. Zatem pracuję i w ogrodzie, i w domu wraz z małżonką. Powiedziałbym, iż najmniej w te obowiązki angażuje się syn, który jest pełnoletni i chyba powinien nieco bardziej się w to włączać.

Magda Piechowiak: Bliscy wspierają Pańskie działania?
Filip Kaczmarek: Tak. Uważam, że zajmując się działalnością publiczną, byłoby ciężko bez wsparcia najbliższych osób, gdyż jest bardzo specyficzna i pochłania dużo czasu. Dlatego też takie wsparcie i akceptacja są bardzo ważnym elementem.

Magda Piechowiak: Jest Pan zwolennikiem tzw idei „slow life”?
Filip Kaczmarek: Tutaj występuje pewien paradoks, ponieważ moje życie było przez pewien czas bardzo szybkie – dużo się przemieszczałem, podróżowałem i ciągle byłem w ruchu. Aczkolwiek lubię delektowanie się różnymi czynnościami życiowymi. Teraz mam na to więcej czasu, niż kiedyś i bardziej to sobie cenię. To jest naprawdę wspaniałe. Drobne czynności dnia codziennego mogą sprawiać olbrzymią radość, jeżeli się dostrzeże zawarte w nich walory. Gdy żyjemy bardzo szybko, traktujemy je jako konieczność, dzięki której można przeżyć. Nie każdy ma taki „przywilej”, że może na przykład wolno przygotowywać posiłek, niespiesznie go spożywać i spędzać dzień. Tak, lubię ideę „slow”.

Magda Piechowiak: Pytam, ponieważ osiedlił się Pan poza miastem, w podpoznańskiej gminie Czerwonak. Co o tym zdecydowało?
Filip Kaczmarek: Elementów decydujących było kilka. Jednym z nich był fakt, że moja żona pochodzi z tych okolic – w dzieciństwie mieszkała w Bolechowie. Poza tym jakość przestrzeni jest tutaj znacznie przyjemniejsza niż w Poznaniu. Mieszkam nad doliną Warty, w Promnicach – miejscu, w którym mam piękny widok na rzekę i gdzie kontakt z naturą jest bliższy. Posiadam całkiem spory ogród, który z jednej strony wymaga nieco pracy, ale w zamian dostarcza dużo radości i pomaga się relaksować. Zatem o miejscu zamieszkania zdecydowały względy sentymentalno – historyczne, jak również te praktyczne, dotyczące jakości życia. Jestem z tej decyzji – nawiasem mówiąc – bardzo zadowolony.

Magda Piechowiak: Rozumiem, że podoba się Panu miejsce zamieszkania?
Filip Kaczmarek: Jak najbardziej.

Magda Piechowiak: Powiedział Pan kiedyś: „Znałem redaktora Jarosława Ziętarę”. Jak należałoby to rozumieć?
Filip Kaczmarek: Dosłownie. On rozpoczynał swoją karierę dziennikarską w momencie, gdy ja wychodziłem z dziennikarstwa niezależnego, gdyż zajmowałem się tym przed ’89 rokiem. Spotykałem się z Nim w różnych miejscach, przy rozmaitych okazjach. Byliśmy w podobnym wieku. Nie pracowaliśmy razem, natomiast znaliśmy się.

Magda Piechowiak: Jaki Pańskim zdaniem był Jarek Ziętara?
Filip Kaczmarek: W mojej pamięci – co też potwierdzają inni Jego koledzy – był osobą zdecydowaną. Jeżeli chciał się czymś zająć, bardzo do tego dążył i „nie odpuszczał”. Posiadał cechy, które dzisiaj przypisywane są dziennikarzom śledczym, czyli osobom, które są gotowe poświęcić sporo czasu na zdobycie informacji, dotyczących tematów ważnych zarówno dla nich, jak i opinii publicznej. Nie boją się oni naruszać interesów osób, którym nie podoba się ujawnianie tych wiadomości. W tym sensie Jarosław Ziętara był dobrym dziennikarzem. Nie okazywał strachu, co się tragicznie dla Niego skończyło. Jednak uważam, że z punktu widzenia zawodowego jest to bardzo pożądana cecha.

Magda Piechowiak: Kilka lat temu zwrócił się Pan do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Grzegorza Schetyny, z prośbą o zbadanie sprawy uprowadzonego w 1992 roku dziennikarza. Czym zaowocowała ta interwencja?
Filip Kaczmarek: To działanie podjąłem na prośbę tych kolegów Jarka Ziętary, którzy przez te lata zabiegali o to, by śledztwo było kontynuowane i by powołane do tego organy państwa skutecznie podejmowały działania odnośnie wyjaśnienia Jego losów. Konkretnie byli to Krzysztof Kaźmierczak i Piotr Talaga. Osobą, która zwróciła się do mnie po pomoc był K. Kaźmierczak. Chodziło o to, żeby wznowić śledztwo w sprawie zaginięcia, a później – jak się okazało – również zamordowania Jarosława Ziętary. Niedawno Krzysztof Kaźmierczak (wraz z P. Talagą) napisał książkę poświęconą tej kwestii i uważa On, że moja interwencja pomogła. Jeżeli tak było, to ja się tylko mogę cieszyć. Jednak głównym powodem, dla którego tego typu działania w ogóle były podejmowane, była praca Krzysztofa Kaźmierczaka.

Magda Piechowiak: Dysponuje Pan własnymi spostrzeżeniami w związku z tą kwestią?
Filip Kaczmarek: Sprawa od strony procesowej jest dopiero na początku drogi. Został przedstawiony akt oskarżenia. Dobrze, że doszło do tego etapu, gdyż przez wiele lat nawet tego nie można było zrealizować. Mam wrażenie, że Ziętara rzeczywiście naruszył pewne interesy. Nie wiem, czy akurat tych oskarżonych, ponieważ to będzie wyjaśniał proces. Nie porywa się jednak kogoś bez powodu, a tym bardziej się go nie zabija, więc ktoś musiał poczuć się zagrożony tym, co robił Jarek Ziętara. Z zeznań świadków w tej sprawie wynika, że już kilka miesięcy wcześniej postanowiono o tym, iż „uciszenie” Ziętary ma być definitywne. Nie przez pobicie czy zniechęcenie do pracy, ale zabójstwo. To straszne, że można coś takiego zaplanować kilka miesięcy wcześniej, a następnie skutecznie przeprowadzić.

Magda Piechowiak: Miał Pan okazję poznać byłego senatora Aleksandra Gawronika, któremu przypisuje się odpowiedzialność za tę zbrodnię?
Filip Kaczmarek: Osobiście chyba się nie poznaliśmy. Oczywiście widywałem Go w różnych miejscach, natomiast nie przypominam sobie, żebyśmy się poznali.

Magda Piechowiak: Aleksander Gawronik przebywa obecnie na wolności. Zatem nie postawiono Mu żadnych konkretnych zarzutów.
Filip Kaczmarek: To kwestia organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Żeby przedstawić zarzuty i zarządzić areszt trzeba mieć mocne dowody. O tym decyduje sąd. Gawronik był aresztowany, ale został zwolniony. Osobiście jestem za tym, by sprawiedliwości stało się zadość. Sprawca czy zleceniodawca powinien zostać ukarany.

Magda Piechowiak: Uważa Pan, że zagadka losów Jarosława Ziętary zostanie kiedykolwiek rozwiązana?
Filip Kaczmarek: Sprawa trwa już bardzo długo, bo dwadzieścia trzy lata. Mam nadzieję, że ta kwestia zostanie rozwiązana. Część obserwatorów uważa, że to się nigdy nie uda do końca wyjaśnić. Również z tego względu, że niektórzy świadkowie już nie żyją. Mam wrażenie, że tyle wysiłku włożono, by doprowadzić do obecnego etapu, iż istnieje szansa, że sprawa zakończy się sukcesem. Byłoby to wskazane nie tylko ze względu na pamięć o Jarku Ziętarze, ale także na standardy demokratycznego państwa prawa, gdzie wolność słowa powinna być szczególnie chroniona. Osoby, które porywają się – bo był to rodzaj zamachu – na nią, powinny ponosić konsekwencje z tego tytułu, z całą surowością prawa.

Magda Piechowiak: W jaki sposób wypowiedziałby się Pan na temat związku polityki z przestępczością zorganizowaną?
Filip Kaczmarek: Myślę, że to nie jest polski problem. Może na początku lat ’90 – tych, gdy państwo polskie odbudowywało się po okresie niedemokratycznym, te powiązania mogły być bliższe. Wszystko formowało się od nowa i pewne reguły nie były do końca sprecyzowane, więc „szara strefa” tego, co niejednoznaczne, była dość szeroka. W dzisiejszych czasach Polska znajduje się na takim etapie rozwoju, że nie można mówić o takich związkach. Są oczywiście państwa, w których one występują – jak na przykład Ameryka Południowa, czy też może Ukraina – co jest bardzo niebezpieczne i wpływa na ich rozwój. Dzięki takim powiązaniom część bogactwa narodowego przechwytuje bardzo wąska elita, która w dodatku związana jest z działalnością przestępczą. Jest to niemoralne i odbywa się kosztem całego społeczeństwa, gdyż uszczupla wartość danego kraju. Uważam, że w Polsce nie mamy z tym zjawiskiem do czynienia.

Magda Piechowiak: Jakie plany na przyszłość snuje Filip Kaczmarek? Rozpatruje Pan start w najbliższych wyborach parlamentarnych w październiku 2015 roku?
Filip Kaczmarek: Raczej nie. W najbliższym czasie chciałbym skoncentrować się na pracy naukowej.

Magda Piechowiak: Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji wymarzonych celów.
Filip Kaczmarek: Dziękuję.

Magdalena Piechowiak
(magdalena.piechowiak@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat