„Gdyby Nina wiedziała” – recenzja

Recenzja książki „Gdyby Nina wiedziała”.
W tej rodzinie żal i osamotnienie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Ich źródło ma początek w wielkiej miłości, która na zawsze zmieniła życie bohaterów najnowszej powieści izraelskiego pisarza, Dawida Grosmana.

Wera opuściła Ninę, a Nina opuściła Gili. Trudno o tym zapomnieć, nawet gdy już dawno przestało się być małą dziewczynką. Tęsknota za matczyną troską miesza się z frustracją i żalem za utraconą bliskością.  90 urodziny Wery to czas powrotu do tego, co niewygodne, i stawiania dotąd niezadanych pytań. Każda z kobiet stara się poukładać i zrozumieć swoją historię, tak, by znaleźć uzasadnienie dla wyrządzonych jej w przeszłości krzywd.

Spotkanie Wery, Niny i Gili, rejestrowane przez czujne oko kamery, staje się okazją do wzajemnych oskarżeń i rozdrapywania ran, a także mierzenia się z teraźniejszością, za której stan winę ponoszą decyzje innych (Czy aby na pewno?). Dużo w tej historii żalu, rozgoryczenia, wściekłości, ale i czułości, zrozumienia dla najtrudniejszych uczuć. Wszyscy bohaterowie powieści spotkali się z odrzuceniem i osamotnieniem – i to nie byle jakim, bo w relacji z najbliższymi osobami. Jak radzić sobie z takim balastem, nie obciążając nim innych? Wera i Nina nie znalazły rozwiązania, ale Gili jeszcze ma szansę.

Grosman nie daje czytelnikowi wiele czasu na wytchnienie. Rzuca go w samo centrum napięć, konfliktów i poczucia krzywdy. Pojawia się nieuleczalna choroba i wspomnienie wojny. Atmosfera jest gęsta. Powoli wychodzą na jaw nowe szczegóły z życia bohaterów, które pozwalają stopniowo ułożyć historię rodziny w całość. Jej poznanie przyniesie chwilową ulgę – tylko chwilową, ponieważ prędko zaczną piętrzyć się trudne pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi.

Powieść jest zarówno czuła oraz nostalgiczna, jak i niewygodna i drażniąca – szczególnie we fragmentach, w których do głosu dochodzi Nina. Nie sposób oderwać się od książki, z której emanują tak intensywne emocje, często niewyrażone wprost. Bohaterki są przez to niejednoznaczne i niepodlegające sztywnej ocenie. Odsłaniają się przed okiem wnikliwej kamery, która rejestruje nie tylko słowa, ale uczucia, towarzyszące zwierzeniom. Kamera ma udokumentować ich wspólną historię, której każda z bohaterek nadaje indywidualny ton. Grosman w narracji naśladuje wnikliwość obiektywu – starannie i szczegółowo opisuje reakcje i emocje. Drobiazgowość pełni ważną rolę w tej powieści. Kiedy Wera opowiada, pomijając niektóre fakty, pozostali bohaterowie przywołują ją do porządku – nie powinna traktować historii wybiórczo. Także Gili, w roli scripterki, ma czuwać nad tym, by to, co umknie kamerze, nie umknęło ostatecznej narracji.

„Gdyby Nina wiedziała” to książka, która z wyczuciem, bez patosu i pretensjonalności, opowiada o trudnych relacjach między matką a córką, decyzjach, od których nie ma odwrotu i rozczarowaniu, które zostaje na zawsze. Polecam wszystkim przepadającym za prozą refleksyjną i skupioną na relacjach. Myślę, że „Gdyby Nina wiedziała” ma potencjał, by zostać zekranizowana.

Paulina Kryca-Leśko
(paulina.kryca@dlalejdis.pl)

Dawid Grosman, „Gdyby Nina wiedziała”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat