Wera opuściła Ninę, a Nina opuściła Gili. Trudno o tym zapomnieć, nawet gdy już dawno przestało się być małą dziewczynką. Tęsknota za matczyną troską miesza się z frustracją i żalem za utraconą bliskością. 90 urodziny Wery to czas powrotu do tego, co niewygodne, i stawiania dotąd niezadanych pytań. Każda z kobiet stara się poukładać i zrozumieć swoją historię, tak, by znaleźć uzasadnienie dla wyrządzonych jej w przeszłości krzywd.
Spotkanie Wery, Niny i Gili, rejestrowane przez czujne oko kamery, staje się okazją do wzajemnych oskarżeń i rozdrapywania ran, a także mierzenia się z teraźniejszością, za której stan winę ponoszą decyzje innych (Czy aby na pewno?). Dużo w tej historii żalu, rozgoryczenia, wściekłości, ale i czułości, zrozumienia dla najtrudniejszych uczuć. Wszyscy bohaterowie powieści spotkali się z odrzuceniem i osamotnieniem – i to nie byle jakim, bo w relacji z najbliższymi osobami. Jak radzić sobie z takim balastem, nie obciążając nim innych? Wera i Nina nie znalazły rozwiązania, ale Gili jeszcze ma szansę.
Grosman nie daje czytelnikowi wiele czasu na wytchnienie. Rzuca go w samo centrum napięć, konfliktów i poczucia krzywdy. Pojawia się nieuleczalna choroba i wspomnienie wojny. Atmosfera jest gęsta. Powoli wychodzą na jaw nowe szczegóły z życia bohaterów, które pozwalają stopniowo ułożyć historię rodziny w całość. Jej poznanie przyniesie chwilową ulgę – tylko chwilową, ponieważ prędko zaczną piętrzyć się trudne pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi.
Powieść jest zarówno czuła oraz nostalgiczna, jak i niewygodna i drażniąca – szczególnie we fragmentach, w których do głosu dochodzi Nina. Nie sposób oderwać się od książki, z której emanują tak intensywne emocje, często niewyrażone wprost. Bohaterki są przez to niejednoznaczne i niepodlegające sztywnej ocenie. Odsłaniają się przed okiem wnikliwej kamery, która rejestruje nie tylko słowa, ale uczucia, towarzyszące zwierzeniom. Kamera ma udokumentować ich wspólną historię, której każda z bohaterek nadaje indywidualny ton. Grosman w narracji naśladuje wnikliwość obiektywu – starannie i szczegółowo opisuje reakcje i emocje. Drobiazgowość pełni ważną rolę w tej powieści. Kiedy Wera opowiada, pomijając niektóre fakty, pozostali bohaterowie przywołują ją do porządku – nie powinna traktować historii wybiórczo. Także Gili, w roli scripterki, ma czuwać nad tym, by to, co umknie kamerze, nie umknęło ostatecznej narracji.
„Gdyby Nina wiedziała” to książka, która z wyczuciem, bez patosu i pretensjonalności, opowiada o trudnych relacjach między matką a córką, decyzjach, od których nie ma odwrotu i rozczarowaniu, które zostaje na zawsze. Polecam wszystkim przepadającym za prozą refleksyjną i skupioną na relacjach. Myślę, że „Gdyby Nina wiedziała” ma potencjał, by zostać zekranizowana.
Paulina Kryca-Leśko
(paulina.kryca@dlalejdis.pl)
Dawid Grosman, „Gdyby Nina wiedziała”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.