"Gliny z innej gliny" - recenzja

Recenzja książki "Gliny z innej gliny".
Podkomisarz Zygmunt Maciejewski powraca! Niestety tylko w zbiorze opowiadań, ale ponownie możemy przystąpić do walki ze złem stając w ramię w ramię z dzielnym policjantem.

"Gliny z innej gliny" to bardzo dobry zbiór opowiadań, ale jakby mogło być inaczej, kiedy do współpracy Marcin Wroński zaprosił mistrzów gatunku - Ryszarda Ćwierleja i Roberta Ostaszewskiego. W zestawieniu trochę dziwi osoba Andrzeja Pilipiuka, znanego publiczności bardziej jako autora powieści fantastycznych, ale i on świetnie wkomponował się w klimat kryminału retro.

Zygmunt Maciejewski to podkomisarz z Lublina lubiący mocne trunki, kochający kobiety i sprawiedliwość. Silny, zwinny i bardzo ceniony w środowisku. Często jest porównywany do postaci Eberharda Mocka stworzonego przez Zygmunta Krajewskiego, tylko wydaje się być trochę bardziej ludzki i z większym bagażem słabości, które kładą się cieniem na jego moralności. Jego błędny charakter idealnie wpasowuje się w dwuznaczność Lublina i jego podwójną mentalność. Marcin Wroński stworzył bardzo wyrazistego bohatera, którego niełatwo zapomnieć.

Opowiadania nie są zbyt długie, ale w pełni oddają charakter powojennej Polski i smak komunizmu. Opisy sytuacji społecznej to chyba najbardziej smakowity kąsek w tym zbiorze. Ponadto zbrodnie, śledztwo i walka z własnymi demonami są oprawione czarnym humorem. Zaczytuje się raczej w kryminałach współczesnych z domieszką historii, ale nie ukrywam, że kryminały retro to wspaniała odskocznia od otaczającej rzeczywistości, choć jedno opowiadanie dotyka współczesności. Dodatkowo Ryszard Ćwirlej z Poznania, który z gracją manipuluje klimatem przed końcem upadku komunizmu i używa gwary poznańskiej, Robert Ostaszewski, który oddaje całe serce historii oraz Andrzej Pilipiuk flirtujący z gatunkiem. Tego żaden koneser nie może sobie odmówić.

Dlatego też autorom należą się ogromne brawa za świetne zamknięcie cyklu. Myślę, że lektura zaspokoiła trochę niedosyt fanów podkomisarza. Tym bardziej, że część opowiadań została stworzona z innej perspektywy niż z punktu widzenia twórcy cyklu, dzięki czemu Maciejewski zmieniał trochę otoczenie, a my mieliśmy możliwość poczuć klimat tych lat również w innych miastach. Ze smutkiem żegnam więc podkomisarza i dziękuję za wyśmienitą lekturę.

Sandra Kortas-Dorsz
(sandra.kortas@dlalejdis.pl)

Marcin Wroński, "Gliny z innej gliny", Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa, 2018 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat