„Gra, w której żyjemy” - recenzja

Recenzja książki „Gra, w której żyjemy”.
Mówi się, że realizm gier i filmów może mieć na ludzkość zły wpływ. Mówi się, że problemem jest niedostrzeganie różnic między nimi, a rzeczywistością. Czy to aby na pewno problem realny?

Uważam, że większość ideologii i religii rodzi się z potrzeby. Większość ludzi zawsze potrzebowała w coś wierzyć: czy to w jakiegoś boga, karmę, czy samych siebie. To, czym wszystko sobie tłumaczą, zmienia się w zależności od czasów. W dzisiejszych zauważyłam tendencję do zastanawiania się, czy nasze życie jest prawdziwe. Wiele gier i filmów poddaje to w wątpliwość, a książka „Gra, w której żyjemy" się w to wpisuje. Zainteresowałam się nią, bo w jest dość krótka. Czyżby krótko i na temat?

W „Grze, w której żyjemy” postawiono wiele pytań i możliwych rozwiązań związanych z zagadnieniem życia jako gry. Czy to możliwe, by nasz świat był wirtualny? Kelar zajął się jedną z tego typu koncepcji, podał przykłady, w jaki sposób pewne sprawy mogłyby być rozwiązane, a także udzielił czytelnikom rozmaitych wskazówek, jak się w takim razie w takiej „nierzeczywistej rzeczywistości” odnaleźć.

Książkę od samego początku czyta się łatwo. Autor luźno podrzuca pewne wątki, zachęca do samodzielnego zastanawiania się i niczego nie narzuca. Nie stara się udawać kogoś ważnego. Opiera się jednak na wiarygodnych tekstach, które umieścił w ponoć rzeczowej (nie sprawdziłam) bibliografii. Często powtarza, że jego zamiarem było raczej skłonienie do samodzielnych poszukiwań. Pokazał tym samym sposób, w jaki można na życie patrzeć. Wskazał, jak ważne jest pozytywne myślenie, nie krytykując przy tym poglądów innych. Pisząc lekko, życie porównując do gry, ani trochę nie straszył. Uważam to za plus, jako że dla ludzi zagubionych może stanowić dużą wartość. To ogromna dawka optymizmu.

A czy strony odebrałam jako pełne inspiracji? To już za dużo powiedziane. Na pewno jednak ktoś znudzony będzie Keralowi wdzięczny. Osobiście nie uważam, by motywował jakoś szczególnie mocno. W zasadzie to nawet trochę mnie denerwowały zwroty o realizacji marzeń, chwilami przypominające natrętne slogany. Niemniej jednak, przynajmniej pokazał nową (choćby niektórym) perspektywę.

Książkę traktuję jako zalążek, zachętę do zastanowienia się nad sobą czy nad tym, jak działa świat. Po przeczytaniu ostała mi się myśl, że jak by nie wyglądała prawda, przez życie warto iść odważnie i z optymizmem. I to mi się podobało. „Gra, w której żyjemy" o dziwo pozostawia bardzo pozytywne wrażenie. Bałam się, że z jej stron autor będzie straszył, że nic nie jest prawdziwe, przez co ludzie mogą robić złe rzeczy, a tymczasem, było zupełnie odwrotnie. Keral wyszedł naprzeciw takiemu nastawieniu. Stwierdził w paru łatwych słowach oraz na podstawie kilku przykładów, drobnych gdybań i wyobrażeń, że jeśli życie jest grą to... Powinniśmy z niego czerpać wiele zabawy, a więc przyjemności; dążyć do tego, by być jak najlepszymi graczami, nie zapominając o innych.

Jak widać więc, książka odnosi się nie tylko do życia jako gry, ale ogólnego podejścia do niego i innych. I taki tytuł uważam za potrzebny pośród poglądów "w dzisiejszych czasach" i "do czego ten świat zmierza".

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Piotr Kelar, „Gra, w której żyjemy”, Wydawnictwo Psychoskok, Konin, 2019.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat