„Gulu. Pamiętne lato” – recenzja

Recenzja książki „Gulu. Pamiętne lato”.
Miłośnicy serialu „Stranger Things” i filmu „It”, trzymajcie się krzeseł. Oto powieść, która wciągnie was w wir niewytłumaczalnych wydarzeń, których biegu nie sposób zatrzymać.

Recenzję pozwolę sobie zacząć od krótkiej adnotacji. Nie przepadam ani za popularnym serialem z Netflixa „Stranger Things”, ani za klasycznym horrorem Stephena Kinga „It” (nie czytałam książki, ale oglądałam zarówno starą, jak i nową ekranizację). Według mnie powieść Juliusa Thorne’a „Gulu. Pamiętne lato” oddaje klimatem te dwa utwory. Różni się jednak od nich na tyle, że… zakochałam się w niej! Być może chodzi o fakt, że serialowe strachy, kiedy wreszcie zostały pokazane, okazały się rozczarowujące. Z kolei w „Gulu…” wszystko musiałam – mogłam! chciałam! – wyobrazić sobie sama. Tyle tytułem wstępu.

„Gulu. Pamiętne lato” to powieść z pogranicza przygody, fantastyki i horroru. Pierwsza część jest obyczajowo-przygodowa. Mamy małe miasteczko na początku lat 80, gromadkę dręczonych dzieci i kilku dręczących ich chuliganów. Dzieje się sporo, akcja jest wartka, nie ma czasu na nudę. Nie sposób jednak domyślić się, co czeka czytelnika w części drugiej. A warto zaznaczyć, że pierwsza część ma ponad 300 stron! (Całość liczy niemal 800). Nie przesadzę, pisząc, że dzieło Thorne’a to połączenie dwóch całkiem okazałych powieści.

Kiedy kończy się pierwsza część zatytułowana „Rok 1981 – przed”, rozpoczyna się druga: „Rok 1981 – po”. Zwykłą fabułę zaczynają przeplatać sny negatywnych bohaterów, których poznaliśmy w części pierwszej. Pojawiają się także fragmenty utworu stylizowanego na biblijną ewangelię nazwane „Objawienie według G.” (gdzie G. znaczy Gulu). Nagle klimat powieści obraca się o niemal 180 stopni. Młodzieżowa historia przygodowa przeobraża się horror fantasy, w którym dzieją się tajemnicze, magiczne rzeczy, na dodatek co chwilę ktoś umiera. Mało tego! Umiera w sposób, który raczej nie nadaje się dla oczu młodszego czytelnika. Między innymi pod tym względem „Gulu…” przypomina „Stranger Things” i „It”. Są to utwory O nastolatkach, ale na pewno nie DLA nastolatków zbliżonych wiekiem do głównych bohaterów.

Jestem zachwycona tym, jak rozwinęła się powieść Throne’a. Myślałam, że dałam się zwieść hasłom ukazanym na okładce. „Sprawiedliwość, która przekroczyła wszelkie granice”? Phi, ciekawe, w jaki sposób. Pewnie główni bohaterowie naślą na chuliganów swoich rodziców. Strach się bać! Bardzo, bardzo się cieszę, że byłam w błędzie. Z każdym rozdziałem dawałam się wciągnąć coraz głębiej i nie mogłam doczekać się końca. Tu jednak pojawia się drobna – jedyna! – uwaga. Ostatnia scena została boleśnie ucięta. Nie byłam gotowa na pożegnanie bohaterów w tak gorącym – dosłownie, o czym przekonacie się sami – momencie. W środku akcji. Co było potem? Kto przeżył? Kto zginął? Co z Gulu? Co z Jimem i Madelyne, do której list pojawił się we wstępie książki? Potrzebowałabym jeszcze jednego krótkiego rozdziału. Rozumiem jednak, że otwarte zakończenie, choć pozostawia niedosyt, jest lepsze od zakończenia rozczarowującego, zwłaszcza po tak dobrej historii.

Myślę, że nie muszę pisać, jak bardzo polecam Wam tę książkę. Po prostu po nią sięgnijcie.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Julius Throne, „Gulu. Pamiętne lato”, Gdynia, Novae Res, 2019




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat