„I love you” nie zawsze znaczy to samo

Recenzja spektaklu „I love you”.
Czy zdarzyło się, że podczas randki twój partner był bardziej zainteresowany sobą niż tobą? Czy kiedyś z duszą na ramieniu czekałaś na telefon od tego, który obierał, że zadzwoni?

A może masz dzieci i wiesz, jaką mogą być przeszkodą dla uprawiania seksu z mężem? Jeśli choć raz odpowiedziałaś „tak”, to wybierz się na spektaklI love you” do warszawskiego Teatru Studio Buffo!

I love you” to spektakl muzyczny, który od blisko 15 lat święci triumfy na scenach Off-Broadwayu. Jego lekki i bezpretensjonalny charakter zapewnił mu popularność na całym świecie od Nowego Jorku przez Londyn aż po Pekin. Przetłumaczony na 13 języków, w końcu zyskał również polską wersję, której twórcą jest Bartosz Wierzbięta, tłumacz znany ze stworzenia tekstów do polskiej wersji „Shreka” czy „Madagaskaru. Dzięki jego wybitnemu talentowi dialogi scenicznych bohaterów są napisane językiem, który widownia zna, rozumie i który ją bawi. Jednak oprócz dużej dawki humoru, sam spektakl serwuje oglądającym kilka uniwersalnych obserwacji na temat relacji damsko-męskich.

Oczywiście, spektakl bazuje na wielu stereotypach, wiele sytuacji zostało wręcz karykaturalnie przerysowanych, jednak co najmniej przy kilku przez głowę widza przebiega myśl: „skąd ja to znam...”. „I love you” to spektakl złożony z kilkunastu sytuacji, połączonych jedynie chronologią. Pierwsza część zawiera sceny, która dzieją się wówczas, gdy ludzie zaczynają się spotykać, gdy pierwszy raz uprawiają seks, gdy odwiedzają wspólnie rodziców. W drugiej części przedstawione są za to sytuacje znane osobom w związkach małżeńskich. Jak bardzo zmieniają się ludzie, gdy na świecie pojawia się ich pierwsze dziecko, przed jakimi wyzwaniami stają rodzice dorastających urwisów, jak wygląda szukanie partnera po rozwodzie, gdy nie ma się już 20 lat – aż chciałoby się powiedzieć, że „to scenariusze napisane przez życie!”

Niemniej, poziom żartów w poszczególnych scenkach jest zdecydowanie nierówny. Podczas niektórych aktorzy musieli czekać z wypowiedzeniem kolejnych kwestii, by widzowie przestali ich zagłuszać swoim śmiechem. Z kolei inne wywoływały co najwyżej krzywy uśmiech towarzyszący sytuacjom, które miały bawić, a nie bawią. Oczywiście, należy zaznaczyć, że wszystkie scenki nie mają w równym stopniu bawić, jednak momentami odczuwa się lekki brak pomysłu na rozwiązanie akcji, a czasami poziom żartów co wrażliwsi widzowie mogą uznać za zbyt wulgarny.

Czwórka aktorów, biorących udział w spektaklu, wciela się w role kilkunastu osób o różnych charakterach. Niewątpliwie należy pochwalić wybór aktorów, którzy przez ponad 2 godziny mierzą się z kolejnymi postaciami do odegrania. Mariusz Ostrowski, Mariusz Kiljan, Magdalena Smalara i Elżbieta Romanowska (skład zmienny) tworzą zgrany kwartet, który zapewnia widowni solidną rozrywkę, bo można odnieść wrażenie, że aktorzy sami dobrze się bawią. I choć co kilka minut muszą zmieniać nie tylko ubrania, ale i styl mówienia czy poruszania się bohaterów, to niemal każdej postaci nadają cechy indywidualności. Dzięki temu w przeważającej większości scen nie są one jednowymiarowe i rozmyte, co z kolei sprawia, że zachowana jest dynamika akcji, która nie nudzi i wciąż zaskakuje czymś nowym.

O relacjach damsko-męskich napisano tony ksiąg, nakręcono tysiące filmów, skomponowano niezliczoną ilość piosenek. Dlaczego zatem warto wybrać się do Teatru Studia Buffo na „I love you”? Na pewno nie dla przeżycia duchowego katharsis po solidnej dawce „życiowych mądrości” czy dla obejrzenia kolejnego głosu w dyskusji o miejscu kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. Jeśli lubicie się śmiać i nie macie ochoty na wymagającą rozrywkę, a jednocześnie dawno nie byliście w teatrze, to wybierzcie się do Buffo. A potem skoczcie z ukochaną osobą na drinka i uprawiajcie namiętny seks, po którym powiecie sobie szczerze „I love you”.

Michalina Guzikowska
(michalina.guzikowska@dlalejdis.pl)

„I love you”, Teatr Studio Buffo




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat