Jak walczyć z samokrytyką?

Walcz z samokrytyką.
Samokrytyka to kolejna choroba cywilizacyjna XXI wieku. Co dziwne, ulegają jej nie tylko osoby nieśmiałe, ale również te, które odniosły w życiu spory sukces. Jak się przed nią bronić?

Przygotowanie do funkcjonowania w społeczeństwie zaczyna się już od pierwszych lat życia. Rodzice uczą nas, że warto się uśmiechać; napominają, by mówić dorosłym dzień dobry i w kółko powtarzają, że trzeba umieć się dzielić. Już jako kilkuletnie dzieci wiemy, że trzeba szanować innych. Nie wiadomo czemu, w całym tym procesie zgubił się fakt, że w dokładnie taki sam sposób należy traktować samego siebie.

W sieci można znaleźć trywialny na pierwszy rzut oka eksperyment, by skomplementować swoje lustrzane odbicie. Wyzwanie to wywołało lawinę komentarzy na forach, w których dziewczyny poruszały problem zaniżonej samooceny. Niestety trudno jest oprzeć się podwójnym standardom i przestać oceniać siebie surowiej niż innych. Nasza percepcja rzeczywistości jest na tyle zakrzywiona, że potknięcie nieznajomego uznajemy za wynik krzywej nawierzchni, za to własną pomyłkę za ogólną nieudolność. Autokrytycyzm stał się dla nas czymś tak naturalnym, że aż swojskim. Niestety za tą swojskością nie idzie wcale zdrowie psychiczne i warto się tym utartym już, ale błędnym schematom przeciwstawić. Nadmiar krytycznych myśli trzeba natychmiast temperować, bo inaczej zostawią w naszych głowach spustoszenie.

Często sami dla siebie jesteśmy oprawcami, którzy pastwią się nad ofiarą za pomocą narzędzi takich jak katastrofizacja, etykietowanie czy czarno-białe myślenie. Na szczęście na wspomnianych wyżej forach można też podpatrzeć alternatywę, czyli przyjęcie wobec siebie postawy przyjaciela. Taki przyjaciel pociesza, gdy zdarzają się przykre sytuacje i chwali gdy pojawia się sukces. Cieszy się i płacze razem z kompanem, gratuluje, kibicuje i komplementuje, a krytykę dawkuje w odpowiedniej ilości i zwraca uwagę na to, by była konstruktywna. Korzystając z tego przykładu warto popracować  nad wewnętrznym dialogiem i zmienić wydźwięk kierowanych do siebie komunikatów. Zamiast „jestem beznadziejny” lepiej powiedzieć „w tej konkretnej rzeczy mi się nie udało”, a „jestem głupi, bo nie zdałem” zamienić na „muszę się lepiej przygotować następnym razem”. Porażki zbyt często bywają przez nas nadmiernie analizowane, aż przyjmują postać przerażających gigantów, które bez ogródek depczą ludzkie pasje i ambicje. Nie warto im na to pozwolić.

Przyjaciele mają to do siebie, że nie skupiają się na swoich wadach, ale zaletach, i to kolejna nauka, którą warto przenieść na najważniejszą relację w naszym życiu, czyli tą, którą mamy z samym sobą. W praktyce oznacza to tyle, by nie zadręczać się z powodu własnych przywar i z uśmiechem przyjmować komplementy. Taka postawa oznajmia światu, że mamy stabilne poczucie własnej wartości, a co za tym idzie również dużą pewność siebie. Ideały nie istnieją – ta zużyta fraza wciąż niesie ze sobą ogromny przekaz. Zamiast dążyć do perfekcji, niestety często po trupach, warto popracować nad samoakceptacją i w odpowiedni sposób podkreślać swoje zalety. A to wszystko w sposób miły i uprzejmy, jak gdyby przed nami stał najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.

Weronika Skwarek
(weronika.skwarek@dlalejdis.pl)

Fot. freepik.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat