„Jedenaście godzin” - recenzja

Recenzja książki „Jedenaście godzin”.
Paullina Simons, jak na prawdziwą kobietę przystało, jest autorką o kilkunastu, a kto wie czy i nie pięćdziesięciu, twarzach.

Serca czytelników zaskarbiła sobie romantyczną opowieścią osadzoną w czasie II wojny światowej, zaskoczyła ich słodko-gorzką historią o zdradzie małżeńskiej, a teraz? Teraz prezentuje trzymający w napięciu, emocjonujący thriller.

Didi jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci, która właśnie spodziewa się przyjścia na świat kolejnego malucha. W oczekiwaniu na narodziny maleństwa, stara się jednak prowadzić normalne życie i nie rezygnować z małych, codziennych przyjemności. Po zakupach w jednym z centrów handlowych ma się spotkać z mężem w restauracji, traf chce jednak, że nigdy nie dociera na miejsce. Przerażony przedłużającą się nieobecnością żony Rich, nie zamierza zwlekać z podjęciem działań i powiadamia policję. Rozpoczyna się walka z czasem – o życie Didi, ale także dziecka.

Paullina Simons jest już autorką doświadczoną, a „Jedenastoma godzinami” tylko potwierdziła, że posiada doskonały, dopracowany w szczegółach warsztat. Choć powieść widocznie kładzie nacisk na wartką, zwartą akcje, która nie pozwoli odłożyć czytelnikowi lektury na bok, Simons poświęciła uwagę również psychologicznej stronie historii. W trakcie czytania „Jedenastu godzin” możemy poznać zarówno dramat jaki odczuwa Didi, jak i Rich, a momentami nawet emocje, które towarzyszyły porywaczowi.

Portrety nakreślone przez Simons są wyraźne i rzeczywiste, a postawy jakie przybierają bohaterowie sprawiają, że nie można pozostać obojętnym w trakcie lektury. Można by więc rzec, że „Jedenaście godzin” jest tytułem idealnym dla każdego miłośnika thrilleru, a jednak nie do końca jest to prawda. Autorka kładzie w swojej powieści spory nacisk na wiarę. Zarówno Didi, jak i jej mąż są osobami głęboko religijnymi. Ich wiara znajduje odzwierciedlenie nie tylko w przewijających się na łamach powieści modlitwach, ale także w przesłaniu, które płynie z lektury – że każdą, nawet największą winę należy przebaczyć. 

Paullina Simons ma w swojej bibliografii powieści lepsze i gorsze, w „Jedenastu godzinach” zaprezentowała się jednak z jak najlepszej strony. To historia krótka, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak szybko i, mimo wszystko, lekko się ją czyta. Historia, która trzyma czytelnika w napięciu i nie pozwala na dłuższe przerwy w lekturze. Historia, którą z pewnością powinni przeczytać miłośnicy gatunku, mając jednak na uwadze rolę, jaką odgrywa tutaj wiara. „Jedenaście godzin” to wyraźne potwierdzenie mocnej pozycji Simons w gronie cenionych autorów.

Karolina Suder
(karolina.suder@dlalejdis.pl)

Paullina Simons, „Jedenaście godzin”, Warszawa, Wydawnictwo Świat Książki, 2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat