„Jedno po drugim” - recenzja

Recenzja książki „Jedno po drugim”.
Wyjazd służbowy do luksusowego domku narciarskiego we francuskich Alpach brzmi świetnie, sytuacja jednak komplikuje się, a atmosfera między współpracownikami staje się coraz bardziej napięta.

„Jedno po drugim” to moje drugie spotkanie z prozą Ruth Ware i zdecydowanie obie powieści utrzymane są w bardzo podobnym stylu. Jeśli podobały Ci się inne książki autorki, to jest duża szansa na to, że i najnowsza powieść spod jej pióra zyska Twoją sympatię. Analogiczna sytuacja nastąpi jednak, wtedy kiedy inne powieści R. Ware Cię nie porwały. Ja już po kilku pierwszych rozdziałach wiedziałam, do której z tych dwóch grup się zaliczam.

Współzałożyciele londyńskiego start-upu technologicznego organizują wyjazd dla zespołu w góry. Z pozoru przyjemny wyjazd integracyjny ma jednak inny, ukryty cel. Pojawiła się możliwość wykupu firmy, a zdania akcjonariuszy są podzielone. Napięcie między zespołem jest widoczne od chwili przyjazdu do domku, a wraz z pogarszającymi się warunkami pogodowymi rośnie zagrożenie lawinowe. Ostatecznie rustykalny domek zostaje odcięty od świata, a decyzje w sprawie dalszych losów start-upu zostają zepchnięte na dalszy plan, kiedy wyjazd na narty zamienia się w walkę o przetrwanie.

Książka określana jest jako burzliwa, napędzająca adrenalinę, przerażająca. Znając już nieco styl pisarki wiedziałam na jaki rodzaj narracji się nastawiać, liczyłam jednak na naprawdę dobrą historię. Z założenia to naprawdę dobry pomysł na fabułę, który sprawdził się już jako motyw w niezliczonych powieściach i filmach. Samo zamknięcie bohaterów, którzy nie do końca są sobie przyjaźni w małym, odciętym od świata środowisku stwarza poczucie pewnego rodzaju niepokoju, a z łatwością można przekuć to w naprawdę silne emocje u czytelnika. Jednak powieści Ruth Ware mają dla mnie jeden, ale za to duży, mankament – brakuje mi w nich klimatu.

„Jedno za drugim” zdecydowanie nie jest według mnie niemożliwą do odłożenia książką. Akcja toczy się wolno, a całość została rozwleczona do niemal 500 stron. Monologi wewnętrzne i rozważania bohaterów, częste powtarzanie tych samych scen z perspektywy narracji obu głównych bohaterek – Liz i Erin, skutecznie mnie wynudziły. Postać mordercy jest tak sztampowa, że oczywistość rozwiązania zagadki kuje w oczy od pierwszych stron. Bohaterowie, którzy mieli być charakterystycznymi hipsterami, są tak miałcy i nijacy, że mimo fikuśnych imion, nie zapamiętałam większości z nich i co chwila musiałam się zastanawiać kim jest ta osoba i co wnosi do fabuły, o ile w ogóle to robi.

Powieść bardzo schematyczna, przewidywalna i dla mnie po prostu nudna. Udało mi się przez nią przebrnąć wyłącznie dzięki dobremu warsztatowi autorki, przez co treść jest w miarę zjadliwa, jednak mimo to pod koniec historii zdarzało mi się przeskakiwać całe akapity opisów, które, zamiast budować napięcie, sprawiały, że miałam ochotę zasnąć. Możliwe, że faktycznie jest to tytuł dla amatorów prozy Agathy Chrisite, ponieważ fenomenu jej książek też nigdy nie potrafiłam zrozumieć.

Joanna Adamski
(joanna.adamski@dlalejdis.pl)

Ruth Ware, „Jedno po drugim”, Czwarta strona, Poznań, 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat