Kobiece marzenia w operowej stylistyce

Recenzja „Dziewczyn z Neapolu” w wykonaniu Les Femmes.
28 lipca w Internecie odbyła się premiera „Dziewcząt z Neapolu” w interpretacji grupy operowej „Les Femmes” i dwóch instrumentalistów. Spektakl cieszy się coraz większą popularnością.

Zaczyna   się   racjonalnie.   Mezzosopranistka,   Emilia   Osowska   brawurowo   wykonuje   jedną   z   pieśni skomponowaną specjalnie dla podkreślenia unikatowości tej barwy głosu przez Luciano Berio. Łatwo zauważyć rozbawienie odtwórców „Dziewcząt z Neapolu”, bo wykorzystując „La donna ideale”, którą Berio napisał dla swojej małżonki, dowiadujemy się, jakiej żony ma szukać mężczyzna, by ta go uszczęśliwiła: dobrze urodzonej, z posagiem, z manierami i urodziwej. Mocne wejście!

Odpowiada jej słowami Gildy z opery Rigoletto Verdiego Natalia Krajewska-Kitowska (sopran liryczny), subtelnie   eksponując   poetyczną   opowieść   o   rodzącym  się   uczuciu.   Emilia   patrzy   na   nią,   z niedowierzaniem kręcąc głową. Gdy dołącza z arią Arsildy (Vivaldi) sopran koloraturowy Joanny Sobowiec-Jamioł, która kreując samotną królową, też marzy o uczuciu, sytuacja mogłaby być uznana za groteskową, lub w najlepszym przypadku za początek dyskursu feministycznego, w którym zderza się spojrzenie na naturę i status kobiet z ich edukacją – rzecz dzieje się w kuchni(sic!) – a nawet wyobrażeniem o małżeństwie. To także obraz trzech młodych kobiet w okresie przemiany, między wolnością dzieciństwa a wymaganiami dorosłości, marzeniami o miłości, która, a jakże, ma zakończyć się ślubem. I każda z bohaterek tego wykwintnego przekładańca (włoskiego pasticcio) do takiego rozwiązania dąży.

Zmysłowość podkreślana jest przez impresjonistyczną scenografię, nawiązującą do znanych płócien i grą światła, kolorów, gdzie umowne zderza się z rzeczywistym. Podobnie jest z kostiumami: trzy wiejskie panny, ubrane w codzienne białe haftowane bluzeczki i zwiewne spódniczki w coraz większej ekstazie zamieniają się w Kopciuszka na balu, oczekującą kawalera oblubienicę i pannę młodą. Opera przekracza granicę wyznaczoną przez sztukę, zrywa zasadę umowności, rezygnuje z fikcji, odwołuje się do twardej dotykalnej rzeczywistości. Kobiety są sobą (w codziennym stroju), grają siebie, ale też grają sobą,   swoimi   marzeniami,   oczekiwaniami   i   ich   doświadczenie   staje   się   ponadjednostkowe, uniwersalne. Bo grając sobą i siebie (ale oddzieloną, inną) cały czas grają. Jesteśmy w świecie marzeń, do tego otuleni grą emocjonalnego śpiewu. Sztuka naprzeciw prawdy, ale i życie jest sztuką. Tyle, że przez sztukę też prawda się wyraża. Bo to, co najważniejsze zawiera się nie w fabule, ale w niuansach, muzyce, nastrojach, obrazach, mimice, dyskretnie wyrażanych uczuciach.  To także opowieść o ars vivendi, swoisty zbiór rad, jak żyć, by osiągnąć szczęście. Dziewczyny nie boją się marzeń, nie boją się zderzenia z twardym życiem. Ich śpiew jest przejmujący, energetyzujący, także dzięki emocjonalnej grze Piotra Jamioła (skrzypce) i Arkadiusza Farkowskiego (fortepian), wcielającymi się w oblubieńców młodziutkich neapolitanek.  Kiedy   można   stworzyć  prawdziwą   sztukę?   Posłużmy   się   uwagami   Witkacego:   trzeba   posiadać odpowiedni talent artystyczny, umiejętność stworzenia utworu o walorach dzieła sztuki, odpowiednio ugruntowany,   wszechstronny   światopogląd,   „przezierający”   spoza   narracji   epickiej   i   możliwy   do odtworzenia przez interpretatora. Te wszystkie cechy spełniają „Dziewczyny z Neapolu” Les Femmes!

Odtwórcy   ról   są   znakomitymi   twórcami   i   interpretatorami   jednocześnie!   Osiągnęli   od   strony muzyczno-aktorskiej osobną umiejętność, można by ją nazwać rapsodyczną, bo potrafią wydobyć ze znanych kompozycji ukryty ładunek myśli i piękna do tego stopnia skutecznie, że na swój sposób hipnotyzują słuchaczy. Są czarodziejami, dobrymi duchami muzyki. Pozostawiają widza w euforii  i zadumaniu nad losem kobiet i kondycją świata. To smakowicie wykonanymi ariami pasticcio (z włoskiego pasztet) jest wyjątkową ucztą dla ucha i oka. Historia niby banalna, ale opowiedziana muzyką włoskich kompozytorów z XIX i XX wieku przenosi nas w   bajkowy   świat   wibrujący   odcieniami   uczuć,   siłą   detalu   i   delikatnością   westchnień   oraz wyrafinowanego humoru. Warto ją obejrzeć w Internecie.

Fot. Les Femmes
Informacja prasowa




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat