Lew-Starowicz to nazwisko znane z telewizji i kojarzone z seksem, a właściwie z poradami seksualnymi. Słysząc je, większość osób pomyśli: Zbigniew Lew-Starowicz. Mężczyzna urodzony w pierwszej połowie XX wieku to psychiatra i psychoterapeuta, który od lat chętnie wypowiada się w telewizji, obalając mity, podkreślając prawdy i edukując. Z uwagi na spokojny ton głosu, rzetelne wywody i sympatyczną aurę ludzie lubią go słuchać, czemu wcale się nie dziwię. Z tego powodu, zobaczywszy na książce „Kochanie czy klikanie” znane nazwisko, zechciałam ją przeczytać.
Drugie spojrzenie na okładkę nieco ostudziło mój entuzjazm. Po pierwsze nie jest to książka Lwa-Starowicza, ale wywiad z nim, a po drugie… z nie z tym Lwem-Starowiczem, na którego liczyłam. Michał Lew-Starowicz to jego syn, także specjalista w dziedzinie seksuologii, jednak dużo mniej popularny, a już na pewno mniej medialny. Szkoda. Z drugiej strony fakt ów wciąż nie przekreślał w moich oczach wartości poradnika-wywiadu, z którym zdecydowałam się zapoznać.
Ale i to był błąd. Jako miłośniczka „życia w internecie” wychowana w latach, gdy komputery stawały się popularne i pojawiały w prywatnych domach, jestem żywo zainteresowana wszystkim, co związane z siecią i korzystającymi z niej ludźmi. Co robią, jak robią, jak się to zmieniło względem „czasów prekomputerowych”? Niestety z „Kochania czy klikania” nie dowiedziałam się wiele nowego. Dużo ogólnych wątków dotykało tego, o czym już każdy wie – bądź przynajmniej o czym słyszał – niczego zaś nie rozwiązywało. Jasne, wywiad to nie instrukcja obsługi, zwłaszcza że emocje, potrzeby i pragnienia są rzeczami delikatnymi i przeżywanymi indywidualnie, jednak po zamknięciu książki czułam niedosyt. Głównym uczuciem było rozczarowanie, zaraz po nim zaś znudzenie. Wielka szkoda.
Jeśli rozmawianie o seksie starszych ludzi, korzystaniu z porno w internecie, rozmiarach penisów i piersi bądź cyberseksie jest uznawane za przełamywanie tabu, to… chyba żyjemy w innych światach. W moim o tych kwestiach mówi się i słyszy od dawna. Są poruszane w książkach, artykułach, internecie, telewizji, radiu, a nawet w szkole. Wywiad z Michałem Lwem-Starowiczem nie dołożył do tego ani jednej nowej cegiełki, co najwyżej postawił przed murem drewnianą tabliczkę z napisem „pamiętajcie, że tu jest ogrodzenie z cegieł”. Jeśli słowo „seks” lub „kochanie” ma sprzedać tę pozycję, to zapewne się to uda. Ludzie lubią czytać o seksie. Ale czy coś im z tego przyjdzie? Nie sądzę.
Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)
Michał Lew-Starowicz, Izabela Marczak, Kochanie czy klikanie. Terapia dla zagubionych kobiet i mężczyzn, Bielsko-Biała, Pascal, 2018