W swoim życiu „przerobiłam” już dziesiątki książek o tematyce odchudzania – jedne mniej, drugie bardziej porywające, ale z każdej zawsze mogłam wybrać coś, co mnie interesuje i wzbogacić swoją wiedzę o kolejne ważne wiadomości. Nie inaczej jest w przypadku książki Dr Nadji Hermann pod tytułem „Kod idealnej wagi”. Nie należy jednak ona do kategorii tych publikacji, które czyta się z zachwytem i podziwem, lecz raczej do takich, które idą w poprzek powszechnym przekonaniom, budząc sprzeciw i nieodpartą chęć odłożenia książki z powrotem na półkę bez zamiaru wracania do niej. Idąc o krok dalej z przykrością muszę stwierdzić, iż niektóre stwierdzenia autorki, wprowadzone w życie przez czytelników, mogłyby stanowić poważne zagrożenie dla ich zdrowia.
Autorka książki obala mity odchudzania. O ile w większości przypadków rzeczywiście ma rację, wskazując chociażby na zaniżanie ilości kalorii spożywanych przez osoby odchudzające się, to jednak pewne zdania bardzo mnie niepokoją. Jako dietetyk z wykształcenia i zamiłowania jestem w stanie podejść na chłodno do takich „nowinek”, jednak przeraża mnie fakt, że takie książki trafiają najczęściej w ręce osób desperacko poszukujących sposobu na szybkie zrzucenie nadprogramowych kilogramów i z pewnością nie zawahają się wdrożyć w życie instrukcji podanych przez autorkę. W pierwszej kolejności chodzi o zapewnienie, że osoby odchudzające się mogą przez długi okres czasu przyjmować pokarmy o dziennej kaloryczności nie przekraczającej 500 kcal. Pomijam to, że większość takich osób po jakimś czasie nie będzie miała energii do pracy i codziennych czynności, ale niedobory powstające w czasie takiej kuracji sprawiają, że włos mi się jeży na głowie. Uzupełnianie takich niedoborów tabletkami to droga donikąd. Czy nie lepiej wybrać zbilansowaną dietę, obniżając o ok. 15% poziom energii niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu (CPM), uwzględniając przy tym swój poziom aktywności fizycznej? Tak będzie zdecydowanie zdrowiej i bezpieczniej. Druga sprawa to przykładowo przemiana materii. Tutaj autorka neguje niemalże całą znaną teorię i praktykę, zasłaniając się tym, iż większość osób źle rozumie to pojęcie.
Oceniając tę książkę skupiłam się głównie na negatywach, ponieważ chcę wyczulić czytelników na to, by nie wierzyli ślepo w każde przedstawione tam stwierdzenie. Niemniej jednak pewne wywody poczynione przez autorkę są trafne, przełamują stereotypy, pozwalają pozbyć się błędnych przekonań i do tych warto się zastosować. Niestety te kilka skaz nie tyle pomniejsza wartość publikacji, co właśnie budzi niepokój, iż ktoś niedoświadczony mógłby sobie w ten sposób zrobić krzywdę. To, że na autorkę i na kilka innych osób z nadwagą taki sposób odchudzania się zadziałał i nie spowodował jakiegoś spustoszenia, nie znaczy, że tak będzie i w Waszym przypadku. Lepiej odchudzać się z głową, nie wpadając w pułapkę ciągłego ograniczania liczby kalorii, a tym samym składników niezbędnych do życia.
Książkę Dr Nadji Hermann należy czytać z głową i rozwagą – zanim podejmiecie jakąś ważną decyzję dotyczącą Waszego zdrowia, a idącą w poprzek powszechnym zasadom odżywiania i zdrowego stylu życia, skonsultujcie się z kimś doświadczonym – z dietetykiem lub lekarzem.
Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)
Dr Nadja Hermann, „Kod idealnej wagi”, Wydawnictwo Vital 2017