Konrad Zaradny - Młody Demokrata

Wywiad z Konradem Zaradnym.
Ktoś kiedyś powiedział, że „młodość rządzi się własnymi prawami” i do dziś jest w tym sporo racji.

Przewodniczący Stowarzyszenia „Młodzi Demokraci” – Konrad Zaradny – dowodzi, iż jest to teza ponadczasowa.

Magda Piechowiak: Jest Pan najmłodszym przewodniczącym Stowarzyszenia „Młodzi Demokraci” w jego ponad 20-letniej historii. Pozwolę sobie zatem zapytać o Pański wiek…
Konrad Zaradny: Mam 23 lata. Urodziłem się dokładnie 5 lutego 1992 r. 

Magda Piechowiak: Rozumiem, że nie umieściłby Pan znaku równości pomiędzy wiekiem a doświadczeniem?
Konrad Zaradny: Nie. Są osoby, które mają 50 lat i przeżyły wiele, ale nie potrafią wyciągnąć wniosków z tego co przeszły, a to jest najważniejsze. Na tej podstawie buduje się własne doświadczenie. Uważam, że wiek nie powinien być wyznacznikiem. 

Magda Piechowiak: Dlaczego postanowił Pan związać się właśnie z tzw. „Młodzieżówką” Platformy Obywatelskiej? W jaki sposób to się zaczęło?
Konrad Zaradny: Zaczęło się jakieś siedem lat temu, kiedy byłem jeszcze w liceum. Mój kolega wtedy bardzo mocno angażował się w Stowarzyszeniu „Młodzi Demokraci” i namawiał mnie żebym wybrał się z nim na spotkanie, ponieważ – jak tłumaczył –  poruszane były tam interesujące tematy, spotykali się fajni ludzie i panowała rodzinna atmosfera. Przekonał mnie na tyle, że postanowiłem wybrać się na spotkanie. Stowarzyszenie „Młodzi Demokraci” gromadzi się w Poznaniu zawsze w czwartki o godzinie 20:00. Zacząłem chodzić od spotkania do spotkania. Atmosfera rzeczywiście była bardzo familijna, tematy zaś mocno absorbujące i ciekawe, natomiast ludzie niezwykle zaangażowani i dysponujący własnymi spostrzeżeniami w różnych kwestiach. W taki sposób zaczęła się moja przygoda ze Stowarzyszeniem i z polityką, gdyż wcześniej nie byłem tak bardzo nią zainteresowany. Po pewnym czasie okazało się, że rzeczywiście Stowarzyszenie „Młodzi Demokraci” reprezentuje poglądy, które są bardzo zbliżone do moich i w końcu coraz intensywniej angażowałem się w jego działalność. W tym momencie pochłania to kawał mojego czasu.

Magda Piechowiak: Skąd wziął się pomysł na Pańską kandydaturę w wyborach parlamentarnych 2015?
Konrad Zaradny: Przyznam szczerze, że to była dość naturalna kolej rzeczy. To nawet nie ja wyszedłem z tą propozycją. Kandydowanie z listy Platformy Obywatelskiej w Poznaniu zostało mi zaproponowane. Mam wrażenie, że to powinno być naturalne – młode osoby, które działają w „Młodzieżówce”, są skuteczne i dysponują dobrym zapleczem dla partii, powinny być zastępcami starszych kolegów i koleżanek. Dla mnie start w wyborach parlamentarnych stanowił próbę wejścia w strefę tej największej – krajowej polityki. Jak już wspomniałem, miejsce to zostało mi zaproponowane i nie wyglądało to tak, że ja się pchałem siłą na listę. Skorzystałem z zaproszenia i mimo, że się nie udało –  ponieważ znalazłem się tuż pod kreską – czuję ogromną satysfakcję, gdyż w tych wyborach przekonałem do siebie ponad siedem tysięcy Poznaniaków i myślę, że to naprawdę niezły wynik. Z pewnością nie zamierzam odpuszczać i będę starał się w dalszym ciągu zyskiwać przychylność Wielkopolan. 

Magda Piechowiak: Powiedział Pan, że miejsce na liście poznańskiej PO „zostało zaproponowane”. Kto wyszedł z taką propozycją, jeżeli wolno zapytać?
Konrad Zaradny: Oczywiście. Zatelefonował do mnie przewodniczący regionu Platformy Obywatelskiej, Rafał Grupiński. To właśnie On wyszedł z propozycją mojej kandydatury. Było mi bardzo miło. Następnie pojawiły się też perypetie związane ze startem Szymona Ziółkowskiego – olimpijczyka, który nagle został „wrzucony” – decyzją pani premier – na poznańską listę. Koniec końców, pozostali musieli przesunąć się jedno miejsce w dół i efekty są już wszystkim dobrze znane. 

Magda Piechowiak: Jest Pan rodowitym Poznaniakiem?
Konrad Zaradny: Tak. Moja rodzina jest związana z Poznaniem, z czego – nie ukrywam – jestem bardzo dumny. Uważam się za lokalnego patriotę.

Magda Piechowiak: W programie politycznym Stowarzyszenia zawarty jest punkt, który wskazuje na rozwój stosunków pomiędzy sektorami publicznym i prywatnym. W założeniu kooperacja ta miałaby dążyć do celu, jakim jest postęp polskiej gospodarki. Myśli Pan, że byłoby to możliwe? W jaki sposób Pan sobie to wyobraża?
Konrad Zaradny: To bardzo szerokie zagadnienie. Nie ma co ukrywać, że partnerstwo publiczno-prywatne powinno się jak najbardziej rozwijać w Polsce. Jest to kwestia, może nie zaniedbywana, ale wymagająca dużo pracy. Z punktu widzenia politycznego, np. takowej działalności, występuje spore rozgraniczenie, jeśli chodzi o funkcjonowanie biznesu z polityką. Nawet patrząc pod kątem Stowarzyszenia. Jako przewodniczący odczuwam to na własnej skórze. Mam tutaj na myśli to, że podmioty prywatne nie mogą wspierać chociażby stowarzyszeń politycznych, ponieważ byłoby to źle odebrane, np. przez media. Osobiście jestem zdania, że nie powinniśmy tego w żaden sposób unikać, ponieważ nie jesteśmy tego w stanie w 100% rozgraniczyć. Zawsze podaję przykład funkcjonowania „Młodzieżówki” i partii politycznej w Niemczech. U naszych zachodnich „sąsiadów” normalne jest wspieranie przez firmy prywatne działalności politycznej, czy też innego sektora publicznego. Jest to naturalne i nikt się temu nie dziwi. Myślę, że jest to kwestia pewnej dojrzałości społeczeństwa, ale również dostrzeżenia przez podmioty prywatne tego, że warto inwestować nie tylko w działalność polityczną, ale w ogóle publiczną. Druga strona natomiast musi w końcu docenić fakt i korzystać z zasobów, które znajdują się w sektorze prywatnym. Te płaszczyzny powinny się bardzo mocno przeplatać. Sytuacja Stowarzyszenia to tylko przykład. Dopóki ludzie tego nie zrozumieją i to nie zacznie dobrze funkcjonować, będzie – niestety –  stanowiło swego rodzaju hamulec. 

Magda Piechowiak: Stowarzyszenie „Młodzi Demokraci” opowiada się za zwiększeniem granicy wieku emerytalnego, a także zrównaniem go dla obu płci. Jaki zatem pułap wiekowy byłby odpowiedni?
Konrad Zaradny: Trudno powiedzieć. Reforma systemu emerytalnego – 67 – która została wprowadzona,  nie jest „wyjęta z kapelusza”. Na dzień dzisiejszy nie znam dokładnych danych oraz perspektyw na kolejnych 10, 20, 30, czy 40 lat. Pamiętać należy jednak, że dzisiejszy program emerytalny jest w „opłakanym” stanie i młode osoby muszą sobie zdawać sprawę z faktu, że w przyszłości prawdopodobnie tych pieniędzy nie zobaczą. Niestety, tak jest to skonstruowane. W tym przypadku nie wystarczyłaby drobna korekta, ale diametralne zmiany. Jeżeli pyta Pani o konkretny wiek, który powinien obowiązywać, naprawdę ciężko to stwierdzić. Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób „przemeblujemy” system emerytalny – jak będziemy odprowadzać składki, jak będą one wypłacane, w jakiej wysokości – wynika to z wielu różnych czynników. Jako Stowarzyszenie jesteśmy zdania, że decyzja o podwyższeniu wieku emerytalnego była konieczna, a co za tym idzie – słuszna. Przynajmniej na chwilę obecną.

Magda Piechowiak: Nie obawia się Pan, iż mogłoby dojść do sytuacji, w której nastąpiłby znaczny wzrost bezrobocia wśród ludzi młodych? Obecnie można zauważyć coraz częstsze ich migracje za granicę i właściwie trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę krajowy rynek pracy.
Konrad Zaradny: Wiele przykładów – w różnych krajach – wskazuje na to, że brak jest takowej negatywnej korelacji, tzn. nie można powiedzieć, że starsze osoby zabierają pracę ludziom młodym. Nie ma to  związku z sytuacją na rynku pracy. Myślę, że istnieje dużo innych czynników – poza podniesieniem wieku emerytalnego –  które wpływają i uniemożliwiają zatrudnienie tych drugich. Przyglądając się badaniom przeprowadzonym w tym zakresie, reforma systemu emerytalnego nie ma w tym przypadku znaczenia. 

Magda Piechowiak: Z wykształcenia jest Pan ekonomistą. W codziennym życiu dokonuje Pan chłodnych kalkulacji, czy raczej stara się ufać instynktowi i działa dość spontanicznie?
Konrad Zaradny: Każdy dzień staram się przemyśleć. Decyzje podejmuję na podstawie danych i informacji, które posiadam. Oczywiście, nie zawsze możliwe jest decydowanie tylko i wyłącznie na podstawie „chłodnych kalkulacji” i niekiedy trzeba kierować się instynktem. Myślę, że intuicję mam całkiem niezłą, jednakże do wszystkiego podchodzę racjonalnie. 

Magda Piechowiak: Kto stanowi dla Pana autorytet? Nie mam na myśli konkretnie wzoru politycznego, ale raczej ogólny, życiowy.
Konrad Zaradny: Myślę, że jedną z osób, która jest dla mnie autorytetem i przy której wiele się nauczyłem jest profesor Marek Ziółkowski – były wicemarszałek, senator, obecnie ambasador w Maroku. Nie chodzi mi w żaden sposób o pełnione przez Niego funkcje – czy to polityczne, czy inne – natomiast bardziej mam na myśli postawę, jaką reprezentuje. Jest to człowiek niezwykle wykształcony, posiadający szeroką wiedzę i niezależny od polityki. W każdym momencie bowiem może z niej zrezygnować i zająć się czymś innym. Również chcę na każdym etapie posiadać taki komfort, gdyż najgorsze, co może spotkać polityka, to jego „etatowość”. Profesor Ziółkowski zawsze powtarzał, że należy posiadać wykształcenie i umiejętności, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której stać się można politycznym zakładnikiem. 

Magda Piechowiak: Dziękuję za rozmowę.
Konrad Zaradny: Dziękuję. 

Rozmawiała

Magdalena Piechowiak
(magdalena.piechowiak@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat