„Krew na sutannie” – recenzja

Recenzja książki „Krew na sutannie”.
Ciąg dalszy kryminalnych dochodzeń Marka Bieglera. Krwawa opowieść z wątkiem religijnym i nutą erotyki w tle.

Miłośniczkom polskiej prozy kobiecej Danki Braun przedstawiać nie trzeba. Pisarka zapoznała nas ze swoim piórem w 2012 roku, rozpoczynając miłosno-erotyczną sagę powieści o Renacie i Robercie. Do chwili obecnej „Historia pewnego związku” doczekała się kontynuacji w czterech tomach. Miałam okazję i przyjemność czytać oraz recenzować wszystkie, dzięki czemu stałam się fanką. Oczekiwanie na kolejne części umilał mi fakt, że poza serią „Miłość, namiętność, pożądanie” Braun zdecydowała się publikować kryminały, których bohaterami są wybrane postacie z rodziny Orłowskich oraz ich przyjaciele. W roku 2018 na rynku pojawił się jeden z nich – „Krew na sutannie”.

W Polsce poruszanie tematów religijnych, jeśli nie wypowiada się o nich jednoznacznie pozytywnie, jest ryzykowne. Jak tu mówić o wierze i przekonaniach, nie obrażając połowy czytelników? Braun zastosowała technikę pośrednią – wskazując na zło i ganiąc je, ale jednocześnie wielokrotnie podkreślając, że zło nie stanowi całości obrazu. W „Krwi na sutannie” pojawili się księża dobrzy i źli, a wśród zwykłych ludzi wierzący i… no właśnie, trochę zabrakło mi niewierzących. Prowadzący śledztwo Mark Biegler jest agnostykiem, jednak to różnica. Chyba mimo wszystko autorka wolała postawić wiarę i religię wyżej.

Historia przedstawiona w powieści jest ciekawa, choć z uwagi na pierwszą scenę znacząca część rozwiązania została podana na tacy i w efekcie brakowało mi zaskoczenia. Kryminał przeplata się z podstawowym dla Braun gatunkiem, a więc erotyką, dzięki czemu książkę czyta się przyjemniej. Jest napisana lekko, swobodnie. Przeciętny czytelnik nie dostrzeże w niej błędów, miłośnik naprawdę dobrej literatury światowej odnotuje jednak naiwność stylu pisania oraz drobne, konsekwentnie popełniane błędy językowe, które świadczą o podejściu wydawnictwa typu „w sumie ujdzie, zezwalam na wydanie książki, zacznijcie już przeglądać kolejną, bo się zrobi za duża kolejka”. Na szczęście z uwagi na to, że „Krew na sutannie” oraz inne powieści Braun nie pretendują do miana ambitnej literatury, wspomniane błędy nie rażą.

Moim zdaniem „Krew na sutannie” to powieść idealna na wiosnę i lato. Wątek erotyczny pobudza krew do szybszego krążenia, a rozwiązywanie zagadki śmierci jednego z księży przykuwa uwagę i sprawia, że książki nie chce się odłożyć na bok. To kolejna pozycja, którą z przyjemnością postawię na regale, by wrócić za parę lat. Choć widzę niedoskonałości w powieściach Braun, wciąż lubię je tak samo i z niecierpliwością czekam na kolejne.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Danka Braun, Krew na sutannie, Słupsk/Warszawa, Prozami, 2018




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat