Kryminał bez zbrodni

Recenzja książki „Kości niezgody”.
Aurora Teagarden ma zadatki na bycie kolejną rozpoznawalną postacią w kanonie detektywów i śledczych.

Charlaine Harris jest najbardziej znana ze swojej wampirze serii o Sookie Stackhouse, przeniesionej na ekran za pośrednictwem serialu „True blood”. Niewielu jej czytelników wie, że przedtem pisała powieści kryminalne, w których główną bohaterką jest bibliotekarka.  Choć po pierwszym tomie, „Prawdziwe morderstwa”, byłam nastawiona nieco sceptycznie, zauważam tu pewną tendencję zwyżkową i kolejne książki mogą okazać się bardzo dobrymi czytadłami, choć na jeden wieczór i skierowanymi głównie do kobiet.

Po raz drugi spotykamy się z Aurorą Teagarden, cichą, zamkniętą w sobie bibliotekarką, która jednak jest na tyle ładna, żeby mieć całkiem bogate życie towarzyskie, a zarazem popularna, ze względu na jej rolę przy morderstwach znanych z poprzedniej części. Przy okazji, jest także bogata – po koleżance z klubu dziedziczy dom, ponad 500 tysięcy dolarów, kota i... czaszkę. Właśnie ta ostatnia trochę miesza naszej bohaterce szyki i nie daje w nocy spać w spokoju. Czy to Jane, dawna lokatorka domu, zabiła nieszczęsnego właściciela owej kości? Gdzie podziała się reszta ciała? I co właściwie stało się z dawno zaginionym sąsiadem?

Chociaż w „Kościach niezgody” aspekt kryminalny został pochłonięty przez elementy obyczajowe i wątki romansowe, pozycja ta stanowi wyraźne przejście między dwoma tomami i próbę zawiązania akcji na wyższym poziomie. Autorka zostawia nas z Aurorą, która trochę zagubiła swoje „ja”, szczególne tylko dla niej, jako niezdarnej, niezbyt otwartej bibliotekarki, zaczytanej w książkach o mordercach. Na nowej drodze życia towarzyszy jej kot, mężczyzna oraz spadek, którego potencjał niewątpliwie zostanie zaskakująco wykorzystany.

Pierwsze tomy serii zostały wydane na początku lat 90., co często rzuca się w oczy podczas lektury. Bohaterka jest zmuszona do korzystania z telefonu stacjonarnego, umieszczonego w jej własnym domu, przez co nie może natychmiastowo skontaktować się z matką, czy chociażby policją. Wbrew pozorom jednak nie jest to problemem i poza tym, że obecnie reakcja dziewczyny na wydarzenia byłaby zgoła odmienna, nie czujemy tej różnicy kulturowej – problemy rodzinne, miłosne, a nawet o zabarwieniu kryminalnym zostały przedstawione ponadczasowo i z dużą wprawą.

Charlaine Harris nie zadowoli miłośników kryminałów, jakie ostatnimi czasy znajdujemy na naszym rynku – brutalnych, ze skomplikowaną intrygą i gronem postaci, najchętniej z terenów Skandynawii. Tutaj najbardziej przyciąga oryginalna główna bohaterka, Aurora, oraz jej niesamowicie wciągające perypetie. Zbrodnia wydaje się jej nie opuszczać, ale jednocześnie jest tylko dodatkiem do bardziej obyczajowej fabuły z elementami romansu. Intryga prowadzona jest na wzór Agathy Christie – poznajemy ludzi, którzy mogliby być związani w jakiś sposób ze zbrodnią i próbujemy odgadnąć odpowiedź na pytanie „kto zabił?”.

KsiążkęKości niezgody” czyta się niesamowicie szybko ze względu na lekki i barwny styl autorki. Bez problemów przeplata  momenty dramatyczne i zabawne, prezentując humor sytuacyjny, jak i bardziej bezpośredni. Niecałe 300 stron stanowi wciągającą lekturę na jeden wieczór.

Kasia Pietraszko
(kasia.pietraszko@kobieta20.pl)

Charlaine Harris, „Kości niezgody”, Replika 2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat