„Ktoś wie” – recenzja

Recenzja książki „Ktoś wie”.
Zaczęło się niewinnie, a skończyło na śmierci kilku osób.

Książki Lisy Scottoline mają w sobie coś takiego, że chce się je po prostu czytać; że kojarzą się, może nie z czymś wybitnym, ale z czymś naprawdę dobrym i trzymającym w napięciu. Mam za sobą już trzy powieści tej autorki – „Spójrz mi w oczy”, „Czekam na Ciebie” oraz „Kłamstwo doskonałe” – i chociaż fabuły żadnej z nich nie pamiętam, to jestem w stanie odtworzyć w swojej głowie wszystkie emocje towarzyszące mi podczas czytania. Nieprawdopodobne, nieprawdaż? A jednak. Podejrzewam, że z powieścią „Ktoś wie” będzie podobnie. Zapewne za dwa, trzy lata nie będę pamiętać nic poza zarysem fabuły, jednak świadomość, że świetnie się przy tej książce bawiłam, zostanie ze mną na zawsze.

Allie, Sasha, David i Julian są czwórką nastolatków mieszkającą na jednym osiedlu. Tak naprawdę nawet się nie lubią, jednak jak na złość łączy ich pewien sekret. Zazdrość, gniew, pierwsze miłości, problemy z rodzicami pchają młodych ludzi w objęcia lekkomyślności; głupiej zabawy, która już na zawsze zmieni ich życie.

Po 20 latach od tamtych strasznych wydarzeń paczka znów ma szansę się spotkać; spojrzeć sobie w oczy i znaleźć sprawcę tych tragicznych wydarzeń. Allie wydaje się, że wszystko na nowo ożywa; na jaw wychodzą dawne urazy i tajemnice. Wciąż jednak nie wiadomo, kto naładował rewolwer; kto z tej czwórki wiedział, że kula tkwi w magazynku. Czy zrobił to Julian z zazdrości o Sashę? A może David, który najlepiej z nich znał się na broni. A może to była Sasha podekscytowana tym dziwnym znaleziskiem? Allie? Przecież ona zawsze była dziwna. Pytania mnożą się, a tymczasem pojawiają się kolejne trupy…

„Ktoś wie” to powieść o niesamowitej fabule; może nie wbija w fotel, nie buduje napięcia sięgającego zenitu, jednak naprawdę daje dużo do myślenia… Mnie pozostawiła z wieloma pytaniami i po raz kolejny utwierdziła w przekonaniu, że to, jakimi dorosłymi się staniemy, w dużej mierze zależy od naszego dzieciństwa i wieku nastoletniego; otoczenia, w którym wzrastaliśmy; problemów, z jakimi musieliśmy się mierzyć. W dorosłych już bohaterach niczym w lustrze odbijają się ich nastoletnie problemy i rozterki; widać, który z nich wychowywał się bez rodziców; który z nich zamiast miłości i czasu otrzymywał drogie prezenty; a który dorastał w cieniu wielkiej tragedii. Bardzo podoba mi się, że autorka tak dokładnie opisała targające bohaterami emocje; przeżywane przez nich rozterki, gdyż pozwala to na lepsze zrozumienie podjętych przez nich decyzji. Akcja nie pędzi na łeb na szyję; rozwija się dość powoli – jednak taki właśnie urok tej powieści. Tam nie miało być szaleńczych pościgów i fajerwerków, ale powolne odkrywanie tajemnic, zrywanie masek, dochodzenie do prawdy. Nie brak tu też ważnych tematów – żałoba po śmierci dziecka, ciężka choroba, brak akceptacji. Miejscami miałam wrażenie, że powieść Lisy Scottoline to obyczajówka z elementami kryminału i thrillera; raczej nie zaklasyfikowałabym jej gatunkowo jako kryminał.

Jeśli nie czytaliście jeszcze najnowszej powieści Lisy Scottoline, to koniecznie musicie to nadrobić! Ja jestem nią oczarowana; bardzo szybko wsiąkłam w stworzoną przez autorkę atmosferę. Ta książka okazała się właściwie nieodkładalna – nie chciałam przerywać jej lektury, a jeśli tak się stało – nie mogłam się doczekać, kiedy znów wezmę ją do rąk. Naprawdę polecam!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Lisa Scottoline, „Ktoś wie”, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat