„Kuchnia pełna cudów” – recenzja

Recenzja książki „Kuchnia pełna cudów”.
Z miłości do kuchni i gotowania… Przeżyjmy to jeszcze raz…

Książka zabrała mnie do mojej babci… Babci Kowalskiej, która nie dość, że ma taki sam obrus jak okładka książki, to jeszcze niektóre przepisy widziałam u niej na stole przy niedzielnym, rodzinnym obiedzie. I najważniejsze - poznajemy tam także rodzinę Kowalskich, którzy jak mówi tytuł „robią cuda” w kuchni.

Rzeczywiście coś w tym jest. Nawet jestem tego pewna. Kiedy tylko wzięłam książkę do ręki od razu zadzwoniłam do mojej babci. Co się okazało, ma bardzo podobną książkę z takimi cudami. W jej czasach to był niezbędnik w kuchni i wtedy właśnie robiło się myszki z jajek do przybrania sałatki, czy właśnie muchomorki do dekoracji wędlin, czy po prostu stołu, podczas kiedy miała pojawić się cała rodzina.

Poznamy tutaj przepis na bardzo dobre muchomory, które możemy zrobić z jajek, pomidorków i twarożku lub regaty na liściach sałaty, co jest dla mnie mega odkryciem.

Niespodzianką jest dla mnie także krokodyl, którego tworzymy z ogórka i rzodkiewek. Tajemnica pysznych, domowej roboty, lodów na cieplejsze dni oraz galaretka dla Mietka.

Stare sprawdzone metody na to, by z czegoś zwyczajnego i prostego zrobić coś naprawdę niezwykłego i zaskakującego. Na moim stole nie goszczą tego typu ozdoby potraw. Dla mnie ozdobą na talerzu się szczypiorek na pomidorkach, czy koperek na jajeczku. Nigdy nie pomyślałabym, by zrobić coś podobnego, jak robi to rodzina Kowalskich w tej lekturze.

Fajne to były czasy dla naszych babć czy mam. Pamiętam dość dużo z babcinej kuchni i niektórych potraw nie zapomnę nigdy np. ziemniaki z mąką i do tego bigosik lub jako smażone na masełku z odrobiną cebulki, czy ciasto rabarbarowe z pyszną maślaną kruszonką.

Pielęgnujemy tradycję i zróbmy czasem coś, co kiedyś robiły nasze babcie czy mamy. Sama zrozumiałam to dopiero po przeczytaniu tej książki, że to jednak jest dla nas bardzo ważne.

Na pewno spróbuję zrobić krokodylka z ogórka i rzodkiewki. Być może mój brzdąc przekona się do warzyw.

Lektura godna przeczytania. Zajmuje już ważne miejsce na książkowej półeczce z racji, że kocham gotować i kuchnia to moja pasja. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o wydaniu. Jeśli ktoś kiedykolwiek miał w ręku książki swojej babci. Pamięta jak wyglądały i widzą teraz przed sobą kartki to mając w ręku książkę Pani Marii zobaczą dokładnie odbicie lustrzane lektur naszych babć z tamtych lat.

Monika Pawlak
(monika.pawlak@dlalejdis.pl)

Maria Terlikowska, „Kuchnia pełna cudów”, AXIS MUNDI, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat