„Lato utraconych” - recenzja

Recenzja książki „Lato utraconych”.
Strach potrafi zatruć nawet najszczęśliwsze życie.

Jest rok 1999. W starej leśniczówce niedaleko Rudnika odnaleziona zostaje brutalnie zamordowana rodzina. Przeżywa jedynie najstarszy syn, który to z kolei okazuje się szczęśliwie odnalezioną kilka miesięcy wcześniej ofiarą zagadkowego porwania. Dwanaście lat wcześniej pięcioletni Kuba ginie w Tatrach, a teraz, gdy miał w końcu szansę na powrót do normalnego życia, cała jego rodzina zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Przydzielona do sprawy Krystyna Lesińska, doświadczona policjantka specjalizuje się w sprawach z pozoru nie do rozwiązania. Jednak i ona ma za sobą traumy, z którymi nie do końca jest w stanie sobie poradzić. Wciąż mocno przeżywa niespodziewaną śmierć męża i zagadkowe zaginięcie brata. Sprawa Pogańskiego Młyna to dla Krystyny być albo nie być w policji, pokaże bowiem, czy policjantka jest w stanie radzić sobie z napięciem towarzyszącym jej pracy, czy pora zejść ze sceny. Jakie zagadki będzie musiała rozwikłać Lesińska? Czy jej własny bagaż doświadczeń pomoże, czy jednak zaszkodzi jej policyjnej karierze? I wreszcie, czy morderstwo rodziny Jakuba i jego zaginięcie sprzed lat mają wspólny mianownik?

„Lato utraconych” to drugi po „Wiośnie zaginionych” tom trylogii z Krystyną Lesińską w roli głównej. Anna Kańtoch jest wielokrotnie nagradzaną pisarką, której powieści aż proszą się o większy rozgłos. Autorka serwuje nam z sobie właściwym kunsztem niesamowicie poprowadzoną intrygę, która od pierwszej strony wciąga czytelnika bez reszty. Z pewnością pozostanie w mojej pamięci jako jedna z lepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku książek.

Druga część trylogii Anny Kańtoch to kryminał z krwi i kości, taki, jakie uwielbiam najbardziej. Czytanie tej powieści zajęło mi całą noc, nie byłam po prostu w stanie oderwać się od tak wspaniale zbudowanej narracji, głównej bohaterki, która musi zmagać się każdego dnia z bólem nie do zniesienia, czy od świetnie rosnącego napięcia. Jest to książka z rodzaju tych, których naprawdę nie da się odłożyć przed przewróceniem ostatniej strony, jednak polecałabym rozpocząć czytanie tej trylogii od pierwszej części, od „Wiosny zaginionych” ze względu na mnogość wątków i specyfikę bohaterów. Śmierć najbliższych to zawsze tragedia, z którą nie da się tak po prostu przejść na porządek dzienny. Krystyna Lesińska po śmierci swojego męża nie wzięła jednak żadnego urlopu w pracy i od razu rzuciła się w wir obowiązków, co nie do końca pozwala jej na zdrowy obiektywizm, tak bardzo potrzebny w pracy policjanta. Autorka stworzyła nie tylko świetną warstwę kryminalną fabuły, lecz również bohaterkę, która swoim twardym charakterem bardzo mi zaimponowała. Jeśli miałabym znaleźć jedną jedyną rzecz, do której miałabym się przyczepić, to odrobinę rozczarowało mnie zakończenie tak mocno zawiłej historii. Moim zdaniem troszkę potraktowano sprawę po macoszemu, brak tej historii wiarygodnego końca, niemniej jednak całość prezentuje się spójnie i z czystym sumieniem polecam tę powieść kryminalną wszystkim fanom gatunku. W zasadzie każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, nawet ci czytelnicy, którzy na co dzień raczej nie sięgają po kryminały.

Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)

Anna Kańtoch, „Lato utraconych”, Warszawa, Wydawnictwo Marginesy, 2021r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat