„Listy (nie)miłosne” - recenzja

Recenzja książki „Listy (nie)miłosne”.
Niedopowiedzenia, skrywane tajemnice i niezagojone rany mogą skutecznie zatruć życie człowieka. Ucieczka od nich nie jest żadnym wyjściem – trzeba się z nimi zmierzyć i odważnie stawić im czoła.

Książka Natalii Sońskiej pod tytułem „Listy (nie)miłosne” to pozycja, które jeszcze przed zajrzeniem do środka, pobudza czytelniczą wyobraźnię i rozbudza apetyt na prawdziwą literacką ucztę. Urzekająca, wręcz „cukierkowa” okładka mogłaby sugerować konieczność zmierzenia się z kolejną banalną historią. Tego typu refleksję przywodzi na myśl także opis książki, porównujący ją z twórczością Jojo Moyes, która (nie oszukujmy się) nie jest najwyższych lotów. Tymczasem już pierwsze kilkadziesiąt stron powieści nie tylko burzy ten obraz, ale i daje nadzieję na spędzenie czasu ze wspaniałymi bohaterami oraz odkrycie siły prawdziwej miłości na nowo.

Zosia to z pozoru zwykła studentka, której największym zmartwieniem są zaliczenia na uczelni. Nic bardziej mylnego. Dziewczyna kilka miesięcy temu została okrutnie zraniona przez najbliższą jej osobę. Igor, jej narzeczony, zostawił ją bez słowa wyjaśnienia – jedyne, co po sobie pozostawił, to krótki list, z którego tak naprawdę nic nie wynikało. Dziewczyna przez długi czas próbuje dojść do siebie, jednak bez skutku. Mimo że ma chłopaka, którym jest jej najbliższy przyjaciel, nie potrafi obdarzyć go prawdziwym uczuciem i jest z nim jedynie z wdzięczności. Zosia wpada jednak na pomysł pisania listów do swojego byłego narzeczonego. Nie ma jego aktualnego adresu, więc skrywa je w szkatułce, co jakiś czas dokładając do nich kolejne zapisane kartki. Wypadek, któremu uległa wybierając się na krótką wycieczkę z przyjaciółmi, staje się kolejnym impulsem do zmiany, do pogodzenia się z przeszłością i otwarcia się na przyszłość.

Piękna i wzruszająca opowieść o bólu, stracie i ogromnej sile prawdziwej miłości. Książka daje nadzieję na lepszą przyszłość wszystkim tym, którzy nie widzą sensu w dalszej walce o marzenia. Pokazuje, że jedyne czego potrzebujemy to czas i własny sposób na to, by uleczyć głębokie rany serca i spróbować zacząć żyć na nowo. Jestem przekonana, że i Wy zakochacie się w tej wyjątkowej, pełnej skrajnych emocji powieści, pokonując razem z główną bohaterką jej (a może i swoją własną) trudną, ale i piękną drogę życia – od niewyobrażalnego bólu, poprzez pierwsze nieśmiałe promyki nadziei, aż po całkowite uzdrowienie i szansę na prawdziwe szczęście.

Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)

Natalia Sońska, „Listy (nie)miłosne”, Czwarta Strona, Poznań, 2018 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat