Magda Gessler i duch pana Mariana

Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler w restauracji "Duchówka" w Elblągu.
Rewolucje w kuchni to już sprawa nieaktualna i zdecydowanie passe, prawdziwym hitem są za to rewolucje spirytystyczne!

Dwunasty, duchnasty odcinek Kuchennych Rewolucji rozegrał się w Elblągu, gdzie restaurację „Figaro” od poprzednich właścicieli przejęła 23-letnia Patrycja, wcześniej pracująca w niej jako kelnerka. Na odważny, ale ryzykowny krok zdecydowała się dlatego, iż prowadzenie lokalu było jej marzeniem. Sprawdzić się, działać na własną rękę... niekoniecznie zaś gotować, bo tego nie umiała i nie lubiła, niekoniecznie również kierować ludźmi, bo do tego się nie nadawała. Niestety szybko odkryła, że odwaga podszyta była lekkomyślnością, a – jak to w czasie programu określił kelner Dawid – Patrycja porwała się z motyką na słońce.

Restauracja „Figaro” mieściła się w pięknej XIX-wiecznej willi, w środku wyglądającej jak marzenie, zadbanej i naprawdę czystej – nawet przybyła na ratunek Magda Gessler nie miała się do czego przyczepić, a rewolucja wizualna nie wniosła niczego takiego, czego wcześniej by już nie było. Kłopot zdecydowanie znajdował się na poziome menu: zbyt obszernego, przejętego po poprzednich właścicielach, a także kontaktów z personelem, w których Patrycję – byłą koleżankę po fachu – postrzegano jako jednostkę izolującą się i mającą problem z bezpośrednimi komunikatami. Cóż, wcale się nie dziwię. Być tak młodym i funkcjonować jako szef w miejscu, w którym się kelnerowało, to niełatwe zadanie.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, szczególnie gdy u boku stoi Magda Gessler. Z przekonywaniem młodej właścicielki i proponowaniem jej zmian nie miała problemu – dziewczyna okazała się szczera, niezdolna (a przynajmniej niechętna) do knucia i spiskowania, nie wykazywała tendencji do robienia czegoś za plecami drugiej osoby, tak to bywało w ostatnich odcinkach Kuchennych Rewolucji. Tu panował spokój i cisza... a przynajmniej panowałby, gdyby nie duch pana Mariana – mężczyzny, który powiesił się w willi dawno temu, a powstała w ten sposób klątwa zawisła nad restauracją.

Zadaniem Magdy Gessler było więc ową klątwę zdjąć, albo nawet lepiej: ujarzmić. Udobruchać złego ducha, nakarmić go i uczynić główną atrakcją, przemieniając „Figaro” w „Duchówkę”, a przy okazji wskazując kompetentnej (choć zagubionej) załodze kucharzy z Piotrem na czele, jak gotować dania, które przyciągną klientów. Dalszym i o wiele trudniejszym krokiem było okiełznanie o wiele złośliwszego ducha: wspomnianego już Dawida, czyli 25-letniego kelnera, który zazdrościł Patrycji posiadania lokalu gastronomicznego, a także stanowił idealny obraz tego, kim jest „mąciwoda”. Aż szkoda, że go nie pogonili w pierwszych minutach odcinka.

Na finał Magda Gessler ubrała się jak duch, choć niekoniecznie zamierzenie, po powrocie zaś zachwyciła się swoimi umiejętnościami ratownika. „Duchówkę” bowiem uratować się udało. Dziś nie tylko jest tam ślicznie, ale i smacznie. No i chyba warto pojechać, by sprawdzić, jak się duchy... to znaczy sprawy mają.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Fot. TVN




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat