Płońsk to miejscowość położona kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, siedziba powiatu, przestrzeń piękna i przyjazna, bla, bla, bla... Dla naszych rozważań ważna jest tylko jedna kwestia, mianowicie taka, że Płońsk jest miejscem akcji piątego odcinka Kuchennych Rewolucji. Mieściła się tam restauracja – a w zasadzie przybytek typu „grill & bar” – o smakowitej, choć kawiarnianej nazwie „Cynamon”. Otworzył ją Grzegorz, któremu pewnego razu przyśniły się pierogi z cynamonem. A przynajmniej tak twierdzi, bo to lepsze od przyznania, że nazwy lokalu szukał na forach dla gimnazjalistów. Mężczyzna nie miał żadnego doświadczenia w gastronomii, chyba że liczy się gotowanie w domu, wtedy można powiedzieć, że miał za sobą miliony zagotowań wody na herbatę oraz odcedzeń ziemniaków przez sito, gdy żona musiała dłużej posiedzieć w toalecie i przykry obowiązek dokończenia obiadu spadł na niego.
W porządku, omówiliśmy miejsce akcji i przedstawiliśmy zarys sytuacyjny. Teraz należy dorzucić parę elementów, które miały szansę uratować „Cynamon”, choć tak się nie stało. Możemy założyć, że przy dobrej ekipie pracowników i profesjonalnych kucharkach amatorszczyzna właściciela zostanie przypudrowana, jednak w grillu & barze zatrudnione zostały osoby, które nie lubiły jeść ani próbować, przez co nawet nie wiedziały, co podawały gościom. Kiepsko? A to dopiero początek. Kiedy przyjechała Magda Gessler, odkryła góry stetryczałych marchewek, brzydką, starą i przerażającą figurę kucharza „zapraszającego” do skorzystania z usług restauracji oraz niejadalne dania. Przeprowadziła rozmowy z pracownikami, którym nie chciało się pracować, stwierdziła, że ziemniaki śmierdzą wodą, a córkę właściciela – Kamilę – ochrzaniła za brak wiedzy gastronomicznej pomimo oglądania „MasterChefa” (chyba nieco przeceniła program, który daje jej chleb; ja też nic z niego nie wyniosłam, choć oglądam od pierwszego sezonu). Dobrze, że w tym natłoku niepowodzeń przynajmniej jedna rzecz okazała się ładna i przyjazna – sportowe buty Gessler w kolorze kanarkowym.
Po wstępnych koszmarach było już dobrze, wszak Kuchenne Rewolucje nie mogłyby być Kuchennymi Rewolucjami bez... tak, dobrze się domyślacie, rewolucji przeprowadzonej w kuchni. I tak oto „Cynamon” stał się „Słoneczną miską” z kolorowymi i ładnymi wnętrzami, acz nieco dziwnymi potrawami. We wszystkich daniach pojawiły się wiosenno-słoneczne akcenty, takie jak surowe żółtko jajka w rosole lub kwiaty w sosie. Było piękne, cudownie i słodziutko. A ponieważ za dużo szczęścia w życiu być nie może, dla przeciwwagi w ostatnim dniu Gessler została przebrana za clowna. Sztabowi stylistów dziękujemy za przywrócenie równowagi we wszechświecie!
Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)
Fot. TVN