Dolina Kościeliska i wspaniała drewniana, góralska chata. W niej rodzinny interes co powinien dudki liczyć. Czy despotyczny ojciec i syn, który z ojcem się dogadać nie może mogą razem prowadzić lokal?
Magdę Gessler wita pusta piwnica góralska, śmierdząca garkuchnią. Oscypek suchy, ale z europejskim certyfikatem, bez terminu ważności. Rosół z wody, i … właściwie tylko z wody. Kwaśnica z kapusty ukiszonej octem i to sporą ilością. Żeberka z dużą ilością cebuli i kapusty i wszystko tłuste tak, że Magda boi się ataku wątroby. Jedyne prawdziwe danie to golonka. Genialna, andrzejowa golonka.
Magda Gessler otwiera okna na Giewont i umysły właścicieli na zmiany. „Uśmiech Jędruś” już nie brzmi groteskowo.
Rewolucję rozpoczyna jak zwykle wielkie sprzątanie na zapleczu w kuchni i zmiana wystroju na bardziej góralski klimat: ściany w kolorze wierzchu cygara, na ścianach obrazki Nikifora i skóry z baranów, dookoła okien koronka i girlandy z jarzębiny, na stole duże świece – zakopiański styl.
Karta menu została skrócona do tradycyjnych, podhalańskich dań: kwaśnica, grzybowa, strogonov z baraniny, jagnięcina, baranina prosto z pieca, na deser placek drożdżowy z kruszonką z bitą śmietaną.
Magda Gessler zarządza – ojciec na wypoczynek, a młodzi obejmują władzę. Dojenie owiec potwierdziło siłę młodości i intymna, wręcz psychologiczna rozmowa pokazuje błędy.
Przy promocji wszyscy pomagają. Żona właściciela chodzi na Krupówkach z promocyjnymi daniami. Na uroczystej kolacji same wspaniałości, aromatyczne potrawy kuchni podhalańskiej:
- jagnię w tymianku i mięcie,
- baran prosto z pieca,
- grzybowa borowikowa
Góralska kapela przygrywa skocznie i tańce do białego rana.
Po kilku miesiącach:
Karta nowa – ręcznie robiona, borowikowa i pachnąca lasem, baranina w dzikich ziołach jak malowana z bajki, kwaśnica palce lizać. Wszystko przepyszne.
Magda Gessler szczerze poleca!
TK
Fot. TVN