Magdalena Misiarz (Becella)- kobieta rajdowiec

Magdalena Misiarz (Becella)- kobieta rajdowiec
Magdalena Misiarz (Becella) startuje w wyścigach rajdowych od grudnia 2008 roku. Na torze nie onieśmiela jej konkurencja mężczyzn, a w pasji kibicuje jej cała rodzina.

Lubi prędkość i rywalizację. We Wrocławiu w zawodach Niskie Łąki Cup zajmuje trzecie miejsce w swojej klasie

dlaLejdis: Słyszy Pani sformułowanie „baba za kierownicą” i co wtedy myśli kobieta rajdowiec? Szlag ją trafia, czy zbywa to śmiechem?
Magdalena Misiarz: Wtedy staram się udowodnić takiemu samcowi, że nie trzeba mieć jaj żeby być szybszym od niego.

dL: Panuje przekonanie, że wyścigi rajdowe to męski sport, kobiecie trudniej zaistniej w tym świecie?
MM: Nie podzielam tego zdania, niestety część kobiet boi się ubrudzić odrobiną oleju czy zmianą koła, na całe szczęście ja nie jestem jedną z nich.

dL: Kobieta rajdowiec podoba się mężczyznom czy ich onieśmiela?
MM: Mocno wierzę w to, że kobieta-rywal bardziej ich mobilizuje do walki i wygranej.

dL: Jak została Pani kierowcą rajdowym?
MM: Od zawsze interesowałam się samochodami, dwa lata temu kuzynka ( której w tym miejscu bardzo za to dziękuję ) wzięła mnie na zawody amatorskie i tak mi się to spodobało, że w następnych sama wystartowałam jako kierowca.

dL: Rozmawiałam kiedyś z instruktorką  jazdy Violettą Bubnowską i powiedziała mi, że kobiety co prawda mają większy dystans do samochodów i wolniej się uczą, ale później są lepszymi kierowcami, nie szarżują, są ostrożniejsze, lepiej potrafią przewidzieć sytuację na drodze. Zgodzi się Pani z ta opinią?
MM: Hmmm mam nadzieję, że ja choć po części do nich nie należę i szybko się uczę.

dL: Jakie umiejętności są najważniejsze za kierownicą?
MM: Spokój, trochę doświadczenia i myślenie.

dL: To zdecydowanie niebezpieczny sport. Kiedy myślę o rozpędzonych samochodach od razu przypomina mi się wypadek Roberta Kubicy. Pani też miała niebezpieczny wypadek - to nie zraża?
MM: Wypadek może się wydarzyć każdemu w każdej chwili i zakładanie najgorszego spowoduje, że nikt z nas nigdy nie wyjdzie z domu…

dL: Jak radzą sobie Pani bliscy z tym, że uprawia Pani niebezpieczny sport?
MM: Myślę, że bardzo dobrze, są moimi wiernymi kibicami, a dodatkowo tata przygotowuje moją Hankę do startów, za co mu szczerze dziękuję z tego miejsca.

dL: A może to uzależnienie od adrenaliny pcha na tor mimo niebezpieczeństwa?
MM: Niebezpieczeństwo czyha na każdego z nas, w każdym miejscu, nawet w domu, więc nie sądzę, że akurat na torze jest bardziej niebezpiecznie niż w łazience. Rajdy samochodowe to piękny sport i dla mnie najpiękniejsza w nim jest możliwość rywalizacji z konkurentami jak i z własnymi słabościami.

dL: Jest ktoś, kto jest dla Pani wzorem w wyścigach rajdowych?
MM: Oglądając rajdy profesjonalne, jak i te w których sama startuję, jest wielu, którzy robią na mnie piorunujące wrażenie, więc ciężko jest wymienić tego jedynego...

dL: Ma Pani jakąś radę dla kobiet początkujących za kierownicą? Powiedziała Pani, że „nie trzeba mieć jaj, żeby wygrywać.” Co w takim razie trzeba mieć?
MM: Na pewno dużo, dużo jeździć i nie bać się. A także nie czuć wstydu i strachu, i spróbować startu w amatorskich imprezach może  np. Niskie Łąki Cup.

Rozmawiała
Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat