Lubi prędkość i rywalizację. We Wrocławiu w zawodach Niskie Łąki Cup zajmuje trzecie miejsce w swojej klasie
dlaLejdis: Słyszy Pani sformułowanie „baba za kierownicą” i co wtedy myśli kobieta rajdowiec? Szlag ją trafia, czy zbywa to śmiechem?
Magdalena Misiarz: Wtedy staram się udowodnić takiemu samcowi, że nie trzeba mieć jaj żeby być szybszym od niego.
dL: Panuje przekonanie, że wyścigi rajdowe to męski sport, kobiecie trudniej zaistniej w tym świecie?
MM: Nie podzielam tego zdania, niestety część kobiet boi się ubrudzić odrobiną oleju czy zmianą koła, na całe szczęście ja nie jestem jedną z nich.
dL: Kobieta rajdowiec podoba się mężczyznom czy ich onieśmiela?
MM: Mocno wierzę w to, że kobieta-rywal bardziej ich mobilizuje do walki i wygranej.
dL: Jak została Pani kierowcą rajdowym?
MM: Od zawsze interesowałam się samochodami, dwa lata temu kuzynka ( której w tym miejscu bardzo za to dziękuję ) wzięła mnie na zawody amatorskie i tak mi się to spodobało, że w następnych sama wystartowałam jako kierowca.
dL: Rozmawiałam kiedyś z instruktorką jazdy Violettą Bubnowską i powiedziała mi, że kobiety co prawda mają większy dystans do samochodów i wolniej się uczą, ale później są lepszymi kierowcami, nie szarżują, są ostrożniejsze, lepiej potrafią przewidzieć sytuację na drodze. Zgodzi się Pani z ta opinią?
MM: Hmmm mam nadzieję, że ja choć po części do nich nie należę i szybko się uczę.
dL: Jakie umiejętności są najważniejsze za kierownicą?
MM: Spokój, trochę doświadczenia i myślenie.
dL: To zdecydowanie niebezpieczny sport. Kiedy myślę o rozpędzonych samochodach od razu przypomina mi się wypadek Roberta Kubicy. Pani też miała niebezpieczny wypadek - to nie zraża?
MM: Wypadek może się wydarzyć każdemu w każdej chwili i zakładanie najgorszego spowoduje, że nikt z nas nigdy nie wyjdzie z domu…
dL: Jak radzą sobie Pani bliscy z tym, że uprawia Pani niebezpieczny sport?
MM: Myślę, że bardzo dobrze, są moimi wiernymi kibicami, a dodatkowo tata przygotowuje moją Hankę do startów, za co mu szczerze dziękuję z tego miejsca.
dL: A może to uzależnienie od adrenaliny pcha na tor mimo niebezpieczeństwa?
MM: Niebezpieczeństwo czyha na każdego z nas, w każdym miejscu, nawet w domu, więc nie sądzę, że akurat na torze jest bardziej niebezpiecznie niż w łazience. Rajdy samochodowe to piękny sport i dla mnie najpiękniejsza w nim jest możliwość rywalizacji z konkurentami jak i z własnymi słabościami.
dL: Jest ktoś, kto jest dla Pani wzorem w wyścigach rajdowych?
MM: Oglądając rajdy profesjonalne, jak i te w których sama startuję, jest wielu, którzy robią na mnie piorunujące wrażenie, więc ciężko jest wymienić tego jedynego...
dL: Ma Pani jakąś radę dla kobiet początkujących za kierownicą? Powiedziała Pani, że „nie trzeba mieć jaj, żeby wygrywać.” Co w takim razie trzeba mieć?
MM: Na pewno dużo, dużo jeździć i nie bać się. A także nie czuć wstydu i strachu, i spróbować startu w amatorskich imprezach może np. Niskie Łąki Cup.
Rozmawiała
Aleksandra Buba
(aleksandra.buba@dlalejdis.pl)