Świat przedstawiony w książce pod tytułem „Masz na imię Camille” jest namacalny. Można poczuć zapach, dotkać faktury, poczuć miękkość i doświadczyć szorstkiego uczucia ciepłej sierści. W tym momencie wolno odwrócić się z obrzydzenia albo zrozumieć i z ciekawością zajrzeć na następną stronę. Pewnego zimowego dnia mała Camille ze łzami w oczach patrzyła na śmierć. Czuła zapach sierści i potu majestatycznego zwierzęcia z pięknym porożem, uwięzionego w pułapce bez wyjścia. Tak zaczyna się książka. Agnieszka Stabro podjęła wyzwanie. Nie tylko opisała historię wielkiej rzeźbiarki, ale również zajrzała głęboko w jej duszę. Opowiedziała życie Camille Clauder – jej samej. Ta wyjątkowa rozmowa porusza do głębi, chociaż pełna jest domysłów i niepewności.
Camille urodziła się w skromnej rodzinie. Była bardzo związana z młodszym bratem. Paul Claudel został znanym poetą i dyplomatą. Camille już w dzieciństwie postanowiła, że zostanie rzeźbiarką. Po ukończeniu nauki zaczęła rzeźbić w pracowni Rodina, gdzie zatrudniła się jako asystentka. Mieli na siebie duży wpływ artystyczny, ale też zakochali się w sobie. Ich romans trwał siedem lat. Był bardzo burzliwy, pełen wzlotów i upadków, tajemnic i niespełnionych obietnic. Dziewczyna bardzo chciała się z nim związać, ale Rodin nigdy nie opuścił żony. Nie mógł również zrezygnować z pięknego paryskiego życia, pełnego blasku i sławy. Camille zaszła w ciążę. Strata dziecka doprowadziła ja do depresji. Romans z Rodinem się skończył – wniósł do jej życia wiele szczęścia i jednocześnie niedoli. Camille zaczęła sięgać po alkohol, a w napadach furii niszczyła swoje prace. Los nie był dla niej łaskawy. Nieszczęśliwa miłość, niedożywienie, choroby, przemęczenie, a przede wszystkim ignorancja wobec jej dzieł zapowiadały zbliżający się upadek wielkiej kobiety, wielkiego talentu, wielkiego geniuszu. Przeciwko niej sprzeciwił się cały świat, a ona pragnęła tylko (lub aż) wolności. Nigdy się nie poddała, nawet wtedy, gdy została skazana na trzydzieści lat samotności.
Biografie bohaterów książki łączą się z historią, uwzględniają wydarzenia, które porządkują rzeczywistość dnia codziennego. Są od siebie zależne, wynikają jedno z drugiego. Niemym bohaterem jest tutaj Paryż, miasto pełne sprzeczności. Panorama paryskiej codzienności została przedstawiona dzięki pięknym, barwnym opisom. Sprawiają one, że mam przed oczami przełom wieków, kawiarniane stoliki i artystów rozprawiających o sztuce i życiu. Wszystkie dramatyczne zdarzenia, o których czytelnik dowiaduje się stopniowo, miały miejsce wiele lat temu. Agnieszka Stabro dała swoim czytelnikom nową, specyficzną jakość. Książka „Masz na imię Camille” jest niepowtarzalna i na długo pozostawia ślad w świadomości czytającego.
Patrycja Zajkowska
(patrycja.zajkowska@dlalejdis.pl)
Agnieszka Stabro, „Masz na imię Camille” Kraków, Wydawnictwo MG, 2017