„Medytacja wglądu. Praktyka wolności” – recenzja

Recenzja książki „Medytacja wglądu. Praktyka wolności”.
Jeżeli medytację pojmujesz jako coś więcej niż siedzenie w ciszy i niemyślenie o niczym, „Medytacja wglądu. Praktyka wolności” to pozycja dla Ciebie.

W 2021 roku medytuje co druga osoba. Co najmniej. Kogokolwiek zapytam, medytacji albo próbował, albo próbuje, albo spróbować zamierza. Na tle tej promedytacyjnej tłuszczy czuję się niczym odmieniec, który nie może zebrać się w sobie i spróbować. Jakiś czas temu przymierzałam się do podjęcia wyzwania, ale skończyło się na zaplanowaniu rozpoczęcia medytacji na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Sięgając po przepięknie wydany poradnik „Medytacja wglądu. Praktyka wolności”, napisany przez nauczyciela z kilkudziesięcioletnią praktyką, miałam nadzieję na skruszenie murów lenistwa i sceptycyzmu. Co prawda bardziej przydałaby mi się broszura w stylu „Medytacja dla opornych. Praktyka w trzech krokach”, ale może właśnie wystartowanie z grubej rury dałoby lepszy efekt niż cackanie się ze sobą?

O wystartowaniu z grubej rury piszę nie bez przyczyny. Otóż poradnik Josepha Goldsteina to znacznie więcej niż książka o medytacji rozumianej jako ćwiczenia na wyciszenie i znalezienie równowagi. To wędrówka w głąb buddyzmu po śladach doświadczonego przewodnika. Nie znajdziesz w niej suchego przepisu na to, jak usiąść w wygodnej pozycji i nie przywiązywać się do myśli. Zamiast tego „Medytacja wglądu” rozjaśni Ci podstawy medytacji leżące w buddyzmie. Dowiesz się jak, po co, dlaczego. Otrzymasz medytację w full pakiecie – wraz z Dharmą, Czterema Szlachetnymi Prawdami, buddyjskim zrozumieniem emocji, uczuć i odczuć cielesnych, jogą, karmą. Tak ukazana medytacja uczy kontaktu ze sobą, innymi ludźmi i wszechświatem.

No i właśnie. To, co stanowi największą zaletę „Medytacji wglądu” – czyli holistyczne podejście i wyłożenie stylu życia, nie zaś pustych ćwiczeń – dla mnie jest wadą. Buddyjska koncepcja bycia zupełnie do mnie nie przemawia. A skoro nie odpowiadają mi same podstawy, dzięki którym medytacja zaistniała, zraziłam się również do medytacji rozumianej węziej – jako ćwiczeń uważności. Pewnie jeszcze zrobię do niej co najmniej jedno podejście, ale już w oderwaniu od buddyzmu.

Osobisty sceptycyzm wobec buddyzmu bynajmniej nie sprawia, że „Medytację wglądu” uważam za książkę złą. Wręcz przeciwnie – doceniam, ile serca i pracy Goldstein włożył w wyjaśnienie filozofii życia, w którą głęboko wierzy. Poradnikowe „lekcje” są szczegółowe i okażą się pomocne dla osoby, która odnajdzie się na buddyjskiej ścieżce. Po prostu nie będę to ja. Wiem natomiast, której bliskiej mi osobie przekażę tę książkę.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

J. Goldstein, „Medytacja wglądu. Praktyka wolności”, Czarna Owca, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat