„Mężczyzna bez twarzy” – recenzja

Recenzja książki „Mężczyzna bez twarzy”.
Po wielu kobietach bez twarzy, przyszedł czas na mężczyznę.

Myślę, że nie ma człowieka, który byłby w stu procentach zadowolony ze swojego życia. Sama, choć uważam się za szczęśliwą osobę, często łapię się na tym, że chciałabym coś ulepszyć, zmienić, zrobić dla siebie bądź bliskich. Oczywiście wiele marzeń jest jak najbardziej do zrealizowania, jednak zdaję sobie sprawę, że potrzeba na nie trochę czasu, pieniędzy lub determinacji…

Mogłoby się wydawać, że bohaterka powieści – Agata – nie ma czego ulepszać w swoim życiu. Jest szczęśliwa, spełniona; ma dom, kochającego męża, wspaniałego syna, przyjaciół, a niedawno otrzymała awans na kierownicze stanowisko. No właśnie – bohaterka jest życiowo „poukładana”, a mimo wszystko gnębi ją jakieś poczucie niespełnienia; ma wrażenie, że czegoś jej brakuje; że coś niezwykle ważnego jej umyka. Pewnego dnia w jej życie wkracza ktoś, kto wywraca uporządkowany i znany dotąd świat do góry nogami. Wszystko zaczyna się od niewinnego SMS – a, mało znaczącej wymiany zdań, która z czasem przybiera na sile; a bohaterka z nieznanych sobie przyczyn – nie potrafi tego przerwać. A może po prostu nie chce? Co wybrać? Znane i dobre życie, czy zaryzykować i dalej ciągnąć szelmowskie rozmowy z nieznajomym, którego nawet nie widziała?

„Mężczyzna bez twarzy” jest moim pierwszym spotkaniem z Anną Kalkowską, które zaliczyłabym do tych udanych. Powieść jest naprawdę interesująca; z ogromnym zaciekawieniem śledziłam poczynania Agaty - wiedziona ciekawością, jakich wyborów dokona bohaterka i jak potoczą się losy jej rodziny. W książce dość dużo się dzieje, a wydarzenia dość szybko następują po sobie. Bardzo spodobała mi się również kreacja głównych bohaterów, w szczególności Agaty, w której – jak sądzę – każda kobieta może znaleźć jakąś cząstkę siebie; coś, z czym się utożsamia. Kobieta pod wpływem kolejnych wydarzeń zmienia się; rzuca pracę w banku i zaczyna robić to, co od zawsze chciała, pokazując tym samym, że w życiu nic nie jest constans; że czasem warto iść za głosem serca i zacząć być panią swojego losu, a nie tylko jednym z pionków na wielkiej planszy życia.

W powieści sporo jest symboliki związanej z wodą. Kolejne rozdziały książki nawiązują do podroży statkiem; do rejsu, który każdy z nas odbywa po swoich życiowych wodach, raz będąc na fali, a raz za burtą. Deszcz pojawiający się w zakończeniu, również coś symbolizuje; można się tego oczywiście domyślać, jednak uważam, że każdy czytelnik może zobaczyć w nim coś innego; coś, co być może chce zostawić dla siebie.

Powieść Anny Kalkowskiej jest cudowną lekturą na, ciągle jeszcze, długie, zimowe wieczory, która z pewnością zamieni go w fantastyczną przygodę. Polecam ją wszystkim kobietom, bez wyjątku, a w szczególności tym, które mają wrażenie, że w ich życiu być może coś nie gra; że czegoś im brakuje. Jestem przekonana, że losy Agaty pozwolą wam spojrzeć na siebie inaczej.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Anna Wysocka – Kalkowska, „Mężczyzna bez twarzy”, Psychoskok, Konin, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat