Miłość ci wszystko wybaczy?

Recenzja książki „Cienie na wrzosowisku”.
„Cienie na wrzosowisku” utrzymane są w tej samej tonacji co poprzednie części, zarówno pod względem fabuły jak i bohaterów.

Cienie na wrzosowisku” to kolejna powieść Anny Łajkowskiej rozgrywająca się w Haworth. Powracamy do kawiarni prowadzonej przez Basię i ponownie wkraczamy w jej życie, które nareszcie wydaje się być spokojne i satysfakcjonujące. Niestety, nie na długo. Charoll przynosi Basi pamiątki po Jamesie, które przyczynią się do diametralnych zmian w życiu kobiety. Jak Basia poradzi sobie w obliczu trudnej prawdy?

Cienie na wrzosowisku” mają dwie zalety – pierwsza z nich to opisy krajobrazów. Piękne widoki angielskiej wsi i małych miasteczek, lokalne społeczności, które autorka odkrywa przed czytelnikami i nawiązania do sióstr Brontë, z racji osadzenia akcji książek w Haworth, gdzie pisarki mieszkały. Drugą pozytywną stroną książki jest częściowa narracja w formie pamiętnika pisanego przez 16-letnią Emily, najmłodszą córkę Basi, a więc spojrzenie na obecne wydarzenia z perspektywy przyszłości. W tej formie Anna Łajkowska czuje się chyba najlepiej, bo wyjątkowo dobrze przedstawia poszczególne momenty życia bohaterów, przelewa na papier myśli nastolatki, zagłębia się w jej problemy i rozterki. Niestety, na tym zalety się kończą. Bezbarwni, nijacy bohaterowie, nudni nawet ze swoimi małymi tajemnicami. Główna bohaterka irytuje brakiem umiejętności podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Kolejna wiecznie nieszczęśliwa, zagubiona i smutna sierotka Marysia, myśląca głównie o sobie. Marek, mąż Basi, potulny i grzeczny, nie potrafi postawić się żonie, nawet jak robi awanturę to po cichu, a jak nie daje sobie rady to ucieka. Mam wrażenie, że cała książka oparta jest tylko na egoizmie bohaterki. Zdanie innych się nie liczy, co się stało, to się nie odstanie, więc żyjmy dalej jak gdyby nigdy nic, a wszystko jakoś się ułoży, nawet bez naszego udziału.

Fabuła również nie powala. Autorka pisze lekko, prostymi zdaniami, nie wprowadza żadnych dodatkowych elementów, jakby uważając, że czytelnik pogubi się w gąszczu intryg. Tylko, że intryg w „Cieniach na wrzosowisku” brak. Anna Łajkowska prowadzi główny wątek Basi, oprócz tego jest kilka wątków pobocznych, ale w zasadzie nie mających nic wspólnego z podstawowym nurtem fabuły. Historie Pana Smitha i Sonii są jakby dodane na siłę, doklejone byle gdzie i byle jak, ich brak nie spowodowałby żadnej dziury w fabule, która niestety również jest nijaka. Nie znalazłam żadnego elementu zaczepienia, który by mnie zaintrygował, zainteresował w jakikolwiek sposób i pozwolił wciągnąć się w lekturę. Na kolejnych kartach powieści życie bohaterów toczy się tym samym, ustalonym torem i nawet wydarzenia, które miały zmienić los danej postaci przechodzą niezauważone, zarówno przez bohatera jak i czytelnika.

Jeśli lubicie Sagę na wrzosowisku, podobały się wam wcześniejsze tomy, to ten również przypadnie wam do gustu. „Cienie na wrzosowisku” utrzymane są w tej samej tonacji co poprzednie części, zarówno pod względem fabuły jak i bohaterów. Mnie się cały cykl nie podobał, ale mimo wszystko uważam trzeci tom za najbardziej udany. Nie polecam i nie odradzam. Niech każdy sprawdzi na własnej skórze, czy jest to lektura dla niego.

Magdalena Kędzierska
(magdalena.kedzierska@dlalejdis.pl)

Anna Łajkowska, „Cienie na wrzosowisku”, Damidos, Katowice 2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat