"Na zdrowie! Jak trzeźwiałam w kulturze picia" – recenzja

Recenzja książki "Na zdrowie! Jak trzeźwiałam w kulturze picia".
"Boimy się, że gdy przestaniemy pić, utkniemy na zawsze na odwyku."

Alkohol może się wydawać najprostszym możliwym wyjściem. Dostępny na każdym kroku, relatywnie niedrogi, szybki w działaniu. Pozwala na chwilę stać się kimś innym, zapomnieć o własnych problemach. Rzadko kiedy pamięta się też o konsekwecjach picia. O wpadaniu w uzależnienie, o zrujnowanym zdrowiu, o cenie, jaką płacą najbliżsi.

Jeszcze do niedawna szerzej dyskutowało się o chorobie alkoholowej dotykającej mężczyzn. Tak jakby ten problem nie dotykał w równej mierze kobiet lub był tematem tabu. Od jakiegoś czasu jednak również kobiety otwierają się opowiadając o swojej walce z nałogiem. I choć to konkretny człowiek, a nie płeć gra tu pierwsze skrzypce, to jednak stereotypy kulturowe sprawiają, że ta książka to może być zupełnie inna historia.

"Na zdrowie! Jak trzeźwiałam w kulturze picia" autrstwa Holly Whitaker to książka o piciu, kacu i decyzji, żeby się z tego zaklętego kręgu wreszcie uwolnić. A w tym procesie uwalniania trzeba przyjrzeć się nie tylko sobie, ale także otoczeniu. Co takiego sprawia, że tak często sięgamy po alkohol i bezrefleksyjnie przekraczamy granice.

Choć książka jest osobista, to jednak wydaje się być w pewien sposób wygładzoną historią. I choć oczywistym jest, że autorka ma prawo ujawnić tyle, ile chce ze swojego życia, to jednak w odbiorze ta opowieść traci trochę na wiarygodności i głębi. Te wątki, które faktycznie odnoszą się do picia i zmagania z chorobą alkoholową są mocne, jednak momentami bardzo mocno przysłania je narracja autorki o tematach pobocznych, przemyśleniach zbyt daleko odbiegających od głównego tematu.

Niestety, tym, co zwróciło również moją uwagę w tej książce jest fakt, że autorce dość łatwo przychodzi szukanie winnych swojego uzależnienia w innych, nie w sobie. W sposób szczególny obrała sobie za cel kulturę (picia), strukturę społeczną, powielane stereotypy. Pokazuje więc jak łatwo jest poddać się narracji marketingowej gigantów w branży, jak łatwo jest rozgrzeszyć siebie, bo przecież wszyscy tak robią i to społecznie akceptowana forma dobrej zabawy. Jak łatwo jest w tym wszystkim zagubić siebie.

Podczas lektury "Na zdrowie! Jak trzeźwiałam w kulturze picia" wolałam te fragmenty, gdy mówiła do mnie Holly alkoholiczka i Holly kobieta niż gdy przemawiała Holly feministka.

Całościwowo jest to książka trudna (a na pewno z bardzo trudnymi, osobistymi fragmentami), która na pewno na dłużej zagości w naszych głowach. Ja po lekturze łapię się na tym, że wracam myślami do niektórych zdań, przemyśleń, wydarzeń, jakimi podzieliła się ze mną Holly Whitaker.

Autorka chciała osadzić swoją historię w szerszym kontekście społecznym i gospodarczym, pokazując że pod jej opowieścią mogłoby się zapewne podpisać znacznie więcej osób. I choć jest to opowieść o Holly, to jednak jest to próba analizy tego, czego być może nie zauważamy, na co jest ciche społeczne przyzwolenie. Można pokiwać smutno głową podczas lektury tej książki, ale można też zrobić coś więcej – zastanowić się nad własnymi przemyśleniami i zachowaniami. Cieszę się, że miałam okazję, dzięki tej książce, poznać Holly Whitaker.

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Holly Whitaker "Na zdrowie! Jak trzeźwiałam w kulturze picia", Wydawnictwo Kompania Mediowa 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat