„Na pokuszenie” Thomas Cullinan – recenzja

Recenzja książki „Na pokuszenie”.
Miłość na tle historycznym i nie tylko. To coś dla fanów literatury pięknej, która nie kończy się na jednej kobiecie, ale za to kończy się na jednym mężczyźnie.

Na pokuszenie” to książka, która od samego początku czytania wprawiła mnie w nastrój monotonii i nudy. Nie skreśliłam jej jednak po przeczytaniu kilku stron i postanowiłam pójść nieco dalej. Thomas Cullinan pokazuje nam szkołę w innej odsłonie. Całkiem odmiennej niż ta nasza teraźniejsza. Pokazuje dorastające kobiety, które zamknięte w internacie borykają się ze swoimi pokusami i pożądaniami. Nie widują mężczyzn lub widują ich bardzo sporadycznie co sprawia, że ich napięcie seksualne jest bardzo duże. Ale co za tym idzie? Do tego dochodzi wojna secesyjna w tle i postacie z dość bujną i mroczną przeszłością. Pewnego dnia pojawia się mężczyzna, w którym zakochują się kobiety z żeńskiej szkoły. Jeden mężczyzna i wiele kobiet. Co może z tego wyniknąć? Nic innego jak tylko kłopoty. Dziewczyny rozpoczynają rywalizację o tego jedynego i są wobec siebie nielojalne. Pożądanie i pokusy są silniejsze od kobiecej solidarności. Wybuchy emocji są murowane.

Czytając książkę gubiłam się chwilami w wątkach i miałam takie chwile, w których zastanawiałam się kto jest tutaj ofiarą w tym całym zamieszaniu - Johnny czy te biedne spragnione miłości kobiety. Mężczyzna był manipulantem. Miał określony cel i chciał go zrealizować za wszelką cenę. Wiedział, że rozbudzając w niewiastach namiętne żądze sprawi, że będą się do niego dostosowywać i będzie mu znacznie łatwiej działać według planu. One zaś sprytnie maskowały się przed sobą tak, by żadna nie domyśliła się, że to właśnie on jest obiektem westchnień.

Książka Thomasa Cullinana to gotycka opowieść, która potrafi namieszać w głowie. Szczerze przyznam, że nie potrafiłam się w niej odnaleźć i nie porwała mnie tak jak inne tego typu lektury. Nie dobrnęłam nawet do jej końca, ponieważ uważam, że skoro coś mnie męczy, to nie robię niczego na siłę. Nie chciałam też na siłę przekonywać samej siebie, że utwór jest wart przeczytania, skoro dla mnie okazał się dość słaby. Może jednak znajdzie się ktoś, kogo urzeknie ta historia i pozostanie z bohaterami do ostatniej stronicy. Z doświadczenia wiem, że są książki, które potrafią porwać nas już od samego początku. Mają w sobie moc, która nas trzyma i nie chce puścić. Są także takie, które wymagają cierpliwości i skupienia podczas czytania. Może gdybym dała sobie więcej czasu to i dla mnie lektura okazałaby się idealną pozycją na długie jesienne wieczory.

Monika Pawlak
(monika.pawlak@dlalejdis.pl)

Thomas Cullinan, „Na pokuszenie”, Warszawa, Wydawnictwo Marginesy, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat