„Niczemu winne” – recenzja

Recenzja książki „Niczemu winne”.
Czasami myślimy, że osiągnęliśmy już pełnię szczęścia. Niestety los bywa przewrotny i w jednej chwili potrafi odebrać wszystko, co nadawało sens naszemu życiu.

Główną bohaterką książki jest Laura – szczęśliwa żona nosząca pod sercem długo wyczekiwane dziecko. Gdy zakochani są przekonani, że wszystko co złe minęło bezpowrotnie, w piątym miesiącu ciąży kobieta traci dziecko. Z pozoru w ich małżeństwie nic się nie zmienia. Laura ma w Maćku ogromne wsparcie, lecz nie potrafi pogodzić się z utratą maleństwa, na które tak bardzo czekała. Wraz z mężem próbują począć kolejne dziecko, lecz bezskutecznie. W tym samym czasie jej młodsza siostra sprawiająca ogromne problemy wychowawcze rodzi syna, który jest dla niej jedynie kulą u nogi. Laura decyduje się zaopiekować chłopcem, dzięki czemu może poczuć chociaż namiastkę macierzyństwa. Wciąż marzy jednak o własnym dziecku. Czy jej pragnienie w końcu się spełni?

Niczemu winne” to opowieść o miłości, niespełnionych marzeniach i trudnych relacjach z bliskimi. Podczas czytania książki łzy niejednokrotnie cisnęły mi się do oczu, kiedy myślałam o tragedii, jaką musieli przeżywać Laura i Maciek. Autorka pokazuje, że śmierć dziecka zawsze boli tak samo. Bez względu na to czy jest już dorosłe, czy jeszcze nie zdążyło się narodzić. Po stracie bliskiej osoby zawsze zadajemy sobie jedno pytanie: Dlaczego mnie to spotkało? Towarzyszą temu gniew, rozpacz i poczucie winy. Niestety czasu nie jesteśmy w stanie cofnąć i nasza rozpacz nie przywróci nikomu życia. W miarę upływu czasu ból staje się coraz mniejszy, lecz nigdy nie znika. Ważne, abyśmy w tych trudnych chwilach mogli liczyć na wsparcie bliskich, którzy pomogą pogodzić się z zupełnie nową rzeczywistością.

Problemy poruszane w książce są niezwykle autentyczne. Powieść skłania do refleksji nad sensem naszego życia i jest pełna mądrości życiowych. Niesie ze sobą niezwykle ważne przesłanie: należy cieszyć się każdym dniem, który dostajemy od losu, bo nigdy nie wiadomo co wydarzy się jutro. Choć książka jest debiutem autorki, tak bardzo przypadła mi do gustu, że nie mogę się doczekać kiedy na rynku pojawi się kolejna powieść Anny Krzyczkowskiej.  To lektura obok której nie można przejść obojętnie. Z pewnością pozostanie w moim sercu na bardzo długo. Polecam ją wszystkim miłośniczkom literatury kobiecej, które od książki oczekują czegoś więcej niż tylko rozrywki.

Beata Jabłońska
(beata.jablonska@dlalejdis.pl)

Anna Krzyczkowska, „Niczemu winne”, Katowice, Wydawnictwo Szara Godzina, 2017r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat