(Nie)pewność siebie

Bądź pewna siebie!
Pewność siebie to pojęcie, nad którym nigdy się nie zastanawiamy. Zazwyczaj określamy się mianem tych niepewnych i uczymy się z tym żyć. Ale czy tak już musi być?

Wiele epitetów, które przypisujemy sobie w dorosłym życiu – ma swój początek w dzieciństwie. Niegrzeczny, leniwy, strachliwy, głupi. Takich stwierdzeń używali pod naszym adresem być może rodzice, nauczyciele czy koledzy. Nabierając przekonania o tym, że tak właśnie jest, nauczyliśmy się z tym żyć. Nie szukamy przyczyn braku pewności siebie. Szkoda, bo któż nie chciałby ułatwić sobie życia?

Jeżeli człowiek jest pewien swoich decyzji i się w nich wspiera – jest szczęśliwy. Niby nic, a tak wiele! Nie znaczy to, że nie możemy się mylić, błądzić i dokonywać złych wyborów. Sęk w tym, że wspieram się nawet wtedy, kiedy publicznie muszę przyznać „to był błąd”. Wspieram się, kiedy nakrzyczę na dziecko i idę je przeprosić. Wspieram się, kiedy zwolnią mnie z pracy. Na pozór osoba, która traci etat nie może być pewna siebie. Zostaje jej zabrana praca, którą kochała. Nagle i niespodziewanie. Dół, smutek i załamanie. Kluczem do pewnej i niezachwianej wiary jest właśnie wsparcie. Wychodzę z podniesioną głową, ponieważ mimo zwolnienia, jestem pewna dobrze wykonywanej pracy. Moja pewność jest tu niezachwiana i niepodważalna. Jest też druga strona medalu… Wydalenie z pracy za brak subordynacji i nagminne spóźnienia. Dół, smutek, załamanie? Niekoniecznie. Wiem, że zrobiłam źle. Jestem świadoma tego, że moje decyzje dotyczące pracy nie były dobre. Jestem tego pewna i wspieram się w tym. Nie chodzi tu o przyklejenie uśmiechu do twarzy. Wszystkie przykre doświadczenia pozbawiają nas optymizmu. Przyznawanie się do błędów i wyciąganie wniosków jest właśnie tym, co ułatwia życie.

Pewność siebie kojarzy nam się przede wszystkim z pięknymi, bogatymi ludźmi sukcesu. Takimi, którym wszystko się udaje. Może się tacy urodzili, a może mają w życiu szczęście. Nic bardziej mylnego. Tacy ludzie często mają problem z wspieraniem siebie. Ich pewność oparta jest na tym, że „coś w życiu mi się udało”. Przykładowo, mam wielką, dobrze prosperującą firmę i dzięki niej jestem pewny siebie. Swoich finansów, swojej pozycji, swoich pracowników. Co w chwili, kiedy tą firmę tracę? Wszystko znika. Każda dobra emocja i każda pewność. Czuję się mały, jak mrówka i szalenie zagubiony. Budowanie swojej siły w oparciu o coś, co mi się udało nie ma najmniejszego sensu. Wszystko, co sukcesem – zaraz może być porażką. Stąd wspieranie siebie w złych i dobrych decyzjach jest kluczem do niezachwianej równowagi. Dobrze jest, kiedy potrafimy przypomnieć sobie chwile, w których działo się źle. Płacz, smutek, troska, nerwy i gorsze dni. One nas budują i dzięki nim powinna wzrastać nasza pewność.

Wielu ludzi nie chcę zmieniać swojego podejścia do siebie i świata. Żyją schematycznie i godzą się z tym, co mają. Nie oczekują i nie chcą więcej – bojąc się, że zostanie im mniej. Nie wierzą w siłę, którą mają i w to, że jej użycie potrafi zdziałać cuda. Ludzie, którzy swoją pewność zbudowali na wsparciu samego siebie – są dziś szczęśliwi. Niezależnie od okoliczności. Brzmi jak bajka lub niedościgione marzenie? Szukasz pewności siebie w oparciu o pieniądze, sukcesy i innych ludzi. A przecież najciemniej pod latarnią…

Paula Purgał
(paula.purgal@dlalejdis.pl)

Fot. pixabay.com




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat