Wiele epitetów, które przypisujemy sobie w dorosłym życiu – ma swój początek w dzieciństwie. Niegrzeczny, leniwy, strachliwy, głupi. Takich stwierdzeń używali pod naszym adresem być może rodzice, nauczyciele czy koledzy. Nabierając przekonania o tym, że tak właśnie jest, nauczyliśmy się z tym żyć. Nie szukamy przyczyn braku pewności siebie. Szkoda, bo któż nie chciałby ułatwić sobie życia?
Jeżeli człowiek jest pewien swoich decyzji i się w nich wspiera – jest szczęśliwy. Niby nic, a tak wiele! Nie znaczy to, że nie możemy się mylić, błądzić i dokonywać złych wyborów. Sęk w tym, że wspieram się nawet wtedy, kiedy publicznie muszę przyznać „to był błąd”. Wspieram się, kiedy nakrzyczę na dziecko i idę je przeprosić. Wspieram się, kiedy zwolnią mnie z pracy. Na pozór osoba, która traci etat nie może być pewna siebie. Zostaje jej zabrana praca, którą kochała. Nagle i niespodziewanie. Dół, smutek i załamanie. Kluczem do pewnej i niezachwianej wiary jest właśnie wsparcie. Wychodzę z podniesioną głową, ponieważ mimo zwolnienia, jestem pewna dobrze wykonywanej pracy. Moja pewność jest tu niezachwiana i niepodważalna. Jest też druga strona medalu… Wydalenie z pracy za brak subordynacji i nagminne spóźnienia. Dół, smutek, załamanie? Niekoniecznie. Wiem, że zrobiłam źle. Jestem świadoma tego, że moje decyzje dotyczące pracy nie były dobre. Jestem tego pewna i wspieram się w tym. Nie chodzi tu o przyklejenie uśmiechu do twarzy. Wszystkie przykre doświadczenia pozbawiają nas optymizmu. Przyznawanie się do błędów i wyciąganie wniosków jest właśnie tym, co ułatwia życie.
Pewność siebie kojarzy nam się przede wszystkim z pięknymi, bogatymi ludźmi sukcesu. Takimi, którym wszystko się udaje. Może się tacy urodzili, a może mają w życiu szczęście. Nic bardziej mylnego. Tacy ludzie często mają problem z wspieraniem siebie. Ich pewność oparta jest na tym, że „coś w życiu mi się udało”. Przykładowo, mam wielką, dobrze prosperującą firmę i dzięki niej jestem pewny siebie. Swoich finansów, swojej pozycji, swoich pracowników. Co w chwili, kiedy tą firmę tracę? Wszystko znika. Każda dobra emocja i każda pewność. Czuję się mały, jak mrówka i szalenie zagubiony. Budowanie swojej siły w oparciu o coś, co mi się udało nie ma najmniejszego sensu. Wszystko, co sukcesem – zaraz może być porażką. Stąd wspieranie siebie w złych i dobrych decyzjach jest kluczem do niezachwianej równowagi. Dobrze jest, kiedy potrafimy przypomnieć sobie chwile, w których działo się źle. Płacz, smutek, troska, nerwy i gorsze dni. One nas budują i dzięki nim powinna wzrastać nasza pewność.
Wielu ludzi nie chcę zmieniać swojego podejścia do siebie i świata. Żyją schematycznie i godzą się z tym, co mają. Nie oczekują i nie chcą więcej – bojąc się, że zostanie im mniej. Nie wierzą w siłę, którą mają i w to, że jej użycie potrafi zdziałać cuda. Ludzie, którzy swoją pewność zbudowali na wsparciu samego siebie – są dziś szczęśliwi. Niezależnie od okoliczności. Brzmi jak bajka lub niedościgione marzenie? Szukasz pewności siebie w oparciu o pieniądze, sukcesy i innych ludzi. A przecież najciemniej pod latarnią…
Paula Purgał
(paula.purgal@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com