Kiera Allen i Kellan Kyle, których znamy z poprzednich części trylogii S. C. Stephens, nieoficjalnie powiedzieli sobie sakramentalne „tak” i są gotowi iść razem w dalsze życie. Przed chłopakiem pojawia się możliwość zrobienia wielkiej kariery muzyka rockowego, więc Kiera rusza z nim w trasę koncertową, kończąc jednocześnie swoją debiutancką powieść. Co prawda w niczym nie przypomina już nieśmiałej dziewczyny, którą była, gdy poznała wokalistę Blagierów, ale realia show-biznesu, blask fleszy i natrętna gwiazdka pop wystawią jej zaufanie do prawie-męża na poważną próbę. Oczywiście może liczyć na swoich przyjaciół i siostrę, ale i oni mają swoje problemy – Anna wkrótce zostanie mamą i nie radzi sobie z myślą o porodzie, a Denny zajęty jest nowym związkiem.
Zapowiedzi książki były intrygujące, przyciągały zwłaszcza wątki związane z karierą muzyczną bohaterów – widziałam je jako pole do literackiego popisu, ciekawych zwrotów akcji i oryginalnego zamysłu, osadzonego w dość stereotypowych realiach (powiedzmy sobie szczerze, książka o dziewczynie gwiazdy rocka to dość typowy pomysł); dostałam ponad 600 stron cukierkowej historii miłosnej z show-biznesem w tle. Oczywiście należy docenić starania autorki o ukazanie realiów działania machin wytwórni płytowych i chciwości mediów, tyle, że nawet te aspekty są mocno przerysowane.
Najbardziej w czasie lektury irytuje mnie, gdy autor próbuje zbudować akcję i nagle dokonać jej zwrotu, a robi to w tak niewymyślny sposób, że przechodzi mi ochota na dokończenie książki. S. C. Stephens zafundowała mi taką irytację wątkiem związanym z wypadkiem. Tak przewidywalny i „bohaterski”, że zwyczajnie śmieszny. No, ale żeby nie być takim krytycznym – ma też swoje plusy: kończy królujące w książce pasmo opisów seksu. Przy ludziach w autobusie? W basenie? Za kulisami? Proszę bardzo, zbliżeń Kiery i Kellana nie brakuje. Gorzej, że zaczyna brakować cierpliwości w czasie lektury, gdy co dwie strony bohaterowie lądują w łóżku.
Przed przeczytaniem „Niepokornej” S. C. Stephens warto poznać poprzednie części serii – trzeci tom zawiera wiele nawiązań do historii bohaterów, ich problemów, a nie wyjaśnia koligacji między poszczególnymi postaciami. Ja zaczęłam czytać historię Kiery i Kellana dopiero od trzeciego tomu, jednak po jego lekturze nie mam najmniejszej ochoty przybliżyć sobie ich wcześniejszych losów. Z łatwością wywnioskowałam, że Kiera była jeszcze bardziej irytująca i dziecinna, a Kellan, mimo licznych wybryków, od zawsze cechował się anielską cierpliwością do swojej dziewczyny. Oczywiście postacie wykreowane są bardzo stereotypowo – ona jest niepewna i cicha, on jest „bogiem seksu”, do tego Griffin to „typowy rockman”, któremu w głowie tylko dziewczyny i imprezy, Sienna to manipulantka i rozwydrzona gwiazdka… Tylko pozostali członkowie zespołu są zadziwiająco normalni – aż nie pasują do całości. Może dlatego są potraktowani w „Niepokornej” zupełnie marginalnie.
„Niepokorna” to w zasadzie doskonałe zakończenie trylogii – rozwiązuje większość wątków, uładza relacje między bohaterami, by przypadkiem nie pozostawić u czytelnika niesmaku po lekturze. Szkoda – lubię historie, w których na końcu wszystko nie zostaje oblane lukrem.
Ewa Mędrzecka
(ewa.medrzecka@dlalejdis.pl)
S. C. Stephens, Niepokorna. Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2015