„Nowa Jadłonomia” – recenzja

Recenzja książki „Nowa Jadłonomia”.
Kulinarna podróż do świata roślin.

Siedzę na kanapie i zajadam się w najlepsze wołowinką, a tu nagle… otwieram książkę Marty Dymek i zaczyna mi cieknąć ślinka. Zdjęcia potraw są takie apetyczne! Gdybym mogła, jadłabym oczami. Aromatyczne gulasze, miękkie pasty do smarowania ciepłego i świeżutkiego chlebka, słodziutkie musy… Powiem szczerze, że kiedy spojrzałam na swój talerz, na którym zalegały resztki mało apetycznie wyglądającego mięsa, to… zaczęłam zastanawiać się czy nie zostać wegetarianką. Na weganizm chyba nie umiałabym się zdecydować. To posunięcie mogłoby się okazać zbyt radykalne.

Sama Marta Dymek jest najlepszą, żywą reklamą weganizmu – pięknooka blondynka o jasnej cerze z filuternym uśmiechem. Nie spotkałam jej osobiście, ale jestem jedną z czytelniczek jej bloga i szczęśliwą posiadaczką pierwszej Jadłonomii. Na początku nie byłam przekonana do tej książki, ale kiedy sama zaczęłam gotować proponowane przez panią Martę potrawy (a w szczególności smarowidło do chleba z białej fasoli) – wiedziałam, że jeżeli ukaże się kolejna część, to jako pierwsza pobiegnę do sklepu, aby ją nabyć.

Aby ta książka mogła powstać, Marta Dymek przejechała kilkadziesiąt krajów, przemierzyła tysiące kilometrów, żeby smakować i próbować, a następnie stworzyć zbiór apetycznych przysmaków z całego świata, które trafiłyby w gusta wszystkich, nie tylko wegan.

Nowa Jadłonomia zawiera ponad 100 niepublikowanych dotąd przepisów Marty Dymek. Mogłoby się wydawać, że kuchnia roślinna jest arcynudna i niezbyt smaczna. Większości mięsożernego społeczeństwa kojarzy się ona z wcinaniem sałaty i zagryzaniem jej brukselkami. Nic bardziej mylnego! Roślinne dania są niezwykle różnorodne, a do ich przygotowania naprawdę nie potrzeba jakiś wymyślnych składników. Wystarczy przejść się na najbliższy targ i zaopatrzyć się w sezonowe warzywa i owoce, aby móc w przeciągu kilkunastu minut zamienić je na zdrowy, sycący posiłek.

Książka oprócz dokładnych opisów przyrządzania dań, zawiera fantastyczne fotografie przyrządzonych już potraw. Całość podzielona jest na kilka części. Znajdziemy tu przepisy na: śniadania, obiady, przekąski, zupy, napoje i desery. Znajdziemy tu takie cuda jak np. Faux gras (wegańska wersję pasztetu z wątróbek), Seler kung pao, Bobomole; ale też swojski barszcz czy wegański paprykarz z kaszy jaglanej.

Myślę, że każdy kto przejawia zainteresowanie zdrowym odżywaniem, powinien tu zajrzeć. Czasem naprawdę warto jest zaryzykować i spróbować czegoś nowego, tym bardziej, że zakup tej pozycji nie musi oznaczać rezygnacji z mięsa! Nie widzę przeszkód, aby do ukochanego filetu z kurczaka ugotować sobie gar wegańskiej, zdrowej zupy. Jestem pewna, że „Nowa Jadłonomia” niejednej osobie poszerzy horyzonty – zarówno geograficzne, jak i kulinarne.

Anna Kantorczyk
(anna.kantorczyk@dlalejdis.pl)

Marta Dymek, „Nowa Jadłonomia”, wyd. Marginesy, Warszawa, 2017 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat