„Ocalić syna” – recenzja

Recenzja książki „Ocalić syna”.
A taki to był dobry chłopak…

Z kim kojarzy się wam pedofil? Ze złem wcielonym, nieprawdaż? Z obleśnym, starym, dziadem, który na widok małych dziewczynek lubieżnie oblizuje usta? Z aktorem o wyglądzie Sama Rockwella, który, w kultowej już, „Zielonej Mili” zagrał mordercę dwóch małych dziewczynek? Z Mariuszem Trynkiewiczem? A czy z pedofilem może kojarzyć nam się ułożony, bezproblemowy, lubiany przez rówieśników nastolatek z dobrego domu, który osiąga wybitne nauki w sporcie i w nauce?

Lucinda Berry w swojej najnowszej powieści pokazuje problem pedofilii. Jednak nie ukazuje go, jak we wszystkich filmach czy książkach, przez pryzmat ofiar, a przez pryzmat sprawcy. Noah, główny bohater, jest wzorowym uczniem i wybitnym sportowcem, który dorasta w kochającej się rodzinie. Wiadomość o tym, że dopuścił się molestowania dziewczynek (o czym sam poinformował) sprawia, że dotychczasowe życie rodziny diametralnie się zmienia. Chłopiec trafia do ośrodka resocjalizacyjnego dla młodocianych przestępców seksualnych, natomiast jego rodzina zostaje napiętnowana i zmuszona do przeprowadzki. Okazuje się również, że wewnątrz samej rodziny zaczynają się zgrzyty – ojciec odwraca się od syna, małżeństwo pary sypie się, a matka, aby pomóc swojemu synowi, musi wyprowadzić się z domu. To jednak nie koniec, a dopiero początek problemów, z którymi będą musieli zmierzyć się bohaterowie…

„Ocalić syna” to powieść, która porusza temat trudny, ciężki, nieprzyjemny. Dodatkowo cała historia została przedstawiona z perspektywy matki, która poświęciła całe życie, aby opiekować się swoim ukochanym synem, a teraz, gdy jego przewinienia wyszły na jaw, jako jedyna podejmuje o niego walkę. Matka wspiera syna, kocha go bezwarunkowo, jako jedyna wie, przez jakie piekło przeszedł. Wreszcie, z biegiem akcji, pojawiają się krótkie notatki pisane z perspektywy Noaha. I tu zaczyna się autentyczny ból, ponieważ czytelnik zdaje sobie sprawę, że chłopiec znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Jest świadom tego, że zrobił coś złego; wie, że interesowanie się małymi dziewczynkami jest nienormalne i niszczące, jednak z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że ta „cząstka” siedzi głęboko w nim; że choćby stawał na głowie i poddawał się kolejnym terapiom – nie uda mu się od niej uwolnić. Wie doskonale, że już do końca życia będzie niewolnikiem swoich chorych skłonności.

Lucinda Berry po raz kolejny mnie zaskoczyła. Jej pierwsza powieść - „Idealne dziecko” – była przerażająca. Ta również, ale w inny sposób. Nie wiem czemu książka została przypisana do kategorii „sesacja”, kryminał, thriller”. Próżno tu szukać mrożących krew w żyłach scen, brutalności, przemocy. Można jednak znaleźć dramat – głęboki i przeszywający serce dramat młodego chłopaka, który zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie taki, jaki powinien być, a raczej – jaki chciałby być.

Jestem przekonana, że ta książka pozostanie wam w głowie na długo. Uważam, że autorka wykonała tytaniczną, emocjonalnie wykańczającą pracę, gdyż powieść można zaliczyć do książek „ekstremalnie ciężkiego kalibru”. Jeśli chcecie się zapoznać z książką, która wciska w ziemię, gwarantuje ogrom emocji, ma rozbudowany wątek psychologiczny i prezentuje odwróconą perspektywę – sięgnij po nią, ale na własną odpowiedzialność.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Lucinda Berry, „Ocalić syna”, Filia, Poznań, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat