Od świata zwierząt do literatury – wywiad z Kasią Pisarską

Wywiad z Kasią Pisarską, autorką książki "Wiedziałam, że tak będzie".
O miłości do zwierząt i potrzebie pomocy, o pisaniu i debiutanckiej książce, w krótkim wywiadzie dla portalu dlaLejdis.pl opowiedziała nam Kasia Pisarska.

A.P.: Pani Kasiu proszę dokończyć myśl: „Kasia Pisarska to…”
K.P.: „Kasia Pisarska to…uparciuch”

A.P.: Znana jest Pani ze swojego zamiłowania do zwierząt wszelakich, a zwłaszcza psów. Ale nie każdy wielbiciel psiaków decyduje się na wspieranie tych najbardziej potrzebujących zwierzaków. Co skłoniło Panią do stworzenia programu o psich adopcjach?
K.P.: Prawdziwy miłośnik zwierząt to osoba świadoma. Ktoś kto kupuje za pięćset złotych pieska bez rodowodu, łamie prawo i jest odpowiedzialny za kryminalne wybryki ludzi pozbawionych wszelkich zasad. To nie jest zwierzolub, nawet jeśli dobrze traktuje swojego psa. Gdy taka osoba się doinformuje może zwierzolubem zostać, ale wtedy będzie też w taki czy inny sposób mniej czy bardziej aktywnie działać na rzecz zwierząt. Więc jednak każdy prawdziwy wielbiciel psiaków coś dla nich robi. Ja chcę promować mądre adopcje, na wszelkie sposoby- przed i za kamerą, organizując różne akcje społeczne. Gdybym była baletnicą pewnie starałabym się miłością do baletu zarażać innych, bo ja tak mam, że lubię się dzielić tym co wiem, tym co znam, tym co lubię. Tylko mężczyzną moim dzielić się nie chcę :-)

A.P.: "Adoptując jednego psa, nie zmienisz świata, ale zmieni się świat dla tego jednego psa" to motto chyba jednak ciężko przekazać dalej. Ciężko przekonać ludzi, by w dzisiejszych czasach patrzyli na coś więcej niż czubek własnego nosa.
K.P.: Najcenniejsze co mam to czas, nie tracę go dla osób samolubnych.

A.P.: Jak pani myśli, co sobie myśli takie wzięty ze schroniska zaadoptowany psiak? ;-)
K.P.: Ja nie myślę, ja to wiem! Myśli sobie, że nie wszyscy ludzie to patafiany- bo pies za kraty trafia zawsze tylko i wyłącznie z winy człowieka (bo nie zadbał, bo nie dopilnował, bo porzucił...). I że głaskanie jest fajne, a spanie w łóżku to sama psyjemność. Aha, i jeszcze sobie myśli, że słowo „masz” to bardzo miłe słowo.

A.P.: Lada dzień ukarze się Pani debiutancka powieść pt. „Wiedziałam, że tak będzie”. Jak doszło do jej powstania? Długo nosiła się Pani z jej napisaniem, czy wyszło spontanicznie?
K.P.: Sama nie wiem, kiedyś byłam bardziej rozpisana, potem zeszłam na psy, potem zdjęli mój program z anteny i jakoś mnie naszło, by moje dwie miłości połączyć czyli napisać coś z psiakami w tle.

A.P.: Historia Weroniki i Laury, głównych bohaterek książki, jest zupełną fikcją, czy opiera się trochę chociaż na wydarzeniach, które naprawdę miały miejsce.
K.P.: Moje bohaterki ukrywają przed światem wygraną. Gdyby to nie była fikcja, nie chwaliłabym się tym w wywiadzie.

A.P.: A co Pani zrobiłaby, gdyby to Pani w ręce trafiło 17 483 224 Euro?
K.P.: No comment.

A.P.: Przedpremierowe recenzje „Wiedziałam, że tak będzie” są bardzo pozytywne. Czy zanosi się na drugą, jak piszą recenzentki: lekką, pogodną, humorystyczną książkę?
K.P.: Wydaje mi się że raczej tak, mam całe pierwsze sześć stron i tytuł, który od razu mi się spodobał- podobnie jak „Wiedziałam, że tak będzie”. Chciałabym pewne wątki rozwinąć, pewne rzeczy dopowiedzieć. Zobaczymy.

Rozmawiała
Anna Pytel
(anna.pytel@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały prasowe




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat